Są takie dni, kiedy
człowiek najchętniej pożarłby w całości tabliczkę czekolady,
albo i dwie.
Są takie dni, kiedy
przemożna chcica na „coś słodkiego” albo „małe Conieco”
opanowuje już nie tylko cały nasz umysł, ale i każdą komórkę
naszego ciała.
Są takie dni, które w
całości spędzamy na dworze, grzebiąc się po czubek głowy w
śniegu, a potem wracamy do domu przemarznięci i przydałoby się
coś pysznego na ząb do ciepłej herbaty.
Są takie dni, w których
najchętniej zapomnielibyśmy o zdrowej diecie, bo z półki
sklepowej kusi piękny słoiczek z orzechami na etykietce.
Nie martwcie się,
dzisiejszym przepisem poratuję was słoiczkiem pyszności, która
spokojnie zastąpi dwie tabliczki czekolady, będzie wspaniałym
„małym Conieco” dla najbardziej nawet wybrednych Kubusiów,
wspaniale będzie się komponować z herbatą i wreszcie, będzie
zdrowa i pyszna!
Domowa „nutella”
czyli kakaowy krem na bazie daktyli i orzechów, zawładnął moją
słodkożerną duszą, a wersja z karobem spokojnie mogła zagościć już diecie nawet niespełna rocznej Tosi. Uwielbiam przepisy, którymi
spokojnie mogę zastąpić popularne słodkości, żeby jak to
niektórzy straszą, „nie odbierać mojej córce dzieciństwa”.
Też was bawi to stwierdzenie? Bo mnie wyjątkowo, jakby słodycze
stanowiły jedyny sens bycia dzieckiem. Żeby jednak pozamykać
wszystkie nieżyczliwe usta, można się pokusić o przyrządzenie
daktylowego kremu do kanapek i naleśników, a nawet wrzucić go do
słoika po nutelli i brać gości pod włos ;)
Krem jest znakomity w
smaku, można go przyrządzić zarówno w wersji dla alergików bez
orzechów i z karobem zamiast kakao, a także z mlekiem roślinnym
zamiast krowiego. Pełna dowolność, smak za każdym razem jest tak
samo wyśmienity. A teraz kilka słów wyjaśnienia odnośnie
składników.
Karob
Źródło zdjęcia: Filiżanka smaków |
Dla tych, którzy słyszą
o czymś takim po raz pierwszy – nie martwcie się, do niedawna też
nie miałam pojęcia o jego istnieniu. Dziś wiem, że to bardzo
dobre zastępstwo dla kakao, w przypadku alergii, która zdarza się
dość często, ale nie tylko, ponieważ karob ma wiele wartości,
dzięki którym może spokojnie stanąć obok kakao na kuchennej
szafce w każdej kuchni (uwaga, karobu sypiemy do potraw o połowę
mniej niż kakao!).
Szarańczyn
strąkowy, czyli inaczej karob to gatunek zimozielonego drzewa,
należący do rodziny bobowatych, występujący w regionie
śródziemnomorskim. Strąki nazywane są chlebem świętojańskim, o
którym pewnie spora część z was słyszała, czyli jesteśmy w
domu. Nad morzem śródziemnym jest to roślina pastewna, której
owoce zawierające 50% cukrów przez długi czas był głównych
źródłem cukru w tamtym regionie, poszła w zapomnienie od czasu
upowszechnienia się buraków i trzciny cukrowej. I to jest bardzo
przyjemna wiadomość, ponieważ karob w smaku przypomina osłodzone
kakao! Jednocześnie ma niską zawartość tłuszczu, jest
hipoalergiczny i nie zawiera kofeiny, co w przypadku diety niemowląt
jest ogromnym zatutem. Ma w zasadzie te same właściwości co kakao,
tak jak ono nadaje wypiekom i polewom ciemno brązową, piękną i
smakowitą barwę. Jego owoce służą w tej chwili do wyrobu syropu,
albo ususzone i zmielone stanowią substytut kawy.
Z
nasion wyrabia się natomiast tzw. mączkę chleba świętojańskiego
(E410), jest to guma karobowa używana jako zagęszczacz, a także
stosowana w cukiernictwie przyprawa. Nazwę chlebek świętojański
zaś, bez trudu można znaleźć na opakowaniach karmy dla zwierząt
w ogrodach zoologicznych, jest bowiem zwierzęcym przysmakiem :)
No
dobrze, napisałam że to bardzo wartościowa roślina, ale teraz co
dokładnie ma w środku? Po wysuszeniu w strąkach chleba
świętojańskiego znajduje się 15% wody, do 70% węglowodanów
(cukrów, skrobi), 4-6% białka, 1-4% tłuszczu oraz dodatkowo kwas
masłowy i izomasłowy, bardzo rzadko występujące w roślinach.
Ponad to jest bogaty w pektyny, śluz, garbniki, witaminy (A,
B2, B3 oraz D) i
sole mineralne, w których skład wchodzą
wapń, fosfor, potas oraz magnez i żelazo, poza tym mikrolementy,
jak: mangan, bar, miedź oraz nikiel. W przeciwieństwie do kakao nie
zawiera kwasu szczawiowego zmniejszającego wchłanianie związków
wapnia i cynku.
Jakby
tego było mało, ma doskonałe działanie przeciwkaszlowe, syrop
łagodzi i koi zaczerwienione gardło. Wywar łagodzi biegunki i
pomaga w stanach zapalnych jelit i żołądka.
Dzieci
mogą spożyć dziennie do 15g karobu dziennie, przy czym należy go
wprowadzać stopniowo, dorośli mogą sobie pozwolić na 20g, a nawet
więcej.
Na
koniec ważna informacja dla odchudzających się: karob zawiera o
60% kalorii mniej niż kakao.
Daktyle
Źródło zdjęcia: Daktyle na zdrowie |
Długi
czas daktyle znałam głównie z powieści, których akcja toczyła
się gdzieś w krajach Bliskiego Wschodu i brzmiały mi wyjątkowo
egzotycznie, tajemniczo i smakowicie. Jako już całkiem dorosła
kobieta spróbowałam ich po raz pierwszy, suszonych, i wydały mi
się tak potwornie słodkie, że aż niezjadliwe. Porzuciłam więc
temat na kilka następnych lat, aż pojawienie się małego ludzika
sprawiło, że musiałam nieco zmodyfikować, jeśli nie
zrewolucjonizować, moją kuchnię. Zakupiłam więc woreczek daktyli
i nie bardzo wiedząc co z nią zrobić zasięgnęłam języka u
wujka google, poniżej kompilacja zdobytej przeze mnie wiedzy.
Daktylowiec
właściwy to gatunek rośliny z rodziny arekowatych, potocznie
znanych po prostu jako palmy. W stanie dzikim nie występuje, jest
natomiast uprawiany w wielu krajach świata. U nas przede wszystkim
można spotkać owoce suszone bądź świeże, choć same w sobie
generalnie nie zawierają wiele wody. To właśnie chęć pozyskania
daktyli jest głównym powodem uprawy palmy na świecie, są one
bowiem bardzo słodkie i pożywne, o mięsistym miąższu, świetnie
na dającym się do wszelkiego przetwarzania. Zawierają ponad 50%
cukrów (dokładniej: 100 gramów świeżych daktyli zawiera: 20%
wody, 70% węglowodanów – najwięcej ze wszystkich owoców, 7%
błonnika, 2,2% białka, 0,5% tłuszczu) i są źródłem wielu
minerałów (potasu, chromu i fosforu – kolejne rekordy wśród
owoców, magnezu, żelaza, sodu, cynku) oraz witamin (A, C, K, PP
oraz z gruby B, przy czym w zawartości witamin B2 i B3 również nie
mają sobie równych wśród owoców).
Istnieją
dwie odmiany daktyli: miękkie, z których wyrabia się „miód
palmowy” stanowiący podstawę bardzo odżywczego chleba
daktylowego; oraz twarde o dużej zawartości skrobi i te można
zjadać na surowo bądź mieli się je na mąkę, z której powstaje
tzw. chleb pustyni.
Daktyle,
zwłaszcza świeże, obniżają poziom cholesterolu oraz cukru we
krwi, są świetnym „lekiem” w profilaktyce zaparć, są
doskonałą naturalną „odżywką” dla osób intensywnie
uprawiających sport. I choć kiedyś mówiono, że daktyle to „bomba
cukrowa”, przeprowadzone badania udowodniły, że osoby zdrowe,
jedzące dziennie przez miesiąc, nawet 100g daktyli, mają stały
poziom cukru we krwi, a do tego obniżył im się poziom
trójglicerydów.
Daktyle
zawierają ponadto kwas taninowy, który stanowi wspaniały
antyoksydant, mający właściwości przeciwbólowe, przeciwzapalne,
przeciwzakrzepowe i wzmacniające organizm. Zalecane są przy
nadciśnieniu tętniczym, głównie dzięki szalonej zawartości
potasu.
Specjalnie dla
nieprzekonanych dodam, że daktyle są uważane, za wyśmienity
afrodyzjak ;)
Pochłonąwszy tę sporą
porcję wiedzy możemy już spokojnie przejść do wyczekiwanego
przepisu, który, jak widać powyżej, ma w sobie naprawdę cenny
skarb dla zdrowego organizmu. Zachęcam was gorąco do spróbowania,
choć odkąd słoiczek domowej „nutelli” stoi w mojej lodówce,
mam ochotę pożreć cały naraz.
Domowa 'nutella'
Inspirowałam się dość mocno przepisem z jadłonomii
100g
daktyli
1/4
szkl. mleka roślinnego bądź krowiego
2 łyżki karobu bądź 3
płaskie łyżki kakao
0,5 szkl. nerkowców bądź
orzechów laskowych
szczypta soli na czubku
noża
Daktyle
wydrylować, zalać wrzątkiem i zostawić na noc. Rano odsączyć i zmiksować w
całości, wlać mleko, wsypać sól i karob/kakao. Nerkowce bądź
orzechy laskowe zmielić w młynku do kawy na mąkę, bądź jeśli
ktoś lubi nagryźć od czasu do czasu kawałek orzecha, można
zmielić nieco grubiej. Dorzucić orzechy do reszty składników i
wszystko dokładnie zmieszać na krem. Składników wystarczy na
zapełnienie małego słoiczka. Można przechowywać w lodówce mniej
więcej przez tydzień, choć szczerze wątpię, żeby tyle
przetrwała ;)
Smacznego!
- http://pl.wikipedia.org/wiki/Szara%C5%84czyn_str%C4%85kowy
- http://cudownediety.blogspot.com/2011/12/karob-co-to-jest.html
- https://hipokrates2012.wordpress.com/2013/02/18/o-karobie-slow-kilka/
- http://pl.wikipedia.org/wiki/Daktylowiec_w%C5%82a%C5%9Bciwy
- http://www.najlepszedaktyle.pl/o-daktylach
- http://mojadrogadozdrowia.com/index.php/daktyle
- https://hipokrates2012.wordpress.com/2013/10/07/daktyle/
Uwielbiamy, w zimowe popołudnia była jak znalazł na podwieczorek, nawet misie robiliśmy kanapkowe z niej :)
OdpowiedzUsuńSuper, że nie tylko ja mam zajawkę na przygotowywani domowych, zdrowych kremów czekoladowych ^_^ Wrzucę jeszcze przepis na krem z awokado, według mnie idealny do naleśników :)
UsuńO Karobie słyszałam od Siostry bo ona jest miłośniczką tego typu produktów ale nie jadłam jeszcze nic z nim. Może pokuszę się o zrobienie takiej nutelli... Zobaczymy. ;-)
OdpowiedzUsuńW smaku jest całkiem fajny, ale cena trochę zabija i jeśli ktoś nie ma uczulenia na kakao, to chyba lepiej iść zgodnie z tradycją ^_^
UsuńWOW!!! Nie słyszałam o takiej :)
OdpowiedzUsuńWarto spróbować, naprawdę :)
Usuń