30 października 2015

Bajki przy kominku: Mały robaczek i kłopoty z czasem

Dzięki Pani Rolnik przypomniałam sobie o październikowym temacie Bajek przy kominku! W ostatniej chwili niemalże! Bajkę mam już przygotowaną, trochę z jajem, a trochę z nutą edukacyjną, żeby nie było, trochę natomiast w klimatach Halloweenowych, choć nie będę w niej nikogo straszyć. Zapraszam więc do lektury!


29 października 2015

Dziecko na warsztat - moje TOP5

W ten poniedziałek (26 października) na blisko sześćdziesięciu blogach pojawiły się wpisy pod sztandarem Dziecka na warsztat, czyli międzynarodowego projektu angażującego rodziców w tematyczne zabawy z dziećmi. W tym miesiącu na tapecie była astronomia, czyli mnóstwo kosmicznych pomysłów, dosłownie i w przenośni. Były prace plastyczne, wyprawy do planetarium i muzeów, obserwacje nieba, zabawy kulinarne i sensoryczne. Cały projekt to morze pomysłów i wspaniałe źródło inspiracji. Zachęcam gorąco do odwiedzenia wszystkich blogów biorących w nim udział, a dla tych leniwych mam swoje bardzo subiektywne zestawienie pięciu, według mnie najlepszych warsztatów, plus bonus :)

28 października 2015

Przygody z książką 3: Kolory po francusku


Macie tak czasem, że zobaczycie jakąś książkę i nie potraficie się jej oprzeć?  Choćby była nie wiem jak niedostępna, bardzo stara albo wydana w ograniczonej ilości, albo dostępna wyłącznie za granicą. Ja tak mam często i moja lista "Ksiąg Niedostępnych" rośnie zatrważająco szybko. Mam na niej prześliczną serię "Nawet nie wiesz jak bardzo cię kocham", ujmujące za serce książeczki z Bellą i Boo, dzikie "Wild" z małym roztrzepańcem, "Anatomię Natury" bogatą w wiedzę i niesamowicie przystępnie napisaną oraz do niedawna "Le jardin des couleurs".

26 października 2015

Dziecko na warsztat III #2: gwieździście i planetarnie


Kalendarz pokazuje 26 dzień października, ostatni poniedziałek w tym miesiącu, przyszedł więc czas na Dziecko na warsztat! Mam nadzieję, że cieszycie się tak jak ja, bo ilość wspaniałych pomysłów na ugryzienie październikowego tematu, czyli astronomii, będzie zatrważająca.
Z pozoru astronomia dla półtorarocznego szkraba jest niemalże niemożliwa do pokazania. Jak wytłumaczyć takiemu maluchowi, że mieszka na jednej z wielu planet, że słońce to tak naprawdę gwiazda, a księżyc nie zawsze jest okrąglutki czy rogalikowaty? Moja odpowiedź na to pytanie jest prosta, nie tłumaczyć. Zrezygnować z ambitnych planów nauczenia dziecka czegokolwiek i postawić na dobrą, nieskrępowaną zabawę, najlepiej z dużą ilością doświadczeń dotykowych (roczniak najwięcej zapamięta dotykając).
Poniżej zaprezentuję Wam kilka moich pomysłów na pokazanie dziecku gwiazd, planet i księżyców, na zaciekawienie go tematem i zachęcanie do własnych odkryć. Dziś mogę powiedzieć, że sposoby działają całkiem nieźle, Tosia potrafi nazwać większość planet w układzie słonecznym, ma nawet swoją ulubioną, ciekawi ją niebo, lubi na nie patrzeć i trochę mniej boi się zupełnych ciemności.

23 października 2015

Zabawy dla roczniaka


Jakiś czas temu Ilona z bloga Kreatywnym okiem rzuciła zapytanie o zabawy dla roczniaka, w tym przede wszystkim te związane z nauką globalnego czytania. Pomyślałam wtedy, że na IGraniu jest trochę propozycji zabaw dla maluchów, ale są dość rozsiane i kilku naszych hitów jeszcze brakuje. Postanowiłam zatem napisać post, w którym zawrze się spora garść pomysłów na zabawy zaczerpniętych z Internetu, a także moich prywatnych, z tzw. własnej szuflady.

21 października 2015

Filmografia dla rodziców na Halloween

 

Wiecie jak jest, człowiek się stara troszczyć o własną kulturę, hołubi ją i pielęgnuję jak cenny kwiat, a tu podstępem wrasta w nią jakiś nowy element. Nie znoszę tego, a mimo to lubię Halloween... Jednocześnie bardzo sobie cenię nasze polskie Zaduszki i Wszystkich Świętych. Dla mnie to tak jakby oddzielne tematy, których nie można rozpatrywać razem. Halloween w żaden sposób nie zaburza pierwszego dnia listopada, bo zwyczajnie odbywa się wcześniej i towarzyszą mu zupełnie inne okoliczności. Gdyby tak między spacerującymi po cmentarzach i kontemplującymi ludźmi, zaczęły biegać strzygi i wilkołaki wołając "cukierek albo psikus!", wtedy zapewne miałabym ogromne psia (co nie przeszkadza mi nie lubić Walentynek, które przecież z niczym nie kolidują, po prostu ich nie lubię i już ;) ). Stan aktualny całkiem mi odpowiada, najpierw trochę się straszymy i oswajamy z tym strachem, by potem móc w spokoju i bez lęku kontemplować zaświaty i przeszłość.

19 października 2015

DIY proste puzzle


Kilka dni temu pewien bardzo znany miś obchodził urodziny. Z tej okazji przygotowywałam dla Was mały koncept na stworzenie własnych "pierwszych puzzli" dla roczniaka. Datę z powodu zapalenia gardła u Tosi przegapiłam (14 października), ale tutorial jest, zamieszczam go zatem z poślizgiem.

17 października 2015

Wieża kolorów


Pamiętacie może TEN wpis? Jeśli nie, zerknijcie dla przypomnienia, a ja Wam napiszę tylko, że wieża kolorów kupiona szmat czasu temu, wzgardzona przez długie miesiące, dziś święci triumfy (co nie oznacza, że wieża kształtów poszła w odstawkę, teraz po prostu wałkowane są na zmianę...). Dziś chciałam Wam właśnie powiedzieć kilka słów na jej temat, ponieważ dawno nie było nic o kupnych, fajnych zabawkach.

14 października 2015

Przygody z książką 3: Obrazki dla maluchów

 

Po raz trzeci już rusza cudowny projekt Przygody z książką, który uwielbiam! Pierwszą edycję jedynie obserwowałam, w drugiej wzięłam już udział, a zapowiedź trzeciej wielce mnie uradowała. Zatem jesteśmy, czytamy, oglądamy, a ja piszę dla Was. W tym miesiącu zrobiliśmy naprawdę ogromne zamówienie książkowe, dzięki hojności babci i prababci, zatem zapasy do postów projektowych zostały poczynione i jest o czym opowiadać. Na początek jednak wybrałam coś, co na naszej półce książkowej gościu już naprawdę sporo czasu, jest wielkim hitem, uwielbianym przez wszystkich w domu, nie tylko przez Tosię.
Seria Obrazki dla maluchów urzekła mnie przede wszystkim ilustracjami, bardzo naturalnymi, gdzie krowa rzeczywiście przypomina krowę, a kura kurę, gdzie ani Tosia ani ja nie mamy problemu z rozpoznaniem zwierzęcia od pierwszego spojrzenia. Bardzo lubię także prostotę wykonania całości, podpisy, które mogą też wspomóc później naukę czytania oraz zróżnicowanie tematów poszczególnych książek.
Tosia jest nimi pochłonięta i przegląda je co chwilę, analizując to, co znajdzie, albo szukając swoich ulubionych stron (jej niesłabnąca miłość do papug mnie zadziwia, szuka ich wszędzie, a co najdziwniejsze, zwykle znajduje...). To dzięki tym książkom błyskawicznie nauczyła się wymawiać nazwy mnóstwa zwierząt od kaczki i psa zaczynając, na kangurze i koali kończąc. Ale może opiszę Wam nasze przygody z każdą z posiadanych przez nas z osobna, żebyście mieli dobry ogląd na to jak genialne są to książeczki.


Przyroda, od niej zaczęliśmy i to do niej najczęściej wracamy. Zawartość jest bardzo różnorodna, a przez to wyłącznie podstawowa, bez udziwnień. Możemy w niej znaleźć kilka kwiatków, kilka typów drzew, zwierzęta domowe i zwierzęta dziki oraz takie, których nie spotkamy w naszym klimacie. Książka zapoznaje nas też pokrótce z pogodą oraz porami roku, z tym jak nasze otoczenie może się zmieniać. Mamy wgląd w górskie okolice, pustynie i w głębiny oceanu. Uwielbiam ją zarówno za strony będące wycinkiem jakiegoś środowiska, jak i za takie, które pokazują jedynie kilka wyizolowanych i podpisanych elementów, wszystko dopasowane do potrzeb tematu.







Zwierzęta, absolutny tosiny faworyt. Znalazły w niej swoje miejsce zwierzęta z przeróżnych klimatów i miejsc na świecie. Nie potrzeba wielkich opisów, żeby było wiadomo które, gdzie i co robi. Książka daje możliwość rozmowy z dzieckiem na temat np. tego co jedzą zwierzęta, gdzie mieszkają, jak się nazywają i jaki głos potrafią z siebie wydobyć. Pięknie współgra z figurkami zwierząt, które można postawić przy ilustracji. Od tej książki zaczęła się miłość do papug, później do wszelkiej maści robali, a ostatnio zwierząt arktycznych, szczególnie zaś pingwina i orki.







Nazywam świat, to jest natomiast moja ulubiona pozycja, głównie dlatego, że dzięki niej widelec i łyżeczka przestały być przez Tosię nazywane "bah" a zaczęły być wisielcem i jasiećką. Na jednej stronie autorzy zamieścili całe mrowie różnych rzeczy i można o nich rozmawiać w nieskończoność. W odróżnieniu od poprzednich książek, w tej znajdziemy tylko takie rzeczy, z którymi dziecko ma szansę się gdzieś spotkać, w domu, na podwórku czy spacerze (mały wyjątek stanowią egzotyczne zwierzęta, ale powiedzmy, że można je spotkać w ZOO).







Kolory, przy tej części mam pewne wątpliwości, bo nie do końca ją lubię. Strony, na którym przedstawione są osoby, zwierzęta i przedmioty pasujące do danego koloru są bardzo fajne i ułatwiają pewne dopasowywania i klasyfikację. Natomiast nie bardzo rozumiem sens drugiej połowy książki, gdzie znajdziemy rzeczy doprawdy dziwne. Na przykład pytania "które zwierzę ma błędny kolor?" i dwa liski, jeden czarny drugi rudy. Co to znaczy błędny kolor? Czyżby nie było na świecie czarnych lisów? Szczerze wątpię, bo są srebrne i na pewno jakieś mutacje się zdarzają. Tak samo biały i różowy księżyc, ostatnio "krwawy księżyc" udowodnił nam, że nie zawsze ma swój jeden kolor.
Ponad to mamy stronę, gdzie trzeba dopasować dwie części obrazka z rozsypywanki, wszystko fajnie, tylko takie rzeczy robi się z czymś, co rzeczywiście jest puzzlem, można to podnieść i połączyć. Mogli to zrobić na zasadzie kolumn po lewej i prawej, a ich elementy trzeba połączyć kreską. Albo strona do kolorowania, przy czym książka jest wykonana z takiego materiału, po którym nie da się rysować kredkami, a mazaki czy farby będą się paskudnie rozmazywać.
Mam zatem spore psia do tej części, ale przecież nikt nie jest idealny.







Cyfry, ta część jest u nas aktualnie na tapecie, ponieważ Tosia odkrywa liczenie i pojęcie ilości, same cyfry są dla niej jeszcze totalną abstrakcją i z rzadka tylko o nie pyta. Natomiast samo liczenie "jeden, dwa, trzy, cztery..." bardzo ją fascynuje i liczy z nami, albo bez nas, wszystko co się da. Robi to oczywiście radośnie i niefrasobliwie, ignorując często kolejność cyfr, to dla niej coś bardziej w stylu wierszyka albo wyliczanki, ale wyraźnie sprawia jej to mnóstwo frajdy.
Przy okazji w tej części znajduje się naprawdę świetny element misz-maszu kulturowego i dzieci prezentowane przy kolejnych cyfrach są naprawdę bardzo różne, od małej Hinduski jeżdżącej na słoniu, przez Eskimosa bawiącego się ze stadem psów Husky, aż po Hawajkę pływającą w morzu z całą zgrają małych i kolorowych rybek. Tosia uwielbia pytać o to kim są kolejne dzieci, a ja z werwą opowiadam jej nie tylko kim są, ale też jak wygląda kraj, z którego pochodzą.







Ciało, ta część przewija się co jakiś czas, nie wzbudzając  w latorośli większego zainteresowania, myślę że czas wielkiego bumu na biologię jeszcze nastąpi i będzie trwał dłuuugo, więc na razie książka czego na swoją kolej. Wydaje mi się jednak bardzo ciekawa, ale na pewno nie do wyłącznego przeglądania. Będzie dla nas raczej wstępem do zabaw, na przykład smakiem czy węchem. Przy niej będzie trzeba sporo pobawić się empirycznym doświadczeniem tego, o czym wspomina.







Wieś, na koniec część, która przewija się co jakiś czas, jest lubiana przez nas wszystkich, ale nie budzi tak ogromnego zachwytu jak Przyroda czy Zwierzęta. Myślę, że ona też czeka na swoje pięć minut, kiedy to Tosia odkryje małe, zwierzęce rodziny i będzie zgłębiać o co w tym chodzi. Według mnie jest to jedna z lepszych części, bardzo dobrze zaprojektowana, od ogólnego spojrzenia na farmę, poprzez opis poszczególnych zwierząt, aż po maszyny rolnicze.







Nasza kolekcja stanowi jedynie ułamek tego, co zaproponowało wydawnictwo Olesiejuk (pod tą samą nazwą i tym samym autorem istnieje jeszcze inna seria, która podoba mi się średnio, głównie ze względu na dość dziwaczne ilustracje z plastelinowymi postaciami). Na pewno zaopatrzymy się jeszcze w część o górach, a także o dniu przedszkolaka oraz przygotowaniu do roli starszego rodzeństwa - obie ostatnie wartościowe i podejmujące istotny temat, z tego co wiem robią to też całkiem zręcznie. Całą serię z czystym sumieniem polecam!

Post bierze udział w projekcie Przygoda z książką 3:


Zapraszam też do obejrzenia blogów innych uczestniczek projektu, znaleźć je możecie TUTAJ.

Koniec psot!