17 listopada 2015

Prezenty na Mikołajki lub Gwiazdkę do 50zł

Czyli moja prywatna lista tego, co sama bym chętnie dziecku kupiła, choć nie na wszystko niestety mnie stać. Takie już jest to życie, że zakupienie każdej upragnionej rzeczy jest mało wykonalne, a i zarzucenie dziecka stertą zabawek nie jest najlepszym pomysłem. Toteż zawsze tworzę sobie taką marzycielską listę prezentową na jakąś okazję, czy to urodziny czy święta, i razem z mężem wybieramy z niej jedną albo dwie pozycje, które uszczęśliwią nasze dziecko bądź inne dzieci w rodzinie. I taką oto właśnie listę mikołajkowo-świąteczną chciałabym Wam przedstawić. Tym razem w rozsądnych cenach do 50zł, w grudniu pokarzę Wam też listę nieco wypaśniejszych prezentów.
My co prawda tym razem rozwiążemy sprawę inaczej, ponieważ szyję dla Tosi Kalendarz Adwentowy i zamiast jednego prezentu na Mikołajki, dostanie od nas mnóstwo czasu, miłości i wspólnej aktywności plus kilka kupnych drobiazgów do zabawy i do pożarcia. O Kalendarzu będę Wam jeszcze pewnie pisać, ale przejdźmy już do rzeczy, gdybym kupowała Tosi prezent na Mikołajki, to spośród czego bym go wybierała? Odpowiedź na to pytanie, znajdziecie poniżej.

Klocki i puzzle

Któż nie lubi puzzli i klocków? Wiem, wiem głupie to pytanie, bo zdarzają się tacy, co wolą od klocków biegi przełajowe albo rysowanie. Ale nie ma chyba takiego dziecka, które choć przez chwilę nie dałoby się namówić na zabawę jedną z poniższych zabawkowych propozycji.



Źródło: 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10, 11, 12

1. Puzzle parasolka - według mnie to świetna zabawka, pozwalająca na kombinowanie i układanie własnych wzorów, segregowanie i sortowanie.

2. Puzzle tęcza - podobnie jak poprzednia układanka, tęcza umożliwia układanie własnych sekwencji, kolorowych węży i mozajek, a także namacalnie poznać układ kolorów w tęczy.

3. Klocki - najprostsze często znaczy najlepsze, takiemu podejściu hołduję i klocki drewniane uważam za zabawkę, która musi pojawić się w domu, w którym jest małe dziecko. Ich zalety można by wymieniać w nieskończoność, dlatego poświęcę im pewnie osobny post. Tutaj macie przykład porządnie wykonanych i tanich klocków.

4. Proste puzzle smakołyki - jeden z ciekawszych wstępów do zabawy puzzlami. Dwuelementowe puzzle, które same podpowiadają które elementy ze sobą połączyć.

5. Tablica magnetyczna - uwielbiamy wszelkie magnesowe zabawki, te zrobione własnoręcznie i te kupne. Powyższa tablica wydała mi się bardzo porządnie i ciekawie zrobiona, zwierzątka są naturalne i nieudziwnione. Zabawa z magnetycznymi obrazkami może trwać naprawdę bardzo bardzo długo.

6. Wieża kształtów - poświęciłam jej na blogu cały wpis KLIK. Była u nas oblegana przez Tosię i jej kuzyna przez kilka miesięcy, teraz czeka odłożona na bok, aż dzieci za nią zatęsknią. Bardzo ją polecam.

7. Kolorowe koraliki - można je nawlekać, segregować kolorami, układać tęczę, liczyć, możliwości jest bardzo wiele i jeśli tylko dziecko nie próbuje ich pożreć, warto w nie zainwestować.

8. Wieża fale - to ciekawa propozycja tęczowej wieżyczki do układania według schematu oraz do tworzenia mozajek zgodnie z własną inwencją twórczą.

9. Krążki do liczenia - sorter przeznaczony głównie do liczenia i segregowania kolorami. Kolory trochę podpowiadają gdzie należy włożyć które krążki, może więc bardzo fajnie wspomóc naukę liczenia na samym początku matematycznej przygody.

10. Gra logiczna - układanka zaprojektowana przez naukowców z Kiel University of Applied Science, proponują oni żeby dzieci losowały kolorowy obrazek, następnie dobierały do niego znacznik koloru i kontur, co pomaga w nauce wyodrębniania cech. Można też bawić się na inne sposoby, na przykład w memory.

11. Układanka ogień - trochę w stylu tęczy, ale to jednak coś innej natury. Zadaniem jest bowiem układanie zgodnie z odcieniami albo jak zwykle przy drewnianych klockach, włączenie własnej pomysłowości. W drewnianych klockach uwielbiam to, że można łączyć każdy zestaw, niezależnie od producenta czy rodzaju zakupionych zestawów, zawsze będą do siebie pasować.

12. Mozaika do odwzorowywania - bardzo lubię zabawki, które uczą logicznego myślenia i ta jest jedną z takich zabawek. Układanie według wzoru, jest z resztą elementem Testu Inteligencji Wechslera, jest to zatem dość cenna umiejętność. Jak zawsze można też pozwolić dziecku na puszczenie wodzy fantazji i układanie własnych wzorów (może wspólnie dorobicie własne płytki do odwzorowywania?).

Zabawki w duchu Montessori

Jestem fanką podejścia do edukacji Marii Montessori i cały czas intensywnie zgłębiam teorię jej pomysłów, a część próbuję też wprowadzać w życie. Większość zabawek stricte montessoriańskich jest jednak dość droga, część robię więc sama, a dla części staram się znaleźć godne zastępstwo. Poniżej zaś znajdują się propozycje niekoniecznie zgodne z kanonem, lecz nadal spełniające pewne montessoriańskie normy, no i mieszczące się w granicy cenowej 50zł, co wierzcie mi, jest wyczynem.


Źródło: 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10, 11, 12, 13, 14

1. Cykl życia motyla - w sklepie Kra-Kra, do którego cykl jest zalinkowany, mają jeszcze wiele takich zestawów, do wyboru do koloru. Mają też organy wewnętrzne, planety Układu Słonecznego, zabytki, cuda świata i wiele, wiele innych, każdy coś dla siebie znajdzie. Do czego można użyć takiej zabawki? Poza tym, że w świetny i namacalny sposób uczy jak wygląda życie i przepoczwarzanie się motyli, to każdego elementu można użyć do przeróżnych zabaw sensorycznych, np. do pudełka z owadami, do segregowania owady - ptaki -ssaki itd.

2. Memo dotykowe - najczęściej w zabawach memo ćwiczymy pamięć dzięki zmysłowi wzroku, a co powiecie na stymulowanie pamięci kinestetycznej?

3. Układanka żaba - podobnie jak w przypadku cyklu życia motyla, tutaj także sklep Malinowy Słoń (swoją drogą niezwykle bogaty w pomoce Montessori) oferuje całą gamę układanek kołeczkowych pomagających dzieciom w nauce budowy zwierząt i roślin, dodatkowo mamy jeszcze pod spodem szkielet zwierzęcia, więc dodatkowy plus.

4. Różowa wieża - bardzo typowa zabawka Montessori, której przeznaczenia długo nie rozumiałam, dopóki nie wczytałam się dokładnie w literaturę fachową. W skrócie powiem Wam, że wieża ta ma na celu głównie nauczyć dziecko różnicy w wielkości i relacji między przedmiotami, a także sekwencji i zaburzeń ciągów (gdy np. zabraknie któregoś klocka).

5. Stonoga Agata - coś w stylu kolorowych koralików, tylko tu mamy krążki, no i jeszcze kostkę! Gra pomaga więc w ćwiczeniu nazw kolorów, nada się też idealnie do segregowania, ćwiczenia małej motoryki przy nawlekaniu i wielu innych zabaw.

6. Drewniany but - Montessori bardzo wiele miejsca poświęca nauce tego, co przydaje się w życiu, stworzyła więc mnóstwo zabawek uczących samoobsługi jak ramy do zapinania guzików czy wiązania sznurowadeł. Ramy takie są jednak dość drogie nie więc dla nich miejsca w tym zestawieniu, natomiast świetnie sprawdzi się też taki prosty bucik uczący wiązania sznurowadeł.

7. Kolorowe duże korale - kolejna z zabawek, które posiadamy i uwielbiamy. Duże korale mają jeszcze tę dodatkową cechę, że każdy ma inny kształt, przez co są idealne do ćwiczenia sekwencji.

8. Puzzle warstwowe - rynek oferuje bardzo dużo rodzajów warstwowych puzzli, doradzam jednak wybierać te, które uczą czegoś konkretnego, tak jak w wypadku króliczka, uczą kolejnych etapów wzrostu marchewki.

9. Dopasowywanie do cienia - ostatnio jeden z naszych prywatnych hitów, choć my mamy układankę z krecikiem. Ta powyższa z przedmiotami codziennego użytku jest bardziej po montessoriańsku. Tosia uwielbia kombinowanie z kształtami i coraz lepiej radzi sobie z dopasowywaniem.

10. Co jedzą zwierzątka? - kolejne z prostych puzzli pomagające w nauce, u nas sprawdziły się popisowo, wpisując się idealnie w tosiową miłość do zwierząt.

11. Mapa Polski - są kołeczki, są puzzle i do tego uczą polskich województw, jest więc świetna zabawka! Co prawda wydaje mi się, że akurat te konkretne puzzle będą lepsze dla starszaków, młodszym dzieciom lepiej chyba wprowadzić najpierw kontynenty, ale niestety na polskim rynku znalazłam jedynie drogą wersję. Istnieje za to jeszcze mapa Europy, również bardzo fajna KLIK.

12. Cymbałki - dobrze jest mieć w domu jakiś instrument dla dziecka, albo duuużo, duuuużo intrumentów, jak kto woli :) U nas jak dotąd nie jest jakoś szczególnie bogato, jakoś wolimy słuchać muzykę niż ją tworzyć. Ale zapoznaliśmy Tosię właśnie z tymi cymbałkami (mają bardzo czysty i piękny dźwięk), a także z własnoręcznie stworzonymi grzechotkami, fletem i bębenkiem.

13. Mozaika - ta zabawka daje całą mnogość możliwości zabawy. Od układania obrazków, przez odwzorowywanie, naukę kształtów i kolorów, można z niej zrobić memo dotykowe i sorter kształtów, można też obrysować klocki na kartce i dać dziecku do dopasowywania. Przy niej także Wam rozhula się wyobraźnia.

14. Jak to było? - moje ostatnie odkrycie, układanka pomagająca w nauce przyczynowości wydarzeń, podobnie jak przy odwzorowywaniu jest to jeden z elementów Testu Wechslera. Warto pobawić się z dzieckiem w opowiadanie historii, w których mamy przyczynę i skutek, świetnie porządkuje świat.

Muzyka i książki

Czas na coś dla ucha i coś dla oka, dla odprężenia i nacieszenia się czysto estetycznego. Jest to chyba jedyna tak dobrze przez nas przetestowana tablica. Utwory muzyczne w większości znamy i bardzo lubimy ich słuchać (czasem w kółko tego samego...). Podobnie książki, połowa jest u nas na topie od dawna, albo dopiero co tam wywędrowała, druga połowa czeka na premierę przed Tosią, ale moje serce skradła już w całości.


Źródło: 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10, 11, 12, 13, 14, 15

1. Teatr malucha. Cztery pory roku - będę o tych czterech płytach pisać jeszcze w osobnym poście o muzyce i współczesnych piosenkach dla dzieci, zakochałyśmy się w niej bowiem dokumentnie. Mogłybyśmy słuchać piosenek o kaloszach, budzącym się misiu czy kroplach deszczu w nieskończoność. Ja uwielbiam szczególnie piosenki w wykonaniu Malajkata, Żaka i Błaszczyk, genialnie się tego słucha, szczególnie że teksty mają sens, są bardzo obrazowe i na pewno pozwolą wyobraźni dziecka na tworzenie wspaniałych obrazów. Jakiś czas temu psioczyłam na to, że piosenki dla dzieci są straszne, mają płytkie i bezsensowne teksty i drażniącą muzykę (dla dorosłych z resztą też), dziś się grzecznie wycofuję z tych stwierdzeń, trzeba tylko dobrze poszukać.
W sklepie, do którego podlinkowałam, możecie zakupić pliki mp3 z pojedynczymi piosenkami albo całą płytę. Z wersjami niewirtualnymi wiem, że jest mały problem z dostępnością.

2. Faceci dla dzieci i Bez chłopaków dla dzieciaków - dwie bardzo przyjemne płyty ze skocznymi, inteligentnymi i przyjemnymi dla ucha piosenkami. Pierwsza śpiewana wyłącznie przez mężczyzn, druga przez kobiety, pojawiają się aktorzy i piosenkarze, czasem dość zaskakująco (do dziś nie mogę wyjść z szoku, że Anja Ortodox zaśpiewała, skądinąd rewelacyjnie, piosenkę o lisie i policji).

3. Przygody smoków i dinozaurów - u nas wszystko zaczęło się od piosenki o uroczym Triceratopsie, który chciał być romantyczny, ale nie bardzo mu wyszło, choć cel osiągnął. Teraz zasłuchujemy się w innych piosenkach z tej płyty o gekonie, o musze, o plezjozaurze, cała mnogość cudownych nut i świetne głosy wykonawców.

4, 5 i 6. Plastusiowy pamiętnik, Dziadek do orzechów i Pchła szachrajka - czyli bajki muzyczne, coś w stylu starych słuchowisk. Żadnej z tych płyt nie posiadamy, ani żadnej Tosi nie puszczałam, natomiast sama je dobrze znam i uwielbiam. Świetnie się tego słucha, a Dziadek do orzechów dodatkowo będzie idealnie pasował klimatem do nadchodzących świąt.

7. Fasolki i Pan Tik-Tak - jeśli mowa o piosenkach dla dzieci, nie może zabraknąć nieśmiertelnych Fasolek i Pana Tik-Taka, ikon mojego dzieciństwa. Skoczne, wpadające w ucho utwory z mądrym tekstem, bardzo gorąco polecam. Dodatkową reklamą niech będzie to, że piosenkę otwierającą program Pana Tik-Taka ostatnio słuchamy na okrągło i nie, to nie ja po każdym odsłuchaniu wołam "jesce, jesce!"...

8. Rok w lesie - hit ostatnich dni, o którym pisałam w osobnym poście KLIK. Książka, z którą niemalże się nie rozstajemy, a radosny okrzyk "ksiąsecka... o lesie!" nie schodzi Tosi z ust.

9. Pupy, ogonki i kuperki - kiedyś w radiu usłyszałam wywiad z autorem i zauroczył mnie swoją osobowością oraz dowcipem. Książka w pełni oddaje jego charakter, jest napisana z humorem, prosto i bardzo kuperkowo, mnóstwo ciekawostek, aż nie można się oderwać. Na pewno napiszę o niej jeszcze coś więcej i pokażę Wam jak wygląda w środku.

10. Mmmmm - nasz numer jeden przez naprawdę długi czas. Tosia przyssała się do tej książki niczym mała pijawka i codziennie musiała ją obejrzeć kilka, jeśli nie kilkanaście razy, zawsze prosząc kogoś o odpowiednią narrację. Muszę przyznać, że słuchanie historii o misiu w wykonaniu innych domowników rzeczywiście było całkiem przyjemne i wcale się Mysi nie dziwię.

11. Matylda i czekoladowe ciastko - kolejny przebój, jeśli nie hit wszech czasów, nadal Tosia prosi o przeczytanie Matyldy przed snem, dzień w dzień. Nie nudzi jej się ta historia w ogóle i mam wrażenie, że zna całą słowo w słowo na pamięć. Sprawdzić udało nam się jedynie ułamek, bo przy odpowiednio długiej pauzie, Tosia dokańcza za nas każde zdanie w książce, czym udało jej się zachwycić nie tylko nas, ale też dziadków i ciocię :)

12. Przekroje. Warzywa i owoce - książka, która czeka na swoją premierę przed dzieckiem, ale ja się nią nieodmiennie zachwycam. Założenie jest proste, a pokazuje tak wiele i przede wszystkim uczy przy wtórze przyjemnej lektury, czegóż chcieć więcej?

13. Mysi domek. Sam i Julia w teatrze - podobnie jak poprzednia i następna pozycja, Mysi domek czeka na swoją kolej, ale jestem przekonana, że zawładnie sercem mojej małej miłośniczki książek obrazkowych. Jest to jedyna w swoim rodzaju książka, w której ilustracje są zdjęciami rzeczywiście powstałego domku - teatru, z prawdziwymi małymi mebelkami i prawdziwymi pluszowymi myszkami. Mnie ta estetyka pochłonęła w całości.

14. Mrówka Zofia opowiada - mądra, pięknie ilustrowana książka o przyrodzie z uroczą przewodniczką. Czekam aż dzieć mi jeszcze troszkę podrośnie, żeby móc z nią dyskutować na temat roślin nieco dogłębniej niż w tej chwili. Mrówka Zofia na pewno będzie mi wtenczas ogromnie pomocna.

15. Seria o Babo, Bincie i Lalo - dziś nieco zapomniane, ale ogromnie ukochane przez długie miesiące. Seria ciepłych i prostych opowieści o pewnej dużej rodzinie mieszkającej w małym domku pełnym radości i śmiechu, niedaleko dzikiego lasu, gdzieś w miejscu, w którym więcej jest przyrody niż dzieł człowieka.

Dla starszych dzieci

Na koniec zabawki dla nieco starszych dzieci, idealne dla przedszkolaków. Jestem pewna, że wszystkie od góry do dołu z czasem u nas zagoszczą.


Źródło: 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10, 11

1. PUS - to kolejna pozycja żywcem wyciągnięta z Testu Wechslera. Idea fantastyczna, realizacja na szóstkę z plusem. Sama firma Epideixis to bardzo przyjemni ludzie z poczuciem misji, wiedzący co robią, w jakim celu i dla kogo. Polecam gorąco PUS wszystkim rodzicom maluchów powyżej trzeciego roku życia.

2. Puzzle warstwowe, anatomiczne - jako mała dziewczynka miałam książeczkę, w której było coś podobnego, z każdą stroną odchodziła kolejna warstwa z naszego wnętrza. Autorzy tych puzzli poszli o krok dalej i oddali część inicjatywy w ręce użytkowników. U nas ta zabawka pojawi się na pewno.

3. Gra zręcznościowa. Farma - mamy z tej serii żabę i jest przednią zabawką. Na razie Toś bawi się z nią sama, próbując ustawić choć kilka klocków tak, żeby się nie rozsypały i idzie jej coraz lepiej. Z czasem spróbujemy wprowadzić element chaosu w postaci kostki.

4. Kolorowa Jenga - niby zwykła Jenga, a ile emocji! Wersja z kolorami jest o tyle trudniejsza, że kostka zmusza nas do wyjęcia klocka z konkretnego miejsca na wieży, mamy więc utrudnioną nieco klasyczną grę imprezową. Myślę jednak, że dzieci docenią ją bardziej niż nasi znajomi dorośli (no, chyba że macie tak nietypowych znajomych jak my :D ).

5. Krasnoludkowe memo - zauroczył mnie koncept kolorowych, krasnoludkowych butków, które trzeba dopasować. Mocno wystające krasnoludkowe główki utrudniają robotę i podobnie jak przy Jędze, jest to nieco utrudniona wersja klasycznego przeboju.

6. Sowy walczą o gniazdo - coś dla tych, którzy lubią element rywalizacji. Do tego cała zgraja uroczych, malutkich sówek. A ja po raz kolejny mam chęć powiedzieć "shut up, and take my money!"

7. Kostki historyjkowe - hit u naszych znajomych, którzy grają kostkami ze swoim trzylatkiem, a ich niespełna dwulatek uwielbia je układać i przekładać w różne konfiguracje. Niesamowicie pobudzają wyobraźnię do działania, a ileż jest śmiechu w trakcie opowiadania kolejnych kawałków zwariowanych historii!

8. Piłka globus - wrzucam, bo znajoma mi się pożaliła, że jej dziecko z uporem maniaka kopie globus. No więc globus jest okrągły, więc sam się prosi. Taka piłka będzie idealnym rozwiązaniem dla Dziewczynki.

9. Świecowe kamyki - przyjemna i nietypowa wersja popularnych kredek, niby nic niezwykłego, ale można nimi tworzyć prawdziwe cudeńka.

10. Zestaw majsterkowicza - niezależnie od płci warto uczyć dzieci, że zawsze mogą stworzyć coś same, że nie trzeba od razu biec do sklepu, jeśli istnieje możliwość zbudowania czegoś własnymi rękami. I ileż to daje satysfakcji! A jeszcze więcej radości!

11. Zręczny labirynt - na koniec coś szlifującego zręczność i cierpliwość. Osobiście nie znoszę tej gry, bo nigdy jeszcze nie udało mi się zaprowadzić kulki na sam szczyt, ale może gdybym poćwiczyła... kto wie.

Dziękuję gorąco tym, którzy dotrwali wraz ze mną do końca! Następny w kolejności szykuję dla Was post o Kalendarzu adwentowym, a w nim kilka propozycji na to, co można wrzucić do malutkich kieszonek czy pakiecików. Będą zatem propozycje wspólnych zabaw, a także propozycje malutkich prezencików za grosze. W grudniu zaś pojawi się post z wypasionymi prezentami, jeśli ktoś nie musi tak jak my, oszczędzać na swoje cztery kąty.

Koniec psot!

13 komentarzy:

  1. Genialne pomysły, też właśnie tworzę taka swoją listę :) Chętnie coś u ciebie wybiorę, również uważam, że na mikołaja nie ma co dużo kasy wydawać :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Myślę że wszelakie drewniane układanki itp to świetny prezent... Wytrzymałe i na ogół ciekawe. Ja właśnie myślę na tą Jengą... albo inna fajną grą. Pozatym moje Dziecko wymyśla narazie same prezenty powyżej 100zl ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha, to twoja córa ma tak jak ja, zawsze jak coś gdzieś wybieram, to na końcu okazuje się, że najdroższe -_- Jengę uwielbiam, a ta kolorowa wygląda bardzo ciekawie :)

      Usuń
  3. Toczka kocham Cię. I dziękuję, szczególnie za muzykę :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo fajne pomysly. Uwielbiam drewniane zabawki i z pewnoscia wiele ich zagosci w naszym domu. Sama sie juz nie moge doczekac Mikolajek i Gwiazdki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też już czekam z utęsknieniem, choć sporo rzeczy muszę przygotować i czasem psioczę, że mi czas jednak za szybko ucieka :P

      Usuń
  5. My na pewno będziemy szukać zabawek edukacyjnych dla chrześniaka mojego Naznaczonego :) mam nadzieję, że znajdziemy coś w dobrej cenie, co mu się spodoba!

    OdpowiedzUsuń
  6. Boże, nienawidzę takich postów!!! Stwarzają mi tyle potrzeb, których wcześniej nie miałam! :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Heh, znam to... Choć ostatnio mam trochę odwrotnie, niby mi się wszystko podoba, ale nie mam potrzeby, żeby to sprezentować potomce, bo to jednak nie to, co sobie wymyśliłam :P

      Usuń
  7. Świetnie napisany artykuł. Mam nadzieję, że będzie ich więcej.

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi niezmiernie miło, jeśli podzielisz się swoimi refleksjami :)