14 czerwca 2016

Grajmy!: Fauna, czyli duuuużo zwierzątek


Dziś zaczynam dziką serię postów o produktach do kupienia, które umilą Wam życie i wzbogacą duchowo, bo czemu nie? Pojawi się jeszcze w najbliższym czasie post w projekcie 12 sekretów, a później jeszcze Matematyka jest piękna i ostatni warsztat w ramach Dziecka na warsztat, ale poza tym czasu starczy mi jedynie na spisanie myśli o tym, co mamy u siebie na półkach. Postaram się zasypać Was przede wszystkim pomysłami na letnie lektury, jeśli ktoś jest chętny, mogę też napisać recenzję kilku książek dla dużych, które idealnie wpiszą się w wakacyjne klimaty.
Dziś natomiast planszówka, jedna z moich ukochanych, z którą się nie rozstaję i zabieram na niemalże każdy wyjazd, wykorzystując każdą okazję, żeby w nią zagrać. Pozycja w sam raz dla dzieci wkraczających w etap młodzieżowy, a także dla dorosłych spragnionych dobrej zabawy, jak ja na przykład.
Zapraszam do lektury!


Fauna, bo o niej oczywiście mowa, to przede wszystkim świetna gra towarzyska, lekka i miła, a przy okazji mogąca czegoś nauczyć (na przykład tego, że żyrafy są potwornie ciężkie, a lemury mają naprawdę dłuuuugie ogony). Uwielbiam gry, które zupełnym przypadkiem podtykają okruszki wiedzy, które często kiełkują w większe zainteresowanie. U dorosłych takie kiełkowanie jest nieco trudniejszym procesem, ale młodzieńczy, chłonny umysł łyknie bakcyla bez zająknięcia, możecie mi wierzyć.
Fauna jest zatem pięknym wstępem do zoologii, zainteresuje tematem nawet najoporniejsze jednostki i moim zdaniem warto w nią zainwestować. Przejdźmy jednak do konkretów, co znajdziemy w środku?


Po otwarciu pudełka, naszym oczom ukarze się przede wszystkim przepiękna mapa świata, bardzo podobna do tej, którą znajdziecie w grze Terra, o której pisałam TUTAJ (jeśli gry wydadzą Wam się podobne, to nic dziwnego, mają tego samego autora, choć innych wydawców). Obok mapy znajdziemy całą stertę kart, drewniane kostki w różnych kolorach, pionek oznaczający pierwszego gracza, książkę z opisami zwierząt oraz instrukcję.


Mapa jest przepiękna i jak na planszę do gry bardzo szczegółowa, z nieco innym podziałem krain niż miało to miejsce w Terrze. Nadal będzie to jednak dla dzieciaków świetna okazja, żeby przypomnieć sobie jak wyglądają kontynenty i poszczególne regiony świata, gdzie znajdują się Karaiby, gdzie Sri Lanka, a gdzie Skandynawia.
Pionek w kształcie lwa, dla oznaczenia pierwszego gracza, był świetnym pomysłem i nie bardzo wiem, czemu w Terrze z niego zrezygnowano (w czasie gry musieliśmy się posiłkować innymi przedmiotami, np. pieluchą jednorazową nałożoną na głowę...).


 W Faunie poza kolorowymi kostkami dla graczy, mamy jeszcze nieco mniejsze czarne sześciany, którymi oznaczamy tereny i wielkości, jakie dany zwierzak ma w rzeczywistości. Było to sporym ułatwieniem i ponownie, nie bardzo wiem czemu z tego zrezygnowano.


 Kart jest całe mnóstwo i ciężko byłoby się ich nauczyć na pamięć, jeśli ktoś się nad tym zastanawia, cała mnogość zwierzątek. Do tego są podzielone na dwie grupy, łatwiejszą (w której znajdziecie takich celebrytów jak słoń, koń czy zebra) i trudniejszą (gdzie pojawiają się już nieco rzadsze okazy np. kur bankiwa, gigancik czy wychuchol). Ilustracje są tak piękne jak zwodnicze i podstępne, często po obrazku po prostu za nic w świecie nie da się ocenić, czy ta oto bestia ma ogon na 3 czy na 20cm, albo czy żywi się suchą trawą, czy może raczej owocami?





Rozgrywka jest banalnie prosta, oto mamy przed sobą trudne zadanie ocenienia jak ciężko jest dany zwierzak, jak długi bądź wysoki jest, jak długi ma ogon (co zwykle jest najtrudniejsze) i gdzie zamieszkuje. Trzy pierwsze jednostki zaznaczamy na osiach pokazanych poniżej, ostatni zaś element zaznaczamy na mapie.


Gracz rozpoczynający czyta cechy zwierza, które mamy ocenić, a następnie bawi się w Krystynę Czubównę i z dołączonej do gry książeczki, odczytuje krótką notkę na temat danego zwierzaka, która może być pomocna albo nie. Przed nim trudne zadanie oznaczenia pierwszego miejsca na planszy, co zaznacza może wybrać dowolnie sam. Dalej zaznacza kolejna osoba po lewej i tak do końca, aż wszyscy zaznaczą po kolei tyle, ile chcą (w trakcie można spasować, ale wtedy nie możemy już wykonać żadnego ruchu przy tym zwierzaku). Swoje wybory oznaczamy kolorowymi kostkami.




 


 Na koniec sprawdzamy na dolnej części karty jakie są prawidłowe odpowiedzi i zaznaczamy je przy pomocy czarnych kostek. Wszystkie odpowiedzi znajdujące się w tym samym miejscu co czarne sześciany i tuż obok nich zostają, reszta spada z planszy.


Punktacja jest trochę bardziej skomplikowana niż w Terrze i jest uzależniona od ilości obszarów, które mieliśmy do obstawienia. Wszystko zostało wypisane w prawym dolnym rogu planszy i w każdej chwili można sprawdzić.

 
Gra jest bardzo prosta i przyjemna, dająca znacznie więcej możliwości spekulacji niż Terra, już po samej ilustracji zwierzaka, można się pokusić o głośne rozważania na temat jego ogona lub jego braku. Mnie osobiście podoba się znacznie bardziej niż jej "ziemska" odsłona, choć uważam, że obie gry świetnie się uzupełniają. Jeśli podobała Wam się Terra, to Fauna spodoba Wam się jeszcze bardziej. Swego czasu była nawet nazywana najlepszą grą na rynku i w moim odczuciu jest to w pełni zasłużony tytuł.

  
Jeśli jesteście rodzicami nieco młodszych dzieci, będących na początku szkolnej drogi, istnieje jeszcze Fauna Junior. To nieco prostsza odsłona tej gry, z którą nie miałam jeszcze niestety do czynienia, ale rodzice wypowiadają się o niej bardzo pozytywnie, więc może wypróbujemy.


PS. Za stroną Rebbel, autor Fauny i Terry, to: "Friedemann Friese (ur. 6 maja 1970) to jeden z najbardziej charakterystycznych projektantów gier planszowych. Jego znakiem rozpoznawczym są zielone włosy oraz tytuły gier, które w niemieckich edycjach rozpoczynają się zawsze na literę F." Koniecznie muszę bliżej przyjrzeć się jego twórczości.

Post bierze udział w projekcie Grajmy!
Koniec psot!

12 komentarzy:

  1. nie wiem, jak u nas by się przyjęła, ale na pewno przy okazji gdzieś wypróbuję - zawsze chciałam być jak Czubówna!

    też sobie dorobek pana F. obejrzałam - faktycznie, na F! nie Fszystkie, ale dużo ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo pozytywny człowiek, muszę przyznać i te zielone włosy :D

      A grę warto wypróbować, na większości konwentów i imprez z planszówkami można ją znaleźć, bo jest bardzo popularna :)

      Usuń
  2. WOW!!!! uwielbiam i znam gry Rebela, ale tej jeszcze nie widziałam-dzięki, będę ją miała na uwadze :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzeba to koniecznie naprawić :D Spróbujcie gdzieś zagrać i oceńcie czy to gra dla Was, choć według mnie każdy znajdzie w niej coś dla siebie ^_^

      Usuń
  3. Świetna gra, rozwijającą dla młodszych, upokarzająca dla starszych :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiemy coś o tym, jak wiedza dzieci potrafi upokorzyć dorosłych, oj wiemy :P

      Usuń
  4. Fajna gra Moja mala by sie napewno ucieszyla bo odkad ma globus ze zwierzatkam nie odstepuje go na krok. Tylko gdzie mozna spotkac ta gre bo szukalam wszedzie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nakład został niestety wyczerpany :( Ale sądząc po jej popularności, na pewno będą dodruki. W tej chwili najłatwiej chyba ją znaleźć w sklepach stacjonarnych albo może na Allegro?

      Usuń
  5. Gra dla nas jeszcze za trudna, ale ma tyle elementów świetnych, że na pewno daje wiele sposobów wykorzystania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z młodszymi maluchami spokojnie można się pobawić w dopasowywanie figurek do kart albo w opisywanie zwierzaków czy sortowanie (np. na ptaki i ssaki). Uwielbiam tę grę właśnie za to, że można ją dopasować w zasadzie do każdego wieku :)

      Usuń
  6. gry planszowe dla dzieci to super alternatywa wobec ich komputerowych i smartfonowych odpowiedników - można w nie w końcu grać z całą rodziną! ;)

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi niezmiernie miło, jeśli podzielisz się swoimi refleksjami :)