18 maja 2016

W maju jak w gaju: czyli kwiatowa księga DIY


Rajdu poprzez rozmaite projekty ciąg dalszy. Dziś na tapecie mamy fantastyczny projekt książkowy, zarządzany przez niesamowicie pozytywną osobę jaką jest Justyna z bloga Dzika Jabłoń. Do tej pory raczyłam Was przeróżnymi koktajlami książkowymi w ramach projektu, były zabawy z Bardzo głodną gąsienicą, było pieczenie babki i sadzenie fasolek z Kastorem, było wyglądanie przez dziurę wygryzioną w okładce, zaglądanie do wnętrza domków dla lalek (i myszek), czytaliśmy po francusku i zachwycaliśmy się ilustracją poklatkową zastosowaną w książce o misiu. Dzisiaj chciałabym Wam jednak pokazać książkę, którą sama zrobiłam dla Tosi. Tematem tej książki są kwiaty, a zatem w bardzo majowych klimatach. Zapraszam!


 

Pomysł na książkę o kwiatach przyszedł mi do głowy, kiedy obmyślałam zabawy do dwóch innych projektów, a konkretniej do Małego Przyrodnika i Dziecka na warsztat (szykujcie się zatem na jeszcze więcej kwiatów w tym miesiącu!). Stwierdziłam, że fajnie byłoby urządzić dla potomki "kwiatowe łowy", ale dotychczasowy schemat tej zabawy nieco nam się już przejadł. Doszłam więc do wniosku, że zrobię coś trwalszego i na dłużej, do czego Tosia będzie mogła w każdej chwili zajrzeć, zarówno teraz jak i za pięć czy dziesięć lat.
Tak powstała nasza druga książka (o pierwszej możecie przeczytać TUTAJ), do wykonania której potrzebowałam:
  • kolorowy karton
  • wydrukowane zdjęcia kwiatów (do ściągnięcia TUTAJ)
  • laminator
  • zamykane koła
  • nożyczki
Wydrukowane zdjęcia kwiatów na rabatce bądź krzaku oraz w zbliżeniu, przycięłam tak, żeby wokół nich była tylko niewielka biała ramka. Z kolorowych kartonów wycięłam odpowiednią ilość prostokątów o wymiarach 17x13,5cm. Żeby było estetyczniej, pobawiłam się też w dobór odpowiednich kolorów - kartki mają takie same albo zbliżone kolory co kwiaty na zdjęciach. Następnie umieściłam wycięte wydruki w odpowiednim miejscu na kartonikach i wszystko razem zalaminowałam. Na koniec przycięłam i dziurkaczem wycięłam z brzegu dziurki na koła. Zatrzaskowe koła są bardzo wygodnym rozwiązaniem i pozwalają na dołożenie dodatkowych kart za jakiś czas, albo na ich wymianę - np. poszerzenie informacji o kwiatach.



Jednym z największych fanów książeczki okazał się kot, który nota bene jest wielkim miłośnikiem kwiatów i potrafi naprawdę długie minuty przesiadywać na rabatkach, wtykając nos w kielichy i wąchając. Nasz koci koneser przetestował książkę jako pierwszy i wielce przypadła mu do gustu. Nie tylko ją obwąchiwał, ale też ocierał się o nią i wpatrywał się w kolejne prezentowane przeze mnie strony. Ot, taki mały koci dziwak.





Książka posłużyła nam przede wszystkim jako źródło wiedzy o kwiatach, kiedy zawitaliśmy do Ogrodu Botanicznego. Zabraliśmy ze sobą jednocześnie kartki do Scavenger hunt (chętnych zapraszam TUTAJ, można ściągnąć gotowy szablon), ale nie dane ich nam było porządnie wyeksploatować, gdyż po niespełna dwóch godzinach z ogrodu wypędziła nas ulewna burza. Powtórzymy naszą wyprawę na pewno, z szerszą dokumentacją fotograficzną, ale niestety dopiero w czerwcu będziemy mieć taką możliwość.






Z przyjemnością znalazłam w Ogrodzie Botanicznym zabawę z dobieraniem i układaniem wyglądu kwiatów, liści i owoców rozmaitych drzew i krzewów. Bardzo fajny sposób na ciekawą prezentację roślin i przyjemne sprawdzenie wiedzy. Nie znalazłam tylko żadnego narzędzia do kontroli błędów, a szkoda, bo by się przydało.




Ogrody Botaniczne w maju, to zdecydowanie przepiękne miejsca i warto się tam wybrać. Polecam w ten albo następny weekend, spakować w pudełko jakąś przekąskę i ruszyć na kilka godzin w plener. W łódzkim Ogrodzie, można bowiem podziwiać nie tylko piękno kwiatów oraz kunszt ogrodniczy pracowników, ale też zagrać w rozluźniającą grę planszową XXL, gdzie pionkami jesteśmy my sami, można pójść na przyjemny plac zabaw, albo odwiedzić skansen, gdzie wystawione są ule z szybkami, prze które można oglądać dziarsko pracujące pszczoły. Ze swoich wcześniejszych wizyt pamiętam też skałki, staw i bardzo przyjemne łączki, na których spokojnie można przygotować piknik dla całej rodziny.




Dla zbulwersowanych, nie zrywaliśmy oczywiście kwiatów, małżonek pokazał jedynie Tosi opadły z krzaczka kwiatek, znaleziony na ziemi.





Najbardziej owocne łowy mieliśmy paradoksalnie pośród rododendronów, trafiliśmy na dłużej w miejsce, gdzie było prawdziwe ich zagłębie. Najśmieszniejsze jest jednak to, że aktualnie w łódzkim Ogrodzie odbywa się wystawa tulipanów, których jest tam ponoć naprawdę mnóstwo, całe dywany, a my nie widzieliśmy ani jednego...












Książeczka sprawdziła się całkiem fajnie w Ogrodzie Botanicznym, choć na jej przeglądanie i porównywanie z kwiatami, mieliśmy trochę za mało czasu. W domu jednak siedzimy przy niej dość często, próbujemy też część kwiatków znaleźć w naszym otoczeniu, na spacerach. Okazało się też, że przygotowując książkę zapomniałam o tak podstawowych kwiatkach jak mniszek lekarski czy bez i teraz koniecznie muszę dorobić odpowiednie karty i nadrobić braki.
Mam nadzieję, że nasz własnoręcznie wykonany projekt Wam się spodobał i będzie mi bardzo miło jeśli podzielicie się ze mną przemyśleniami na temat takich ręcznie robionych książeczek. Może jakieś pomysły na kolejne tego typu wytwory?

Post bierze udział w projekcie Przygoda z książką 4:


Zapraszam też do obejrzenia blogów innych uczestniczek projektu, znaleźć je możecie TUTAJ.

Oraz w projekcie Mały Przyrodnik:


Koniec psot!

30 komentarzy:

  1. książeczka ładna, ale ogród podoba mi się bardziej :)
    znajomi trochę dziwnie na mnie patrzą, ale zwykle odwiedzam takie miejsca w zwiedzanych miastach - bardzo podobają mi się te we Wrocławiu i Poznaniu.. może w tym roku wreszcie czas na Łódź?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Łódzki Ogród Botaniczny jest bardzo przyjemnym miejscem :) Niestety nas wygoniła burza i nie zdążyliśmy się dokładniej przyjrzeć ulowi i skansenowi z pięknym ogrodem :o Nie dotarliśmy też do wystawy tulipanów :( Trzeba się więc tam jeszcze w czerwcu wybrać.
      Też zawsze w nowym mieście odwiedzam ZOO i Ogród Botaniczny :P Najpiękniejsze jak dotąd widziałam w Wiedniu :3

      Usuń
  2. Super! Świetny pomysł i świetne wykonanie :-) no u ile zdjęć! U mojego oszołoma jednak kwiatki nie cieszą się zainteresowaniem, ale gdyby tak zmienić tematykę np. na....motoryzacje ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I ja się podpinam. Z kwiatkami u nas raczej słabo, ale gdyby tak owady lub właśnie motoryzacja! Piękna ta wasze książka. brawo za pomysł i wykonanie:)

      Usuń
    2. Takie książeczki to świetna sprawa i temat zawsze można do potomka dopasować :) Ja chciałabym np. zrobić jeszcze książeczkę o pszczołach ^_^ Jak zrobicie swoje, koniecznie się pochwalcie!

      Usuń
  3. Świetny pomysł. Muszę z moją Młodą kiedyś pokombinować :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiam kwiaty i spacery w takich miejscach... :-).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oh, ja również! Jak bardzo kochałabym maj, gdyby nie alergie!

      Usuń
  5. Oj, taka książka to by się mi przydała,zupełnie nie znam się na kwiatach!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Heh, prawdę mówiąc sama też się przy niej doszkalam z nazewnictwa :P

      Usuń
  6. Doskonały pomysł i wykonanie :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny pomysł. Fajnie, że książka ma formę segregatora. Można dodawać kolejne karty.
    My niestety nie mamy ogrodu botanicznego w najbliższej okolicy. Żałujemy, bo lubimy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Proponuję książeczkę z polnymi kwiatami :) Sama też mam taką w planach, choć u nas z kolei łąk brak, głównie lasy dookoła :o Ale może się coś znajdzie :)

      Usuń
  8. Wspaniały prezent sprawiłaś córce! Uwielbiam wszelkie książeczki DIY :-)

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo fajny pomysł na własną książkę :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Po prostu świetne. będę szykować dla młodszej, niech tylko ciut podrośnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na teraz proponuję książeczkę o niej samej :) Robiłam taką Tosi w zeszłym roku, a w niej cała rodzina, ulubione zabawki, czynności i aktywności. Był hit przez ponad pół roku!

      Usuń
  11. Cudowny projekt. Może i ja powinnam dla swojej Różyczki coś podobnego przygotować :-) Myślę, że u nas sprawdziłaby się tematyka kwiatowa lub drobna fauna - owady i ślimaki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo polecam spróbować, takie tworzenie wciąga! U nas jest jeszcze plan na polne kwiaty (bo te wyżej były robione pod Ogród Botaniczny, więc w większości są ozdobne) i pszczoły :3

      Usuń
  12. Podziwiamy! Pięknie się ta własna książka prezentuje i nie dziwimy się kotu - ani trochę!:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kot jest w ogóle miłośnikiem kwiatów i zawsze je starannie obwąchuje. Jak widać w wersji książkowej też mu odpowiadają ^_^

      Usuń
  13. Książki książkami, a dziecko musi sobie "polatać" ;-)
    Kornelia napisała kiedyś świetny tekst http://wrodzinie.pl/szczesliwe-jak-konie/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha ha, o tak! Chociaż jak zabieramy gdziekolwiek wózek, to moja gwiazda, która go nienawidziła jako niemowlak, teraz nie chce z niego zejść :) Trzeba ją było namawiać do pobiegania, najlepiej zwabiły żaby ^_^ Najlepsze jest jednak to, że jak poszliśmy na rower do lasu i nie mieliśmy wózka, to biegała na nogach przez prawie 1,5 godziny!

      Usuń

Będzie mi niezmiernie miło, jeśli podzielisz się swoimi refleksjami :)