Pamiętacie może jeszcze projekt "Wakacyjne piątki z eksperymentami"? Bawiliśmy się przy nich całą rodziną, a i Wy mam nadzieję skorzystaliście na naszych odkryciach z dziedziny fizyki i chemii. Projekt nie skończył się jednak wraz z wakacjami, a w zasadzie przerodził się dość naturalnie w zabawę na czas nieokreślony. Z początkiem września miałam jednak tak wiele spraw na głowie, że nie udało mi się dołączyć przez trzy kolejne piątki. Dziś chciałabym przełamać tę złą passę i pokazać Wam eksperyment prościutki i banalny, ale idealnie dopasowany do wieku Tosi. Zachwycił ją i pozwolił najpierw zadać pytanie, później na nie odpowiedzieć, a na koniec zweryfikować w praktyce tę odpowiedź. Zdecydowanie polecam taką zabawę z 2-3 latkiem, jestem przekonana, że niejedno z rodziców będzie zaskoczone jak wiele taki maluch już wie.
Rozpuście się czy nie?
- przeźroczyste szklanki;
- ciepła woda;
- substancje do rozpuszczenia (u nas: sól, cukier, kawa, mąka i ryż);
- łyżeczka.
Eksperyment polega na próbie rozpuszczenia różnych substancji w ciepłej wodzie. Postawiłam przed Tosią tacę z pięcioma szklankami i miarką pełną wody, obok stanęło zaś pięć miseczek, każda z odrobiną czegoś, co chciałybyśmy rozpuścić. Substancje wybrałam sama, ale w zasadzie myślę, że ciekawiej będzie jeśli pozwoli się dziecku wybrać samodzielnie. Nic nie stoi też na przeszkodzie, żeby na bieżąco uzupełniać eksperyment o kolejne szklanki i substancje (świetnie będzie wyglądał olej, a dla porównania obok np. miód albo syrop klonowy).
Zadanie Tosi polegało na wsypaniu poszczególnych substancji do szklanek i zadziałaniu tak żeby się rozpuściły. Zanim to jednak zrobiła, zapytałam ją jak myśli, która z substancji się rozpuści, a która nie. Jej odpowiedź brzmiała: rozpuszczą się sól, cukier i mąka, a kawa i ryż się nie rozpuszczą. Całkiem nieźle jak na 2,5 latkę.
Przystąpiłyśmy więc do sprawdzania tosiowej tezy. Wszystkie miseczki
zostały opróżnione, a następnie nie widząc postępów, Tosia chwyciła za
łyżeczkę i zaczęła mieszać. Robiła to zaciekle i bardzo intensywnie, aż
cukier i sól zupełnie zniknęły rozpuszczone w wodzie, podobnie stało się
na pierwszy rzut oka z kawą i mąką, jedynie ryż pozostał niewzruszony.
Chwilę pogmerałyśmy w ryżu, rozmawiając sobie swobodnie o tym co wspomaga rozpuszczanie (doszłyśmy wspólnie do tego, że najlepsza jest łyżeczka, ale podpowiedziałam też Tosi, że spore znaczenie ma temperatura płynu, w którym rozpuszczamy daną substancję). W tym czasie coś dziwnego zadziało się z mąką i kawą. Na dnie szklanek bowiem, coś się wytrąciło. Otrzymałyśmy naoczny dowód na to, że mąka i kawa są podstępne, tylko udają że się rozpuściły, a tak naprawdę ich drobinki pływały swobodnie po całej szklance w trakcie mieszania, a gdy tylko woda się uspokoiła, opadły na dno.
Tosia myliła się zatem tylko co do mąki, która jednak nie jest tak chętna do rozpuszczania się jak sądziła z początku. Eksperyment uważam za bardzo udany i jeden z lepszych jakie zrobiłyśmy, a w każdym razie ten zaangażował Tosię jak dotąd najbardziej.
Mam nadzieję, że każdy kolejny piątek będzie u nas obfitował w eksperymenty i liczne odkrycia, nawet te najprostsze.
Post bierze udział w projekcie Piątki z eksperymentami:
Koniec psot!
Super.
OdpowiedzUsuńKiedys musimy zrobic.
O takich prostych sie zapomina, bo dorosy ,,wie" co sie rozpusci, a co nie. No a dziecko nie, wiec warto o tym pamietac.
Praktyczny sposób poznania rozpuszczalności niektórych substancji!
OdpowiedzUsuńooo...dzieciaki to uwielbiają :) super eksperymenty z różnymi fakturami i zmianami "na naszych oczach"
OdpowiedzUsuńTaka forma zabawy z dzieckiem jest bardzo ciekawa.
OdpowiedzUsuńTen wpis jest bardzo interesujący
OdpowiedzUsuń