28 września 2015

Dziecko na warsztat III #1: W zielonym jej do twarzy!


Z ogromną przyjemnością zaczynamy naszą przygodę z Dzieckiem na warsztat III! Ta wspaniała inicjatywa powstała dwa lata temu i od tamtego jest niewyczerpanym źródłem pomysłów i inspiracji na zabawy z dziećmi. Zabawy tematyczne, edukacyjne, rozwijające i niesamowicie przyjemne zarówno dla dzieci jak i dla rodziców.
Kiedy pierwszy raz zobaczyłam posty z pierwszej edycji projektu na blogu o małej Zosi KLIK, od razu się w nim zakochałam. Tyle możliwości, tak wspaniała rzesza cudownych dziewczyn, które wraz ze swoimi potomkami zdobywają świat, a jakże! Bardzo chciałam wziąć udział w drugiej edycji, ale IGranie powstało za późno, żeby do niej dołączyć. Ale udało się w końcu i jesteśmy w trzeciej edycji, co mnie niepomiernie cieszy!
Seria tematów warsztatowych rozpoczęła się, jak dla nowicjuszki, raczej ciężko, bo od tematu dowolnego, a to dla każdej zielonej gąski będzie trudne. A skoro mowa o byciu w czymś zielonym, doszłam do wniosku, że tak powinnyśmy z Tosią zacząć, podkreślimy jak bardzo jesteśmy nowe w projekcie, zgłębiając tajniki koloru ZIELONEGO!
Tosia jest jeszcze malutka, nie ogarnia wielu rzeczy, za to jest bardzo ciekawska i właśnie wkracza w etap, na którym zaczyna rozróżniać kolory i bez trudu sortuje rzeczy pod tym względem. Ma jednak nadal duże problemy z nazwaniem koloru, często jej się mylą, albo wytraca impet po kolejnej porażce.
Dlatego bardzo fajnym sposobem, na zaznajomienie dziecka z kolorami, jest skupienie się na jednym i omawianie go powoli, zalewając malucha pozytywnymi emocjami z nim związanymi. Można zrobić dzień koloru, w którym nasze ubrania, nasze jedzenie i zabawki będą np. zielone. Albo można sobie dozować przyjemność, tak jak my to zrobiłyśmy, nurzając się w zielonym przez cały miesiąc. Pozostałe kolory zostawiłyśmy na razie w spokoju, pojawiały się sporadycznie w spontanicznej zabawie. Co zatem udało nam się zrobić i od czego zaczęłyśmy?

1. Spacer w zielonym




Najpierw ruszyłyśmy wraz z tatą w las. Ponieważ nie ma nic bardziej zielonego od trawy i liści, szczególnie że mamy właśnie Babie lato i to ostatni czas na oglądanie lasów i łąk w zielonej szacie. Za chwilę wszystko stanie się żółte, czerwone albo brązowe, a zieleń pójdzie w odstawkę (swoją drogą jesień to świetny czas na naukę i zabawę kolorami).
Biegaliśmy więc po zielonym, dotykaliśmy zielonego, sprawdzaliśmy co zielone ma w środku, a nawet zebraliśmy trochę zielonego do późniejszych eksperymentów. Poniżej krótka fotorelacja z naszych wypraw, bo oczywiście nie skończyło się na jednej.







Przy okazji znaleźliśmy też ambonę myśliwską.


I nazbieraliśmy trochę skarbów, na tak zwane potem.


Innym razem natomiast, dorwałyśmy się do orzecha na naszym własnym, przyszłym podwórku i Tosia dowiedziała się, skąd biorą się orzechy, że mają zieloną łupinkę, która je chroni i pozwala urosnąć.







Nie omieszkałyśmy także pomacać kolor zielony, sprawdzić czy liść da się urwać, zmiędlić i podzielić na mniejsze części. Macałyśmy też włochatą trawę i bardzo przyjemny, kocykowy mech, niezapomniane doznanie sensoryczne.




2. Zielony ryż

Do domu wróciłyśmy z naręczem pięknych liści i kieszeniami pełnymi orzechów i żołędzi. Trzeba je było jakoś spożytkować, zatem wymyśliłam sobie, że zrobimy wspólnie zielone, podwórkowe pudełko sensoryczne, bardzo szeleszczące, bijące po oczach odpowiednim kolorem i ciekawe w dotyku.
Zanim jednak przeszłyśmy do tworzenia całości, musiałyśmy się odpowiednio przygotować, w tym zrobić sobie zielony ryż, który urozmaici nasze pudełko wizualnie.
Do zrobienia kolorowego ryżu nie trzeba wiele, wystarczy:





- ryż
- woda
- spirytus
- barwnik spożywczy
- jednorazowa miseczka
- papier toaletowy







Kroplę barwnika (u nas bardzo gęsty w żelu), rozpuszczamy w 1/4 szklanki wody z kieliszkiem spirytusu. My niestety nie znaleźliśmy u siebie spirytusu, zatem barwnik wylądował w wódce. Alkohol jest nam potrzebny w tym przepisie po to, by zabarwiony ryż nie farbował wszystkiego dookoła, a kolor żeby był ładny i trwały. Działa.



Do przerzucania ryżu można zatrudnić swojego prywatnego, małego Kopciuszka i będzie jeszcze z tego nieziemsko zadowolony.





Tak wyglądał nasz ryż po dokładnym przemieszaniu i rozprowadzeniu koloru. Teraz pozostawało tylko odstawić go w ustronne miejsce, żeby wysechł i nieco wywietrzał.


3. Podwórkowe pudełko sensoryczne

Mając bazę dla naszego pudełka, mogłyśmy przystąpić do działania i wtedy okazało się, że będziemy miały towarzystwo. Dołączył do nas brat cioteczny Tosi, dwuletni Dominik, któremu choć z początku był bardzo niepewny i nieśmiały, pudełko ogromnie przypadło do gustu i nie chciał się z nim rozstać (zabrał je do domu, a babcia prawie dostała zawału, kiedy postawił je na dywanie, chyba wiem jakie miała wizje).
W każdym razie najpierw rozstawiłam dzieciakom kilka miseczek i pudło z czystym ryżem na małym podeście. W miseczkach znalazły się różne zebrane przez nas w lesie skarby, takie jak liście suche i liście świeże, orzechy, żołędzie, szyszki oraz pokolorowany dzień wcześniej ryż.
Dzieci przystąpiły zatem do działania, a ja jedynie skakałam wokół nich z aparatem, cykając od czasu do czasu fotki i nie ingerując w zasadzie w to, co robiły.










Pod koniec dzieciaki dostały też pajęczynowe pudełko do zabawy, o którym więcej możecie poczytać TUTAJ.





4. Odcienie zielonego

Reszta zabaw odbyła się już w domu. Zaczęłyśmy od tego, że zielony ma wiele odcieni, czego Tosia nauczyła się częściowo w lesie, patrząc na rozmaite liście, których kolor konsekwentnie nazywałam zielonym, mimo że były jasne i ciemne, czysto zielone i jakby przybrudzone, widoczne z daleka i przytłumione. Wiedzę naszą pogłębiłyśmy przy stoliku, gdzie dałam Tosi do wypróbowania, poza jej prywatnymi kredkami, także swoje, w których odcieni zielonego było znacznie więcej.




5. Zielone światło

Pozostając przy naszym ukochanym podświetlanym stoliku (instrukcję jak go wykonać, znajdziecie TUTAJ), pobawiłyśmy się trochę zielonym światłem. Zrobiłyśmy sobie napromieniowaną imprezę z zielonymi, szklanymi kamykami. Bawiłyśmy się w liczenie do czterech, przekładanie, przesuwanie, układanie wzorów.






6. Domowe pudełko sensoryczne

Wykorzystując przytargane przez Dominika pudełko podwórkowe, skonstruowałyśmy także jego domową odsłonę. Tym razem Tosia, już samodzielnie, miała za zadanie wyszukać w pokoju wszystko to, co jest zielone, i przytargać to do pudełka. Z tak stworzonym pudłem mogła robić co chciała, przesypywać ryż przy pomocy łyżeczki z pudła na talerz, przekładać, wybierać koraliki i szkiełka, układać warzywa przy odpowiednich kartach itp.
Zdjęć zrobiłam mnóstwo, ale stwierdziłam, że nie mam sił ich wszystkich obrabiać, wrzucam zatem małą próbkę tego, co działo się w naszym pokoju.









7. Zielony jeż

Był zielony ryż, musi być i zielony jeż. Zabawa była bardzo prościutka, a poza opatrzeniem się z kolorem zielonym, ćwiczyła dodatkowo małą motorykę. żeby ją przeprowadzić, potrzebujemy druciki kreatywne i durszlak albo grubsze sitko.
Naszej zabawie towarzyszył prezes smoczej komisji, oczywiście zielony.






8. Smakowanie zielonego

Najlepszą i najsmakowitszą część naszej zabawy zostawiłam na koniec, a było nią próbowanie zielonego! Zakupiłyśmy z Tosią całą torbę zielonych warzyw i owoców, które następnie pokroiłam i zaserwowałam małej degustatorce. Poniżej fotorelacja z małym opisem.
Na naszym stole znalazły się zatem: winogrona, gruszka, kiwi, zielona papryka, limonka, ogórek, awokado oraz ogórek kiszony.





Zgadnijcie od czego zaczęła się degustacja... Oczywiście, że od winogrona, widzicie to pragnienie w oczach? Rzuciła się na nie niczym mały, wygłodniały wilczek i pożarła niemalże wszystko na raz. Dzięki naszej małej zabawie dowiedziałam się też, że Tosia na winogrona mówi "makalona", co dało dość zabawny efekt, kiedy na koniec Tosia zapytana co by teraz zjadła odpowiedziała co wyżej, a my z babcią uznałyśmy, że żąda makaronu ;)



Poniżej widać dwa ciekawe obrazki, na jednym nieco skonsternowane dziecko, na drugim dziecko z uporem próbujące oddać coś mamie. Przyjrzyjcie się jednak desce, zauważacie jakąś różnicę?  Taaak, całe awokado wylądowało poza deską i jedynie moja niezwykła siła perswazji sprawiła, że awokado nie wyleciało przez okno i zostało zaakceptowane na najdalszym końcu deski. Co najlepsze, Tosia już jadła awokado w paście jajecznej i planuję zaserwować jej nutellę z awokado, banana i kakaa i jestem pewna, że będzie jej smakować. Ot, awokado jest trudne do jedzenia solo.



Niełaską od samego początku cieszy się także świeży ogórek. Tosia usilnie go próbuje, mając jak podejrzewam, za każdym razem szczerą nadzieję, że świeży okaże się być kiszonym, którego uwielbia.



Świeżego przegryzła kiszonym ogórkiem i zadowolenie wróciło.


 Na koniec najmroczniejsza chwila degustacji, czyli próbowanie limonki. Trochę trzeba było Tosię przekonać, żeby jej spróbowała, sama musiałam zjeść kawałek, co było dość traumatyczne. Jak widać, dziecko moje wykazało podobną reakcję.





"Masz tam jeszcze trochę makalona?"


Na drugi dzień zrobiłyśmy sobie natomiast zielony obiad i zaserwowałam Tosi naleśniki ze szpinakiem. Zapomniałam wtedy zupełnie, że przecież mamy w swoim Przepyszniku przepis na zielone naleśniki (po przepis tutaj KLIK), naprawdę smakowite, ale sam szpinakowy farsz też dał radę i został pożarty w całości.

 

Ufff, ciekawe czy ktoś dobrnął z nami do samego końca? Mam nadzieję, że podobał Wam się nasz zielony warsztat, będący też takim małym pożegnaniem z latem. Spróbujemy też w podobnym klimacie urządzić zabawę z żółtym, czerwonym i niebieskim kolorem, ale już poza projektem.
Wszystkich zainteresowanych zapraszam także gorąco na inne blogi biorące udział w projekcie Dziecko na warsztat III, a jest ich w tym roku naprawdę mnóstwo, inspiracje popłyną więc do Was prawdziwą rwącą rzeką, wystarczy tylko klikać na poszczególne loga!



Koniec psot!  Dziecko na warsztat

61 komentarzy:

  1. Ależ intensywnie się bawiłyście! A stolik wymiata! U nas byłby szał;)! Możesz powiedzieć gdzie kupić ( w necie) najkorzystniej te wszystkie rzeczy do zrobienia takiego okazu? I czy ta folia led to jest na metry?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Stolik kupiliśmy w IKEI, ale w Internecie chyba też można go dostać. Taśmę led kupiliśmy na allegro, niestety nie wiem u jakiego użytkownika, ponieważ zakupu dokonywał małżonek (stolik to był jego projekt, podsunięty tylko przeze mnie :D ), wiem że w IKEI mają też takie lampki, ale są droższe i krótsze. Plexiglas natomiast kupiliśmy w Leroy Merlin, ale w każdym budowlanym markecie ją znajdziecie ;)
      Zabawa przy stoliku rzeczywiście jest świetna i daje mnóstwo możliwości, na razie bawimy się przy nim różnymi zabawkami i kartkami papieru, ale mam w planach zakup folii kolorowej, przeźroczystej, do zabawy w łączenie kolorów :)

      Usuń
  2. super! szczególnie podoba mi się wyjście do zieleni i jej "międlenie" :)
    na wielkie "pudła sensoryczne" reaguję podobnie jak babcia Dominika, ale J. też swego czasu uwielbiał przesypywać wszelkie leśne znaleziska, kasze i kolorowy ryż - niezawodnie rozwiną małe paluszki i spostrzegawczość!
    a co do smakowania - na pewno wypróbuję pomysł na awokado z kakao
    fajnie, że dałyście sobie "zielone światło" do przystąpienia do projektu - ja od dawna mam ochotę, ale obawiam się, że nie wystarczy mi kreatywności...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też się trochę boję, że z biegiem czasu się wyczerpiemy, szczególnie że w mniejszym gronie bawimy się jeszcze w naszym własnym projekcie 12 sekretów, działającym na podobnych zasadach. Ale staram się być dobrej myśli, zawsze możecie np. zrobić warsztat współpracujący z którąś uczestniczką projektu (na przykład z nami, jesteśmy otwarte ;) ) i sprawdzić, czy to dobry pomysł dla Was.
      Do nutelli z awokado podchodzę jak do jeża od jakiegoś czasu, ale koncept mi się podoba i smaki też powinny ze sobą współgrać. Wypróbujemy i napiszemy jak nam smakowało ;)
      Międlenie zieleni polecam wszystkim, nawet, albo szczególnie, dorosłym, bo świetnie odstresowuje, wypróbowane na mężu.
      Co do pudeł sensorycznych, to starałam się je do tej pory robić na dworze, ale jest coraz chłodniej i przeniesiemy się do domu. Też mnie przeraża bałagan, ale szczotka i odkurzacz czekają, a potomka chętnie w sprzątaniu pomaga, więc chyba jakoś przetrwamy :D

      Usuń
    2. Awokado miksowane z bananem z dodatkiem karobu lub bez moje dziewczyny jedzą namiętnie. Pychota.

      Usuń
    3. Wiedziałam, tak czułam, że to połączenie nie może być złe :D A zatem kolejne polowanie na awokado i do dzieła :)

      Usuń
  3. Chciałoby się zapytać: "grasz w zielone"? Wspaniały warsztat, gratuluję pomysłu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy bardzo, kochamy granie wszelakie, IGranie też ^_^

      Usuń
  4. ja dobrnęłam do końca :P super warsztat! Ilość zabaw powala :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. He he, gratuluję cierpliwości i wytrwałości w takim razie :D Bawiłyśmy się cały miesiąc w zasadzie, więc jakoś ta ilość się rozpłynęła, potem ją dostrzegłam przy obrabianiu na raz wszystkich zdjęć...

      Usuń
  5. Uwielbiam patrzeć, jak dzieci bawią się pudełkami sensorycznymi. Ja mam trochę starsze dzieci i my tworzymy tzw. Stoli natury.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja byłam zafascynowana jak otworzył się mój siostrzeniec, zwykle dość ciężko do niego dotrzeć i zająć zabawą, a do tego pudła przykleił się niczym glonojad do szyby akwarium :D Bardzo lubię Montessori i jej spojrzenie na wychowanie dzieci, na pewno będę dalej wplatać w nasze zabawy elementy jej pedagogiki :)

      Usuń
  6. Super to pudełko sensoryczne, musimy w końcu również zrobić. Stolik jest świetny i służy zapewne do wielu zabaw! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam pudełka, jak tylko jest ciepło lepiej jednak robić je na dworze, dzieci mają więcej swobody, a rodzicowi lżej na sercu, bo nie będzie trzeba tyle sprzątać :D Zabawa przy nich jest naprawdę przyjemna, nawet dorośli mogą się dostymulować sensorycznie ;)
      Stolik też bardzo polecam, do nauki kolorów, ich łączenia i zabawy nimi, idealny! Świetnie się też sprawdza do zabawy cieniami.

      Usuń
  7. Ależ u Was zielono! Świetny warsztat - mnóstwo genialnych i przyjemnych pomysłów!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękujemy, jesteśmy zieloniutkie niczym łąka, więc inny warsztat u nas nie wchodził w grę :D

      Usuń
  8. ależ tu zielono ;) tyle wspaniałych zabaw - każda wyjątkowa! pudełka sensoryczne - świetna sprawa (y) gratulacje pomysłowego warsztatu!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za ciepłe słowa, starałam się urozmaicić małej zabawę i chyba nie wyszło najgorzej, dla mnie priorytetem była jej dobra zabawa. Kierowałam się też rado którejś ze starych wyjadaczek Dziecka na warsztat, żeby maluszkowi podsunąć zabawy sensoryczne wokoło tematu i to był strzał w dziesiątkę :)

      Usuń
  9. Cudny warsztat! Bardzo mi sie podoba! Pudlo sensoryczne rewelacyjne!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję i cieszę się, że się spodobał nie tylko mnie i Tosi :D

      Usuń
  10. To się Tosia nabawiła :) Niech odsapnie teraz i sił nabierze :D :D :D
    Ładnie wyszło jej to bawienie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha ha, włożyła w nie całą swoją inwencję twórczą :D

      Usuń
  11. Zielono mi po obejrzeniu calego posta:) pieknie sie bawilyscie stolik wymiata a zielony jez musi u nas zamieszkac .
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przygarnijcie jeża na zimę, na pewno będzie mu u was ciepło i dobrze! :D

      Usuń
  12. Cóż za pomysł rewelacja. :D

    OdpowiedzUsuń
  13. Pudełko sensoryczne skradło moje serce!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Heh, musiało nam wyjść rzeczywiście jakoś popisowo, bo większości z Was się podoba (dzieci same komponowały! :P ) Dominik chyba nie jest osamotniony w swoim afekcie ^_^

      Usuń
  14. Zielony ryż- genialny :) Muszę koniecznie wypróbować Twój przepis.
    Pozdrawiam.
    www.zakreconybelfer.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Życzę wielu kolorowych i ryżowych wyczynów :D

      Usuń
  15. Pomysł z zielonym to strzał w dziesiątkę! Gratuluję i pozdrawiam
    http://elenapopolsku.blogspot.it/

    OdpowiedzUsuń
  16. Super zielone zabawy!!! Na pewno wykorzystam Wasz pomysł z podwórkowym pudełkiem sensorycznym!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Życzę miłej zabawy w liściach i ryżu, w takim razie :D

      Usuń
  17. Ale zielono! Najbardziej podobały mi się pudełka sensoryczne,

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten kolor wymagał wyjątkowego podejścia ^_^ Musze w takim razie robić więcej pudełek, bo większość o nich wspomina, a dzieci były zachwycone. Więc jednak coś musi w nich tkwić cudownego, że takie emocje wzbudzają.

      Usuń
  18. Fajne pomysły na wielozmysłowe poznawanie kolorów. Myślę, że Twój wpis będzie dla mnie inspiracją.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję i mam nadzieję, że dzięki niemu powstanie wiele jeszcze fajniejszych aktywności i zabaw :D

      Usuń
  19. Wow jestem pod wrażeniem waszego warsztatu!! Pięknie!!

    OdpowiedzUsuń
  20. No, w końcu ktoś przebił mnie ilością zdjęć! ;)
    No pewnie, że dotarłam do końca!
    wietny warsztat Wam wyszedł. Przypuszczam, że u nas bardzo spodobałby się zielony ryż, ale mam poważne obawy, że Kluska najpierw spróbowałaby go pożreć, a potem galopem popędziła po wiaderko wody, a ja potem przez dwa miesiące wydłubywałabym rozmokniętą zieloną breję ze szpar w meblach :)
    Stolik podświetlany to mega pomysł.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana, zdjęć to ja nacykałam jakieś trzy razy tyle, tylko po pierwsze nikomu nie starczyłoby cierpliwości na oglądanie wszystkiego, a po drugie, ja bym wyszła z siebie, gdybym musiała to wszystko ogarnąć i obrobić :D To wszystko przez to, że warsztat robiłam właściwie przez cały miesiąc i nawet nie zauważyłam, że tyle się tego nazbierało ^_^
      Nawet nie pytaj, skąd ja musiałam wyciągać, i nadal wyciągam, ryż... Dobrze, że babcia nie zagląda na nasze piętro. Dlatego znacznie bardziej podobało mi się pudełko podwórkowe, po nim nie trzeba było absolutnie nic robić i to jest piękne!
      Stolik polecam, łatwy, niezbyt drogi, a efekt przerasta najśmielsze oczekiwania :3

      Usuń
  21. Grasz w zielone? Gram! Ciągle mnie zadziwia, jak wiele odcieni zielonego można odnaleźć w przyrodzie. I jeden zielony piękniejszy od drugiego ;) A pudełka sensoryczne to dla nas ciągle zagadka - "jak to, że to ma niby w pudełku być a nie na podłodze w całym domu?"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha ha, nie tylko dla Was jest to zagadka :D Natomiast fajne jest zgromadzenie wszystkiego w jednym miejscu, nacieszenie oczu i rąk, a później rozniesienie po całym domu ;) Tak jak pisałam, trzeba tylko pilnować, żeby babcia nie widziała ;)

      Usuń
  22. Wymiata! Mega warsztat i bardzo pomysłowy!

    OdpowiedzUsuń
  23. Wspaniały cudowny zielony warsztat ! Jestem pod mega wrażeniem :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy, jest nam ogromnie miło to czytać :D

      Usuń
  24. Zielono mi... nananana...
    Oj na bogato u Was... Podziwiam za pomysłowość związaną z przerobieniem tego koloru... :D Dodatkowo i sporo czasu na świeżym powietrzu i kreatywno sensoryczne zajęcia w domu a do tego pyszności na koniec ;)

    OdpowiedzUsuń
  25. Spotykamy się w kolejnym projekcie :))) Wspaniały warsztat - jestem wielką fanką pudeł sensorycznych i podświetlanych stolików. Pytasz kto dotrwał do końca? Dziewczyno, to wciąga! zrobiłyście masę pięknej zabawy. Pozdrowienia dla dzielnej, ciekawej świata Córeczki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrych projektów nigdy dość ^_^ Zapłonęły mi uszy, dziękuję za naprawdę grzejące serducho słowa. Pozdrowienia przekażę i my także pozdrawiamy Waszą całą rodzinkę :)

      Usuń
  26. Przeglądam te wpisy i muszę przyznać: jesteś super mamą! :) Pozdrawiam cieplutko!

    OdpowiedzUsuń
  27. Świetny pomysł na taki temat przewodni :) a właśnie się też do kolorowego ryżu przymierzamy, to już mam też przepis :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Długi czas martwiłam się, że za prosty i zbyt banalny, ale reakcje dziewczyn bardzo mnie ucieszyły i nastawił optymistycznie ^_^ Dzięki wielkie za miłe słowa.
      Co do ryżu, teraz mam biało-zielony i chyba przesypię go do jakiejś puszki i poczeka sobie trochę, a ja zrobię wszystkie kolory, żeby zrobić tęczę i pobawić się trochę większą barwnością :)

      Usuń
  28. A tej wódki w ryżu nie trzeba się bać? Chciałam Zuzce zabarwić trochę ryżu, myślałam, że sam barwnik wystarczy, ale skoro piszesz, że nie...

    Świetnie u Was się działo, bardzo zielono! Żałuję, że wróciłam do pracy i już nie mam tyle czasu na zabawy z Zuzką. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli potomek bezpośrednio po albo w trakcie barwienia ryżu zje, to pewnie można by się zmartwić, ale jeśli będziesz pilnować, żeby Zuzia nie próbowała surowego, zielonego ryżu, to powinno być wszystko ok. Poza tym w czasie suszenia i wietrzenia alkohol wyparowuje, jest bardzo lotny, więc długo się na ryżu nie utrzyma :) Także moim zdaniem śmiało możesz z małą działać. Bez alkoholu po takiej zabawie, ręce mogłyby się zrobić całe zielone, co przy odpowiednich warunkach też dałoby sporo radochy :P
      To jest zło naszych czasów, że mnóstwo mam jest zmuszonych do powrotu do pracy, a często nawet tego nie lubią :(

      Usuń
  29. Alez zielono u Was :) Tez mamy kolorowy stolik, super pomysl, zeby go wykorzystac przy okazji zglebiania kolorow :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Stolik jest rewelacyjny i daje naprawdę mnóstwo możliwości, uwielbiamy go :D

      Usuń
  30. Świetna sprawa. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi niezmiernie miło, jeśli podzielisz się swoimi refleksjami :)