24 lipca 2015

Tydzień kreatywnego blogowania: Nie lubię pisać o sobie

Ostatnie zadanie w wyzwaniu blogowym Tydzień kreatywnego blogowania Ani z bloga Lifestylerka, polega na wypisaniu pięciu rzeczy na mój temat, których możecie nie wiedzieć. Dla mnie jest to dość trudne zadanie, ponieważ nie lubię tak wprost o sobie pisać, przemycać różne anegdotki z naszego życia, opisywać nasze przygody i codzienności jak najbardziej, ale tak wprost pisać o sobie? W dodatku osobiście nie bardzo wiem co jest ciekawego w postach i na blogach, które mówią wyłącznie o osobie autora. Czasami to forma terapii, wtedy w porządku, choć lepiej taki pamiętnik pisać do szuflady, jeśli ma być terapeutyczny - w Internecie niestety panuje ostatnio plaga nienawiści i łatwo można się nadziać na tzw. "hejtera" ja bym taką personę nazwała nienawistnikiem, tak swojsko i elegancko. Nie umiem siebie streszczać i zamykać w ramkach. Lubię zadania, w których odsłaniam kawałek siebie, ale tylko kawałek w dodatku w fajnej oprawie, tak jak ostatnio pokazywałam Wam mój piękny zestaw do parzenia herbaty przy okazji dzielenia się informacją, że moim ulubionym kolorem jest fioletowy. No ale już dobrze, nie będę się dłużej pastwić nad tym zadaniem, skoro już się zdecydowałam wziąć udział w całym wyzwaniu, nie ma rady. Do roboty więc :)

5 faktów o mnie

1. Napisałam książkę, a właściwie to nawet kilka. Ćwiczę pisanie odkąd pamiętam, jako mała dziewczynka rysowałam komiksy i dopisywałam teksty po swojemu. Później zapisywałam całe zeszyty ilustrując je na marginesach. Jak dostałam komputer, zaczęłam pisać w Wordzie, ale moja pierwsza książka napisana w całości na komputerze, lepiej niech zaginie w mrokach niepamięci. W liceum zaczęłam pisać na poważnie i spod mojej ręki wyszła cała seria książek o Magach, nadal mam je na komputerze i nawet koncept jak je poprawić, tylko jak zwykle brak czasu. Jako studentka zaś, napisałam dwie książki młodzieżowe, obyczajowe, które nadal mi się podobają i nie czuję potrzeby, żeby je jakoś bardziej poprawiać. Rozmyślam nad wysłaniem ich na jakiś konkurs. A poniżej mała ilustracja do jednej z tych ostatnich książek.

2. Byłam elfią maginią, to zdecydowanie moja ulubiona flambergowa rola jak dotąd, choć ludzka magini zła do szpiku kości, a udająca niewiniątko, też mi się bardzo podobała. Elfka ma jednak w sobie to coś, ten zadzior, bo była złośliwa, próżna, ale w gruncie rzeczy dobra. Uwielbiam odgrywanie postaci na Flambergu, zarówno na małych LARPach, jak i na grze głównej. W tym roku sama tworzę drugą odsłonę mojego LARPa sprzed kilku lat: "Polowanie na czarownice. Karczma". Będzie się działo, dreszczyk emocji, mrok, zamknięcie w czterech ścianach, nie mogę się już doczekać! A na tegorocznej Grze Głównej gramy całą rodziną, razem z Tosią (na pewno będą zdjęcia!), będziemy krasnoludami!
3. Uwielbiam tańczyć, pewnie lubiłabym to mniej, gdyby nie mój mąż, który świetnie prowadzi i taniec z nim to czysta przyjemność. Chodziliśmy nie raz na różne kursy i zajęcia, z salsy, z tańca towarzyskiego i użytkowego. Na nasz pierwszy taniec mój mąż bardzo chciał zatańczyć do Bard's Songa, utwór to o tyle trudny, że ma bardzo nierówny rytm, klimat raczej do tańców średniowiecznych. No więc dostaliśmy nauczycielkę, która opracowała dla nas choreografię i zatańczyliśmy! Kroki szlifowaliśmy przez dwa miesiące przed ślubem, to była naprawdę świetna zabawa i mam w planach zapiać się razem z Tosią na jakiś fajny kurs tańca.
4. Z wykształcenia jestem psychologiem, to spory kawałek mojego życia. Studia to była w sumie wielka przyjemność, ale preferencje zawodowe przez długi czas mi się zmieniały. Najpierw chciałam pracować w regularnym psychiatryku, później wolałam oddział szpitalny (i tam w sumie przepracowałam kawałek czasu). Przez trzy lata pracowałam też w świetlicy środowiskowej i tam mi się chyba podobało najbardziej, choć formuła była ciężka i zbyt dużo moich obowiązków odbiegało od mojego wykształcenia. Ostatecznie stwierdzam, że chciałabym spróbować zrobić kurs Montessori i pójść w tę stronę, może też jakieś studia podyplomowe z pedagogiki? Na zdjęciu jako koordynator logistyczny na konferencji naukowej.

5. Przez cztery lata mieszkałam w Krakowie, do Krakowa pojechałam za miłością. Tak tak, romantyczna historia w tle. Mój aktualny małżonek mieszkał w Krakowie, ja w Łodzi, ale byłam uparta i mimo wielu niezamkniętych spraw, spakowałam manatki i przeprowadziłam się do niego. Nie ukrywam, że było mi ciężko w oderwaniu od wszystkiego, co znałam, ale nie żałuję. Na szczęście trzeba czasem umieć zapolować i złapać je za nogi :)

10 komentarzy:

  1. Rozkoszny psiak :)
    Świetne masz pasje, podziwiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, teraz Cynamon to już poważna psina, na zdjęciu nie miał jeszcze roku :D Pasje same do mnie przychodzą i odchodzą, ale staram się nie dawać słomianemu zapałowi ^_^

      Usuń
  2. odważna z ciebie kobieta :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hm, a cóż we mnie takiego odważnego? Zawsze uważałam się za straszliwego tchórza, boję się na przykład schodów i wind :P

      Usuń
  3. Bardzo się cieszę, że jednak się przełamałaś i coś o sobie napisałaś:). Wydaje mi się, że w taki sposób my blogerzy stajemy się mniej anonimowi. Świetny kierunek studiów, zawsze się bardzo interesowałam psychologią. W sumie nie wiem czemu jej nie studiowałam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hm, być może, choć ja lubię formować swój wizerunek powoli, od posta do posta :D

      Usuń
  4. Bardzo mi miło, że podzieliłaś się ze mną takimi ciekawostkami i dałaś się bliżej poznać. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że uda mi się zrobić fajne zdjęcia na tegorocznym Flambergu, to by była taka fajna kropka nad 'i' :)

      Usuń

Będzie mi niezmiernie miło, jeśli podzielisz się swoimi refleksjami :)