20 lipca 2016

Przygody z książką 4: Królestwo liter


Dziś mały wróbelek przyleciał do mnie i szepnął mi na ucho, że jutro nastanie środa z Przygodami z książką. Odparłam mu pobłażliwie, że to niemożliwe, bo przecież dopiero co była taka środa. Wróbelek załamał wszystkie pióra nade mną i takoż rzekł: "Babo, czas płynie, ty nie młodniejesz, zabieraj się za pisanie posta!" Cóż miałam począć?
Oto przed Wami kolejna pozycja książkowa z naszej biblioteczki, tym razem chciałam pokazać drugą z podarowanych nam przez firmę Troy książek (o poprzedniej możecie przeczytać TUTAJ). Podobnie jak poprzedniczka, nie jest to jednak taka zwykła książka. Czemu? Dowiecie się z poniższego wpisu.


Podobnie jak w przypadku książki o niezwykłym profesorze Florku, tak i tutaj mamy naprawdę grubą księgę, która niemalże wygina stolik, kiedy ją na nim położyć. Z okładki dowiadujemy się, że oto leży przed nami prawdziwe "Królestwo liter"! Już na samym wstępie otrzymujemy do niego klucz, który można wyciąć z pierwszej strony i będzie on nam służył jako zakładka otwierająca zawsze tę stronę, na której ostatnio skończyliśmy.

Dalej mamy zapisać swoje imię i nazwisko, a do tego posłużą nam literki gazetowe, które można wyciąć z jednej z końcowych stron, jak którejś zabraknie, zawsze pozostaje dopisać bądź znaleźć nasze własne gazety i z nich wyciąć co trzeba. Pyszny pomysł, prawda?


W Królestwie liter, na małego odkrywcę czeka mnóstwo intrygujących i dość nietypowych zadań, które można wykonywać w różnej kolejności i na różne sposoby. Ich zadaniem jest przede wszystkim w ciekawy dla dziecka sposób ćwiczyć rękę i zapis literowy (będzie więc idealna dla dzieci mniej więcej 5-7 letnich). Na swojej drodze napotkamy labirynty i obrazki, które trzeba zakleić wydzieranką z gazet, drzewo literowe, któremu trzeba dorysować liście w kształcie liter (jak najwięcej), zagubione maluszki szukające swoich mam (małe i duże litery), wyszukiwanki, wyzwania z zawijasami i mnóstwo innych fantastycznych pomysłów.




Na przykładzie kilkorga znanych mi siedmiolatków, w tym także mojego prywatnego siostrzeńca, wiem że nauka pisania nie jest prosta. Wręcz powiedziałabym, że dla większości jest zatrważająco trudna, zniechęcająca i nudna. W dzisiejszej szkole pisanie jest bardzo odwlekane i niestety przypada na etap rozwoju dość niekorzystny dla zdobywania tej umiejętności. Dzieci są najbardziej zainteresowane literami między 3 a 6 rokiem życia i wtedy z wielką chęcią je odkrywają. W tej chwili robi się wszystko, żeby liter nie poznały, by później w pierwszej klasie w ciągu miesiąca opanowały cały alfabet, a następnie błyskawicznie nauczyły się pisać, bez większego przygotowania do tego mięśni ręki. Obiły mi się już o uszy historie o "tajnych kompletach", jak je nazywam, czyli nauczaniu dzieci liter i cyfr jeszcze w przedszkolu, ale tak, żeby nikt o tym nie wiedział, w porozumieniu między przedszkolankami a rodzicami.

Potem sadza się dzieci w ławkach, daje ołówek do ręki i każe mozolnie rysować szlaczki, ciągle te same, niby otoczone różnymi obrazkami, ale nieustannie na jedno kopyto. Nuuuuda, przy takim sposobie nauczania, też by mi się nie chciało ćwiczyć ręki.

Proponuję zatem, by wziąć sprawy w swoje ręce i poza mnóstwem zabaw manualnych i ćwiczących motorykę małą już od najwcześniejszych lat, wprowadzić takie oto ciekawe ćwiczenia i zabawy dla starszaków. To są te same rzeczy, które wypełniają książeczki ćwiczeń w pierwszej klasie podstawówki, tyle że przedstawione w sposób nietuzinkowy, zaczepiający i zwracający dziecięcą uwagę.
 





Książka jest pełna humoru i w niesamowicie prosty sposób zachęca dzieci do kreatywnej zabawy literami. Mamy na przykład stronę, na której brakuje literowych mebli, sprzątaczka wciągnęła je do odkurzacza czy co tam innego dziwnego się stało. Zadaniem dziecka jest narysować nowe meble, oczywiście wszystkie złożone z liter. Mamy sporo stron z elementami do wycięcia, z którymi trzeba zrobić różne dziwne rzeczy, jak na przykład ułożyć z nich królika - niezłe wyzwanie, muszę przyznać. Mamy literowe wielbłądy i staw z literami, z których trzeba ułożyć i zapisać słowa do złowienia na obiad. Mamy wreszcie Księciunia, który uwielbia rysować trzodę chlewną i jesteśmy zachęcani, żeby mu pomóc w rysowaniu. Zapisujemy więc E jako ryjek, dwa razy W jako raciczki, M jako uszy i e jako zakręcony ogonek.

Szukamy, kolorujemy, łączymy, przyklejamy, tniemy i obrysowujemy, bo w tym królestwie litery są wszędzie i zapraszają nas do zabawy. Jak zostało zapisane na tylnej okładce to: "kreatywny przewodnik po barwnym świecie typografii, sztuki, fantazji i nieskrępowanej wyobraźni". Ja osobiście jestem zakochana i chomikuję ten egzemplarz dla Tosi, niech no tylko trochę podrośnie i zainteresuje się bardziej literami (już coś kombinuje, ale próbuję z nią iść bardziej w stronę globalnego czytania i sylab, literami zajmiemy się najwcześniej za dwa lata).






Post bierze udział w projekcie Przygoda z książką 4:


Zapraszam też do obejrzenia blogów innych uczestniczek projektu, znaleźć je możecie TUTAJ.

Za egzemplarz "Królestwa liter" bardzo dziękujemy firmie Troy, wyłącznemu dystrybutorowi książek wydawnictwa Dragon:



Koniec psot!

21 komentarzy:

  1. Super książka, chętnie bym ją również zachomikowała na przyszłość dla mojej Różyczki :-) Uwielbiamy naukę przez zabawę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli tylko nie powiemy dziecku, że to jego obowiązek i że musi się czegoś nauczyć, to ono samo będzie chciało, co niektórych mocno zadziwia :D

      Usuń
  2. Ciekawa propozycja choć dla nas jeszcze zbyt "poważna" :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla Tosi też zdecydowanie za wcześnie na takie zabawy, ale wypróbowałam z siostrzeńcem i jemu nawet się podoba, a strasznie nie lubi pisania :P

      Usuń
  3. Zrobiłaś na mnie wrażenie tą książką! Po pierwsze forma graficzna, po drugie jej rozmiary i grubość zachwycają na maxa! Niech no tylko Oli podrośnie to i my będziemy cieszyć się w pełni tego typu książkami. <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Grubość ma plusy i minusy, ale koncept i wykonanie graficzne rzeczywiście świetne i aż zachęca do zabawy z książką :)

      Usuń
  4. Książka wydaje się naprawdę fajna... I masz racje, że warto pracować nad tym wcześniej... Dusia w przedszkolu coś tam niby robiła, w domu też trochę zabawy było ale gdy przyszła pierwsza klasa i mozolne pisanie literek na drukowanych kartach pracy a do tego nauka czytania to bywały kryzysy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo kiedy się MUSI to się nie chce, a kiedy to wypływa z własnej potrzeby, to jakoś od razu łatwiej i milej :D

      Usuń
  5. hmmm, pierwszy skimming tekstu i zdjęć sprawił, ze poczułam się nieco osaczona... jakoś na pierwszy rzut oka wcale mnie to "Królestwo..." nie zachwyciło, ale ponieważ cenię Twoje opinie i z wieloma się dotąd zgadzałam, chyba poświęcę trochę czasu na drugi rzut

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiem tak, książka jest warta uwagi, pewnie nie każdemu się spodoba i nie przypadnie do gustu. Ja lubię bardzo takie kreatywne, nietuzinkowe podejście do tematu, do tego jeszcze z humorem - tym mnie można dość łatwo przekonać. Myślę, że warto obejrzeć ją na żywo w jakiejś księgarni :)

      Usuń
  6. Wygląda całkiem fajnie! Tylko ta grubość mnie przeraża ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetna, jak byłam mała też uwielbiałam takie manualne wyzwania. fajnie, że dziś jest coraz większy wybór takich kreatywnych, interaktywnych, angażujących książek :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mi się to podoba, choć z drugiej strony, jak jest tego tak dużo, to czasem ciężko się zdecydować :)

      Usuń
  8. Łaaaa, ale super! Uwielbiamy takie książki do bazgrania i rozwiązywania zadań, ale z tą jeszcze się nie spotkałam. Dzięki za podpowiedź <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Taka gruba i kolorowa, a do tego taka fajna;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie znałam wcześniej tych książeczek, ale bardzo mi się podobają. Zarówno pod względem graficznym, jak i samego pomysłu. Trochę przypomina mi Typogryzmoł Bajtlika, który Tymke uwielbia.

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi niezmiernie miło, jeśli podzielisz się swoimi refleksjami :)