1 lipca 2015

Wieża kształtów i piknik


Rozleniwiły nas nieco ostatnie dwa dni. To znaczy, może bardziej mnie, bo Tosia biega z prędkością wiatru i już się jej nie da zatrzymać. Ćwiczy chodzenie kiedy tylko może i nie usiedzi na pupie dłużej niż kilka chwil, najczęściej spędzonych nad przeglądaniem jakiejś książki bądź przy posiłkach. Biega po podwórku odkrywając całkowicie nowe dla siebie aktywności, takie jak obserwacja owadów z bliska, podlewanie kwiatków czy badanie faktury podłoża. Nam pozostaje tylko ją podziwiać i broń boże próbować zatrzymać czy przekonać do pójścia tam, gdzie akurat nie chce iść. Moja mama nadal nie może wyjść z szoku jak to nagle w ciągu jednego dnia z maluteńkiego raczkującego niemowlaczka, jej wnuczka przeistoczyła się w biegającą dziewczynkę.


Ale dość strzępienia palców o klawiaturę, czas przejść do głównego tematu, który chciałam podjąć w tym poście, czyli jednej z naszych najukochańszych wieżyczek, bo jak może pamiętacie z TEGO posta, Tosia uwielbia wieże wszelkiej maści. Mimo totalnego lenia po bardzo intensywnym minionym tygodniu, udało mi się zakasać rękawy i cyknąć kilka fotek, może uda się też sklecić jakieś sensowne zdania w ramach opisu.


Zacznijmy od tego, że kupiliśmy tę wieżyczkę na przyszłość. Mąż mój często jeździ do Krakowa, do siedziby firmy, w której pracuje i właśnie w Grodzie Kraka, znajduje się jeden z moich ulubionych sklepów z zabawkami, a konkretniej z drewnianymi zabawkami, w dodatku polskiej produkcji!
Firma Bajo jest własnością Wojciecha Bajora, architekta i scenografa, który pewnego dnia postanowił zająć się tworzeniem pięknych i ekologicznych zabawek dla dzieci. W morzu plastiku i kiczu, jego sklepik jest niczym powiew świeżego wiatru. Interes rozwija się prężnie, z czego jestem niezwykle zadowolona, bo dzięki temu w innych miastach, także ostatnio w Łodzi, zaczynają się pojawiać filie, gdzie można kupić najbardziej popularne ich zabawki. Żeby odwiedzić ich stronę, wystarczy kliknąć: KLIK!


Jakieś pół roku temu, małż miał za zadanie kupić u nich wieżę do nauki kolorów, o której napiszę innym razem, ostatecznie kupił jednak dwie wieżyczki, tą z kolorami i drugą "na zapas". Wieża z kolorami nie zrobiła na Tosi żadnego wrażenia, co nas nieco zdziwiło, ale myślę, że jeszcze przyjdzie na nią czas. Pewnego dnia znalazła natomiast wieżę z kształtami i zaczęła się nią radośnie bawić. Dzisiaj bez problemu ogarnia wszystkie kształty i miejsca, w których trzeba je umieścić. A byliśmy przekonani, że ta wieżyczka poczeka sobie w szafie tak do drugich urodzin małej...
Jaka jest wieża kształtów? W zasadzie to można jej używać do zabawy i nauki także innych rzeczy poza samymi kształtami, bo pokazuje także ilości i kolory, pomaga też w ćwiczeniu małej motoryki. Ma dużo elementów, które można przekładać, odwracać i kombinować na różne sposoby. Mam już kilka pomysłów jak można użyć poszczególnych jej elementów w zabawie i na pewno się nimi z wami podzielę. A teraz mała fotorelacja z układania wieży w plenerze.
Zdjęcia są w totalnym, nieopanowanym nieładzie, bo ciężko mi je dopasować, żeby były po kolei. Tosia tyle razy układała i rozkładała wieżę, a ja cykałam tyle fotek, że przy obrabianiu ich zwyczajnie pogubiłam się z tym co i jak. Ale wydaje mi się, że nawet w dzikiej kolejności, zdjęcia dokładnie oddają to, co można zrobić z wieżą i jaką niesamowitą frajdą jest jej układanie i destrukcja.



 






Tak naprawdę Tosia nie potrafi jeszcze dopasować klocków do "gołej" wieży, musi mieć rozłożone po jednym klocku, żeby je dopasować, ale wtedy idzie jej ekspresowo. Także teraz ćwiczymy powolutku dopasowywanie na nieprzyzwoicie gołą wieżę.




 



Elementy wieżyczki, można także układać w locie albo w biegu... Przespacerować się z nimi kawałek po podwórku, żeby "pokazać im kawałek świata" i potem wrócić, bo tęsknią.




A na koniec obiecane na FB zabawy podwórkowe, króluje oczywiście piaskownica:





I obsypywanie czytającej rodzicielki piaskiem... Ale poza piaskownicą, świetną zabawą jest także pokazywanie lalkom świata:


Asystowanie babci przy wieszaniu prania:


Pozbawianie jej worka ze spinaczami i spożytkowanie ich w jedynym słusznym celu:





Budowanie kolejnej wieży, tym razem kubełkowej, bo w końcu budowanie na nierównym podłożu jest ekscytujące!






Czytanie książki mamy, bo to co ona czyta/je/ogląda jest przecież najlepsze pod słońcem. Jak to nie chcesz się podzielić?




I na koniec wisienka na torcie, czyli nowa, ulubiona aktywność podwórkowa Tosi, podlewanie kwiatków i kamyków w mini ogródku babci:





Ponad to obserwowałyśmy po raz kolejny mrówki, pszczoły i bąki. A także, wygodnie rozłożone na kocyku, pożerałyśmy świeże owoce, grzałyśmy się w słońcu, sprawdzałyśmy jak to jest kiedy się chodzi po kamykach, a jak po trawie, piasku czy mokrym betonie. Oglądałyśmy zachmurzone niebo, wsłuchiwałyśmy się w podwórkowe dźwięki i biegałyśmy za piłką.
Te dwa dni były tak wypełnione aktywnością, że Tosia wieczorem pada bez czytania książki, wystarczy jej kawałek kołysanki i już słodko chrapie. I jestem pewna, że jej sny także są wypełnione trawą, chmurami, słońcem i letnim wiatrem.

9 komentarzy:

  1. Ah jak fajnie :)
    Ula zapewne całe pranie wypralaby "po swojemu" :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo lubię takie plenerowe, podwórkowe, zabawy z dziećmi :) Jest pogoda trzeba korzystać :)
    Ładnie dziewczyny się bawiłyście.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A dziękujemy, dziękujemy. Bierzemy przykład z najlepszych w te klocki ;)

      Usuń
  3. Rewelacja! U nas Oli wpadł w okres buntu. Rzuca czym popadnie, próbuje bić i gryźć. Czasem to już mi sił brakuje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tosia też czasami się złości, że jej coś nie wychodzi, albo kiedy jej czegoś nie pozwalam zrobić lub wziąć. W takich chwilach tylko spokój może nas uratować, spokojne słowa i odczekanie chwili, aż młodzieży przejdzie złość. Nasze maluchy uczą się teraz radzić sobie z emocjami, a to bardzo trudna sztuka. Hm, może by o tym osobnego posta napisać? Bo nieszczęsne określenie "bunt dwulatka" mocno jeszcze pokutuje :/

      Usuń
  4. Wow, świetnie sobie radzi z tym sortowaniem pod różnymi formami!

    OdpowiedzUsuń
  5. Sortowanie kolorami idzie powoli, zdjęcie jest efektem dość długich rozmów na temat kolorów i tego dlaczego zielony spinacz nie pasuje do żółtego kubełka :D
    Natomiast kształty idą jej ekspresowo i aż sama jestem w szoku :)

    OdpowiedzUsuń
  6. A gdzie sa filie Bajo (i jak je znalezc?) np. W Łodzi - o ktorej piszesz? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Filii jako takich nie ma, ale ich zabawki można kupić chociażby w Trzech Czarownicach (w Warszawie i Białołęce) - http://www.trzyczarownice.pl/kontakt
      W Łodzi natomiast można je kupić w sklepie Puk Puk na Pasażu Łódzkim: http://www.puk-puk-zabawki.pl/news/n/43/O-nas :)

      Usuń

Będzie mi niezmiernie miło, jeśli podzielisz się swoimi refleksjami :)