19 lutego 2016

Zuzia i walizka Pani Doktor


Od ostatniego wpisu minęło sporo czasu, a to dlatego, że w naszym domu zagościł nowy mieszkaniec. Nikt go nie zapraszał, sam przyszedł i się wygodnie umościł, najpierw w płucach mamy, później Tosi, a na koniec dopadł też tatę. Mowa o wirusie, paskudnym i wrednym, który przyniósł za sobą nieodłącznych towarzyszy: gorączkę, ból mięśni, katar i kaszel. Dziś już jest lepiej, wracamy więc z pierwszym wpisem pochorobowym, w którym chciałabym Wam opowiedzieć o tym, jak oswajamy Tosię z tematem lekarzy i chorowania.

Zacznijmy od tego, że naszą radosną dwulatkę czeka niedługo bilans, a tak po prawdzie mieliśmy na niego jechać dwa dni temu, ale sprawa się trochę rypła. Niemniej, mając w pamięci negatywne reakcje i doświadczenia Tosi z lekarzami (miała przekłuwany kanalik łzowy w oku, nie pytajcie), postanowiłam ją przygotować do tematu odpowiednio wcześnie. Rozejrzałam się po półkach z książkami. Oferta jest szeroka, ale w oczy rzuciła mi się przede wszystkim niepozorna książeczka o małej dziewczynce, którą widziałam już na blogu kawa z cukrem. Przejrzałam i zostałam zauroczona przez główną bohaterkę.
Zuzia jest przedszkolakiem (w dalszych częściach chodzi już do szkoły), któremu przytrafia się mnóstwo całkiem zwyczajnych rzeczy. Zatem Zuzia idzie z mamą na bilans do lekarza, przeziębia się, gubi się w sklepie, piecze ciastka i wiele, wiele innych. Najzwyklejsze, codzienne sprawy, bez fantastycznych stworzeń, dziwnych wydarzeń i magicznych poczynań (Maria Montessori byłaby dumna!). Do tego jest w tym wszystkim naprawdę kochana, jak każda mała dziewczynka.


Zacznijmy więc od dwóch książek, które od kilku dni są u nas nieustannie na tapecie, zawsze i wszędzie. Pierwsza opowiada o tym jak Zuzia się przeziębia. Zgadnijcie, co wtedy dzieje się z mamą? Oczywiście, wyjeżdża w delegację, a jakże! U nas mama zachorowała przed dzieckiem, więc efekt podobny. To taka nasza rodzinna tradycja, że gdy dziecko choruje, z mamą coś się dzieje (ja np. przechodziłam świnkę jak moja mama była w szpitalu). Na pohybel biednemu ojcu, ale przyznać trzeba, że zarówno tata Zuzi, jak i tata Tosi poradzili sobie popisowo.


W tej króciutkiej książeczce jest w zasadzie wszystko o dziecięcym chorowaniu, o wacie w głowie, gorączce i zamku z kurzu. Jest babcia gotująca pyszny rosół i grająca z chorą w planszówkę. Jest wizyta u lekarza i leżenie na kanapie w dużym pokoju, bo chory nigdy nie chce być sam. Jest też mowa o tym, że kiedy dziecko choruje, cały dom staje na głowie.


Autor ilustracji ma też całkiem niezłe poczucie humoru, przypatrzcie się plakatowi clowna na tym zdjęciu, prawdziwy z niego dowcipniś ;)



 Na koniec, kiedy Zuzia jest już całkiem zdrowa, triumfalnie mama wraca z delegacji i przywozi dziewczynce walizkę Pani Doktor. My także zaopatrzyliśmy naszą potomkę w taką skrzynkę.



Producentem walizki jest firma Lelin, niezbyt popularna w naszym kraju, ale może to wynikać z tego, że jest dość młoda, istnieje bowiem na rynku dopiero dziesięć lat. Specjalizują się przede wszystkim w wyrobie drewnianych zabawek, gier, puzzli, klocków, a także drewnianych przedmiotów codziennego użytku do odgrywania postaci (roboty, kuchenki, zestawy herbaciane, narzędzia stolarskie, produkty spożywcze, instrumenty). Ich walizka nie jest zapewne najlepszym tego typu produktem na rynku, ale spodobała mi się wizualnie, a i zawartość jest całkiem przyzwoita. Na nasze potrzeby w zupełności wystarcza.

 

Co zatem znajdziemy w środku? Całkiem pokaźny zestaw podstawowych narzędzi przydatnych w pracy lekarza. Jest więc stetoskop, strzykawka, termometr, szpatułka do badania gardła, dwa młoteczki do sprawdzania odruchów, buteleczka z lekarstwami i tubka z maścią. Do tego jeszcze deseczka do wypisywania recept. Wszystko czego mała Pani Doktor będzie potrzebować w czasie badania i leczenia małej, lalkowej Zuzi.


 





Walizkę z czystym sumieniem mogę polecić, jest poręczna i mała wszędzie z nią chodzi. Zapięcie jest w miarę łatwe w obsłudze, a nawet źle zapięte da się bez kłopotu naprawić. Dziecko zakochane i bez problemu zapoznane z trudnym tematem odwiedzin u lekarza.


Już konkretnie pod bilans dwulatka, kupiliśmy też część opowiadającą o tym, jak to Zuzia wybrała się na taki bilans. Książka o tyle fajna, że pokazuje początkowy lęk dziewczynki przed wizytą, jej niepewność i pytania o to, co ją czeka. Później zaś okazuje się, że wizyta była bardzo przyjemna, tak bardzo że Zuzia sama postanawia zostać lekarzem.




Poza częściami opowiadającymi o wizytach lekarskich, kupiliśmy też Tosi dwie inne, równie przyjemne części. Jedna opowiada o pieczeniu ciasteczek, na końcu ma nawet przepis, co jest bardzo sympatyczne.





Druga zaś podejmuje bardzo ważny temat tego, co zrobić kiedy zgubimy się w dużym sklepie. Ta część wywołuje u mnie mieszane uczucia, ponieważ z jednej strony fajnie pokazuje, że nawet wiedząc co trzeba zrobić, Zuzia w chwili stresu zamiera i nie wie co dalej, a to częste zachowanie. Z drugiej zaś książka powinna jednak nauczyć dziecko jak się zachować, a bohater powinien być wzorem. Zuzia więc w moim odczuciu przy pierwszym zagubieniu mogła nie wiedzieć co zrobić, ale przy drugim powinna już mimo łez i strachu pobiec do kas i powiedzieć ekspedientkom, że się zgubiła. Trochę za mało tu jak dla mnie walorów edukacyjnych.




Na koniec dla ciekawskich. Zupełnym przypadkiem trafiła w nasze ręce prześliczna szmaciana lala, która do złudzenia przypomina Zuzię. Nawet ma jeden zestaw ubrań, który pozwala wystylizować ją na małą bohaterkę wyżej opisanych książeczek. Lala jest przepiękna i ja osobiście ją uwielbiam! Tosia przede wszystkim ją rozbiera i powolutku uczy się ubierać.






Producentem lalki jest firma Goki, znana głównie jako twórca drewnianych zabawek, w temacie szmacianki jednak, spisała się według mnie równie dobrze. Klasyczna zabawka, na której widok moja mama zawołała "Zupełnie jak moja Zosia, którą miałam jako mała dziewczynka!".
Lala ma niesamowicie długie i niesforne włosy z mięciutkich, żółtych sznureczków i całkiem spory zestaw ubranek, do którego z powodzeniem można doszywać swoje własne projekty. My polecamy i uciekamy się bawić.


Koniec psot!

11 komentarzy:

  1. Znamy Zuzię :) Ja średnio przepadam za tymi książeczkami, ale córa owszem :) Mam nadzieję, że ze zdrowiem wyszliście już na prostą!!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam też tak z kilkoma książkami, że ja nie do końca, a dziecko zakochane ^_^

      Usuń
  2. U nas zastosowaliśmy podobny patent, ale jak przyszło co do czego to i tak była....hmmm...wielka masakra;) natomiast po powrocie do domu miłość do zabawy w lekarza wróciła...taki "bohater" ;) życzę żeby u Was poszło lepiej ;) pozdrawiamy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha! Nie spodziewam się niesamowitych rezultatów, ale mam nadzieję, że będzie przynajmniej lepiej niż ostatnio na wizycie szczepiennej :)

      Usuń
  3. Zuzia zainteresowana lalką :) super ! pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lalka skradła serca wszystkim domownikom, łącznie z dziadkiem ^_^

      Usuń
  4. Mamy kilka tytułów z serii o Zuzi. :)
    Ja tez chcę taką walizkę małego doktora! Jakiś czas temu szukałam czegoś takiego i nie potrafiłam się zdecydować... ;) A lala boska! Muszę taką kupić (albooooo uszyć! Dobo, wydłuż się w końcu!)

    Nas też dopadły wstrętne zarazki, Zuzka była niesamowicie dzielna i spokojna u lekarza! Szkoda,że leki musimy podawać też lali żeby Zuza chciała je wziąć. Tak mi się skojarzyło na widok Tosi mierzącej temperaturę lalce :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lalki i książki bardzo fajnie oswajają z nieznanym wcześniej tematem. Uszyj taką lalę! Jestem bardzo ciekawa efektów! Szczególnie ubrankowych, bo znając zacięcie, wyjdą pewnie znacznie ciekawsze niż te dołączone do zestawu :)

      Usuń
  5. U nas też Zuzia to teraz wielki hit. Tyle że niestety mamy kilkanaście tomów i najczęściej wszystkie musimy czytać, jeden po drugim. :( Chociaż z dziecięcych bohaterek jeszcze większy hit to Kicia Kocia. Znacie?
    A skąd ta lalka? Ubrania były w komplecie? Rzeczywiście do złudzenia przypomina Zuzię! Koniecznie musimy mieć!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znam Kicię Kocię, ale na razie (podobnie jak Basia), nie przekonała mnie do siebie na tyle, żeby kupić którąś część.

      Lala ze sklepu Nefere: https://www.nefere.pl/1804,Lalka-szmaciana-Karry-z-ubrankami
      Ubranka ze zdjęć są dołączone do zestawu :)

      Usuń
  6. Serii książeczek nie znam ale fajne wprowadzenie przed wizytą u lekarza :-). No i laleczka urocza :-)

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi niezmiernie miło, jeśli podzielisz się swoimi refleksjami :)