Ostatni post przed naszymi małymi wakacjami, szał pakowania, rozpisywania długaśnej listy i rozmyślania jakimż to cudem niebieskim uda nam się to wszystko wpakować do samochodu. Prognozy zapowiadają wyjątkowo upalny tydzień z burzami jedynie w niedzielę, na szczęście większość czasu spędzimy w środku cudownego lasu na jurze krakowsko-częstochowskiej, więc jakoś je przetrwamy. W ostatnich dniach większość czasu spędziłam z igłą i nitką w ręku, albo przy maszynie, zasypana stertą materiałów. Chcieliśmy w tym roku wyglądać porządnie i w klimacie, całą trójką, zamówiliśmy więc dwie koszule i sukienkę z tego samego materiału. Wszystko przyszło w środę naprawdę piękne. Nasze koszule leżą na nas idealnie, problem pojawił się przy sukience Tosi, która okazała się... o trzy rozmiary za duża, szyta gdzieś tak bardziej na trzylatkę a nie półtoraroczniaka. Sklep przyznał, że wkradł się błąd, za który bardzo nas przeprosili i zaproponowali wyjście awaryjne. Ja natomiast postanowiłam dodać jeszcze awaryjniejsze i uszyłam w jeden wieczór sukienkę. Wyszła znacznie lepiej niż się spodziewałam, jest cieniutka i zwiewna jak poranek, a Tosi dobrze się w niej biega. A czerwona i śliczna suknia będzie na nią dobra za rok, na pewno się nie zmarnuje. Ponad to uszyłam jeszcze szczurka, te kupione w Ikei są zdecydowanie zbyt nowoczesne, pocięłam więc kawał lnu, doszyłam oczy z guzików, wąsiki z nitkowych warkoczyków, krótkie łapki i dłuuuugi ogon. Szczur wyszedł popisowy, niestety nie mam czasu, żeby fotografować efektów w tej chwili, więc zdjęciami pochwalę się po powrocie, może uda mi się też opracować jakiś wykrój, to wrzucę Wam DIY szczurze. Reflektujecie na instruktarz szycia szczurowej maskotki w klimatach średniowiecznych? :D
Dzisiejszy post jednak nie o tym miał być, rozpisałam się o szyciowych drobiazgach, bo sprawia mi to wielką frajdę. Chciałam Wam dzisiaj pokazać to, co zrobiliśmy z zamrożoną tęczą z TEGO posta. Trzy tygodnie wcześniej również zamroziłam trochę kolorowej wody i bawiliśmy się w łączenie kolorów w miseczkach, był zdjęcia, ale ostatecznie zdecydowałam, że ich nie pokażę na blogu ze względu na to, że Tosia paradowała w samej pieluszce. Tym razem byłam rozsądniejsza i cykałam fotki, które niczego nie odsłaniały, a na koniec założyliśmy małej kubrak do malowania. To tak trochę w temacie prywatności dzieci w sieci.
W każdym razie tym razem zabawa kostkami była kolejną odsłoną zabaw plastycznych, położyliśmy bowiem małej kartkę papieru na betonie, daliśmy kostki kolorowego lodu i pozwoliliśmy działać. Kolory wyszły oczywiście bardzo delikatne i blade, można powiedzieć, że pastelowe, zdecydowanie urocze. Zabawa była przy tym przednia, z ochłodzeniem w upalny dzień, choć akurat wtedy wiał bardzo przyjemny i orzeźwiający wietrzyk. Kostki był zimne i ciężko je było utrzymać dłużej w dłoni, ale Tosia radziła sobie popychając je po kartce palcem, albo ruszając samą kartką. Zdecydowanie polecamy taką zabawę, szczególnie w nadchodzącym tygodniu!
Po wspaniałej i wilce wyczerpującej zabawie, potomka zasiadła do rysowania w bardziej klasycznym wydaniu, pożerając naleśnika, którym pogardziła w porze obiadowej.
Aaach! I kilka dni temu mieliśmy małego gościa, o którym Tosia nie może zapomnieć, co chwilę sobie o nim przypomina i chodzi po domu powtarzając nieustannie "motylek, babcia, papa" - bo to babcia jest u nas bohaterem domu, który motylka złapał i wypuścił na wolność ;)
Po wspaniałej i wilce wyczerpującej zabawie, potomka zasiadła do rysowania w bardziej klasycznym wydaniu, pożerając naleśnika, którym pogardziła w porze obiadowej.
Aaach! I kilka dni temu mieliśmy małego gościa, o którym Tosia nie może zapomnieć, co chwilę sobie o nim przypomina i chodzi po domu powtarzając nieustannie "motylek, babcia, papa" - bo to babcia jest u nas bohaterem domu, który motylka złapał i wypuścił na wolność ;)
Lodem to my jeszcze nie malowałyśmy ;)
OdpowiedzUsuńMożemy z czystym sumieniem polecić, szczególnie w upały, jakie teraz mamy ;)
UsuńO takiej zabawie usłyszałam całkiem niedawno...ale wydaje się świetna! Zapamiętuję, bo warta wypróbowania :)
OdpowiedzUsuńNam bardzo przypadła do gustu. Z dobrych rad, mogę powiedzieć, że warto dodać nieco więcej barwnika, żeby kolory były intensywniejsze :)
Usuń