30 października 2015

Bajki przy kominku: Mały robaczek i kłopoty z czasem

Dzięki Pani Rolnik przypomniałam sobie o październikowym temacie Bajek przy kominku! W ostatniej chwili niemalże! Bajkę mam już przygotowaną, trochę z jajem, a trochę z nutą edukacyjną, żeby nie było, trochę natomiast w klimatach Halloweenowych, choć nie będę w niej nikogo straszyć. Zapraszam więc do lektury!



Mały robaczek i kłopoty z czasem
 
Dawno, dawno temu, za siedmioma górami, za siedmioma jeziorami i siedmioma lasami, była sobie ósma góra, obok niej rósł ciemny i straszny ósmy las, a w jego sercu milcząco falowało ósme jezioro, pokryte gęsto rzęsą i ciemne jak noc. Nad tym ósmym jeziorem, w głębi ósmego lasu, w cieniu ósmej góry, stał wielki, wielki dom. Miał dwie wysokie wieżyczki zakończone szpiczastymi dachami, pogrążone w mroku wejście, z nieco zapadniętą werandą, i okna z wybitymi szybami.
Dom był opuszczony już od lat, co nie znaczy, że nie miał w ogóle mieszkańców. Na strychu mieszkała sowa, w jednej z wieżyczek gniazdo urządziło sobie stado nietoperzy, a pod podłogą mieszkała cała kolonia myszy. Jeden z mieszkańców był jednak wyjątkowy. Mały robaczek, którego skrzydełka połyskiwały na niebiesko, mieszkał w starym domu od niedawna i na swoje lokum wybrał wielki zegar z kukułką. Zegar był niezwykły, naprawdę ogromny z pięknie rzeźbionym wahadłem i nadal działał, tykając tak głośno, że drżała podłoga. Mały robaczek pokochał go od pierwszego wejrzenia, w jego wnętrzu, oglądając kręcące się leniwie koła zębate, skubnął kawałeczek swojego ulubionego, spleśniałego chleba i postanowił udać się na długą drzemkę.
Tak zaczęły się problemy robaczka, marzył on bowiem o długim, spokojnym śnie, tymczasem jego sen za każdym razem był gwałtownie przerywany po piętnastu minutach. Śniło mu się, że spada, że ziemia ucieka mu spod nóg i budził się leżąc na plecach pod zegarem, gdy tymczasem zasnął przecież na wygodnej wskazówce. Próbował kilka razy, wytrwale wspinał się na zegar i układał się na nadal wygodnej wskazówce, by po piętnastu minutach obudzić się obolały na podłodze. Zachodził w głowę o co chodzi, ale nic nie mógł wymyślić. Był też coraz bardziej zmęczony i zły, zaczął nawet przemyśliwać nad wyprowadzką, mimo że pyszny spleśniały chlebek został dopiero napoczęty, a starczyłby mu na kilkanaście dni.
Za piątym razem, gdy po raz kolejny obudził się gwałtownie pod zegarem, ujrzał nad sobą wielce rozbawioną twarz swojej sąsiadki, sowy.
- Cóż jest takie śmieszne, sowo? Lubisz się naśmiewać z pokrzywdzonych przez los?
- Los, mój drogi robaczku? To twoja niewiedza cię pokrzywdziła, nie los – roześmiała się pohukując sowa.
- Obrażasz mnie, sowo – fuknął robaczek i już miał się obrazić, ale sowa szybko wyjaśniła mu o co jej chodzi.
- Zegar, który wybrałeś za swój dom nadal działa, robaczku. Jego wskazówki wciąż wskazują kolejne godziny i minuty. A to znaczy, że poruszają się po tarczy. Spałeś na wskazówce minutowej robaczku, zasypiałeś gdy wskazywała piętnaście minut po pełnej godzinie i przez następne piętnaście minut wskazówka przesuwała się nieustannie w dół, by trzydzieści minut po pełnej godzinie znaleźć się w pozycji pionowej. Wtedy to zsuwałeś się z niej ostatecznie i lądowałeś pod zegarem. Obserwowałam się z zaciekawieniem przez ostatnie godziny i doprawdy, jesteś wielce zabawnym stworzeniem.
Robaczek, gdyby mógł, poczerwieniałby ze złości. Był jednak wielce spokojnym owadem, policzył więc szybko do dziesięciu, by się nieco uspokoić i zapytał, co w takim razie sowa radzi mu zrobić, bo on nie chce się wyprowadzać. Sowa odrzekła więc ze spokojem:
- Skoro tak wygodnie ci na wskazówce, połóż się na tej krótszej, godzinowej. Ona porusza się wolniej i zanim ustawi się pionowo, ty zdążysz zrobić sobie porządną drzemkę.
Od tej pory robaczek sypiał wyłącznie na wskazówce godzinowej, co bardzo sobie chwalił, była tak samo wygodna jak minutowa, a rzeczywiście pozwalała mu na dłuższy sen. Zjadł już co prawda całą spleśniałą pajdę chleba, ale sowa przyniosła mu nową, w dodatku ze śladami pomidora! Stali się więc dobrymi przyjaciółmi, choć nadal lubili sobie wzajemnie wytykać niektóre błędy, ale z przyjaciółmi tak już jest.


Zajrzycie na blog Był sobie świnki trzy... i poczytajcie bajki, jakie napisały inne blogerki, na pewno spędzicie przy nich miło czas :)


Koniec psot!

6 komentarzy:

  1. Fajna bajka, ja chyba też się przeniosę na godzinową wskazówkę, może w końcu się porządnie wyśpię :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha, życzę Ci porządnego wyspania i zregenerowania baterii w takim razie, robaczku :D

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. A dziękuję, dziękuję nigdy na jej brak nie narzekałam :D

      Usuń
  3. :) nie tylko ja na ostatnią chwilę wyskakuję :) myślę że jak nikt nas nie doceni i nam tego nie wyda to sobie wszystkie te wierszyki i bajeczki wydrukuję i złożę w skoroszyt, będę czytać Żukowi!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dobry pomysł, to piękna pamiątka, szczególnie że zrobiona rękami i wyobraźnią mamy ;)

      Usuń

Będzie mi niezmiernie miło, jeśli podzielisz się swoimi refleksjami :)