16 kwietnia 2015

DIY - tablica z zamkami


Wróciliśmy z wojaży po Krakowie i okolicach, dziecko nieco zestresowane stadem ludzi, których poznało, ale za to im dalej w las, tym mniej się bała i każdą nowo poznaną osobę znosiła lepiej i szybciej się aklimatyzowała w nowych miejscach. Zdobyła też nową umiejętność, mianowicie nauczyła się nakręcać ręczną pozytywkę. Byliśmy w ogromnym szoku, kiedy niedzielnego ranka dobiegły do nas takty znanej melodyjki pozytywkowej do zasypiania, a po chwili zgrzyt przekręcanego kluczyka i kolejne nuty. Tosia pokochała nową umiejętność i bawi się pozytywką kiedy tylko sobie o niej przypomni, a my jesteśmy coraz bardziej zachwyceni. Sprawność małych paluszków zaskakująca, zaczęliśmy się więc zastanawiać, która z zabawek czy codziennych czynności przygotowała ją do nowej umiejętności najlepiej. Doszliśmy do wniosku, że to przede wszystkim zasługa gwiazdkowego prezentu od dziadka.


Od dawna już zachwycałam się skrzyneczkami Montessori do otwierania i zamykania zamków, były jednak dość drogie i nie czułam aż tak cisnącej potrzeby, by coś takiego zakupić. Natknęłam się jednak na wersję stworzoną samodzielnie w domu i całkowicie zawładnęła moim sercem. Jako, że zbliżały się Święta, a dziadkowie nie mieli pomysłu na prezent, podsunęłam im pomysł, a dziadek ochoczo zabrał się do pracy (babcia stworzyła też "torbę" asystentkę nauki ubierania, ale o niej innym razem). Efekt jest wspaniały, Tosia uwielbia swoją tablicę i bawi się nią cały czas. A to przekręci klamkę, a to otworzy zamek, zapali światło, albo zgasi, pomerda gałką w kształcie zebry, albo podzyni łańcuchem, na którym wiszą kluczyki do kłódki, której pewnie długo jeszcze nie ogarnie.
Dziadek podał ogólny przepis:

- dowolna deska na podstawę (świetnie sprawdzają się półeczki pod drukarki/laptopy albo drewniane deski do krojenia);
- rozmaite zamki, kłódki, łańcuchy, dzwonki i co nam tylko przyjdzie do głowy w czasie odwiedzin w Castoramie czy innym Leroy Merlinie (dziadek zachwycił mnie pomysłem na zapalające się i gasnące światełko stworzone z włącznika, odpowiedniego stada kabli i lampki rowerowej);
- wiertarka, śrubokręt tudzież ulubione narzędzie mojego małżonka wiertarko-wkrętarka :)
- ewentualnie dobry klej do drewna i metalu, żeby przykleić elementy, nie dające się przykręcić.

Deskę dziurawimy wiertarką niczym ser szwajcarski i przytwierdzamy wszystkie zamki za pomocą dołączonych do nich śrubek. Można też, tak jak dziadek Tosi, podłączyć lampkę rowerową do włącznika światła, trzeba wtedy tylko dobrze zabezpieczyć kable, znajdujące się po drugiej stronie deski (zakleić, zaszpachlować itp.). Zabawa we włączanie i wyłączanie światła przednia, a jak się okazuje kręcenie wszystkimi klamkami i zamkami sprawiło, że paluszki Tosi bez problemu w jeden dzień nauczył się jak manipulować pokrętłem pozytywki tak, by muzyka nie cichła!




2 komentarze:

  1. Świetna tablica! Tworzę podobną i niestety natknęłam na problem - podłączenie lampeczki rowerowej pod włącznik światła. Pomocy!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawdę mówiąc dziadek konstruował i nie dzielił się szczegółami. Z tego co się orientuję, wywiercił dziury na wylot, tam umieścił światło i włącznik, połączył je przewodem po drugiej stronie i zakleił, żeby kabla nie było widać. Ale w sumie nie mam pewności, czy dokładnie tak się to odbyło ^_^'

      Usuń

Będzie mi niezmiernie miło, jeśli podzielisz się swoimi refleksjami :)