18 kwietnia 2016

Grajmy!: Kragmortha


Są takie gry, od których zaczynamy naszą przygodę z planszówkami. Taką prawdziwą przygodę, bo umówmy się, Chińczyk i Monopol mają za dużo z gier losowych, a za mało z planszówek. Każdy miłośnik, ma w swoim domowym arsenale pudełko, w którym siedzi cichutko wielki skarb, dzięki któremu pochłonął go piękny, bogaty i niesamowicie rozwijający świat gier. Takoż i ja mam swoje pudełko, które dzisiaj przed Wami otworzę, prezentując grę, w której niezmiennie od wielu lat jestem zakochana. Zapraszam i bawcie się dobrze!



Kragmortha, bo o niej będzie dzisiaj mowa, jest grą łamiącą bariery i otwierającą wiele drzwi. Wiele osób zarzuca jej co prawda, że promuje pośród dzieci ciemne moce i mroczne siły, to ja jednak byłabym tu nieco ostrożniejsza w ocenach. Głównym fluffem gry (czyli tłem, historią na której się opiera), jest biblioteka Rigora Mortisa (łac. rigor mortis - stężenie pośmiertne), tajemniczego maga, który w swoim laboratorium przeprowadza niezwykłe eksperymenty. I nie byłoby w nim niczego kontrowersyjnego, gdyby nie fakt, że jest kościotrupem, a usługuje mu banda goblinów...
Właśnie w tę bandę pokracznych, małych i zielonych stworków przyjdzie się wcielić graczom. Ich zadaniem jest zwędzić z biurka Rigora jedną z jego niezwykle cennych ksiąg, ale żeby nie było za łatwo, podróż przez bibliotekę jest oczywiście utrudniona. Przede wszystkim sama postać mrocznego maga, chodząca między półkami i rzucająca na prawo i lewo Krzywe Spojrzenia, ale też portale i... inne gobliny. Ale może najpierw odpowiem na pytanie, co znajdziecie w pudełku z grą:


  • 1 plansza Biblioteki Rigora Mortisa
  • 1 pionek Rigora Mortisa
  • 8 pionków Goblinów
  • 8 znaczników Goblinów
  • 6 żetonów Teleportacji
  • 6 żetonów Regałów z książkami
  • 24 Karty Krzywych Spojrzeń
  • 58 Kart Ruchu
  • 18 Kart Magicznych Ksiąg
  • 1 żeton Biurka




Wykonanie jest bardzo dobre, kolory planszy idealnie oddają atmosferę zimnego lochu, a barwne, wręcz tęczowe gobliny, trafnie podpowiadają jaki typ gry mamy właśnie przed sobą. Jak pisałam wyżej, grę mamy od wielu lat i zdarzył się czas, że była w nieustannym użyciu, a mimo to nie widać po niej znamion zużycia - przy czym od razu zaznaczę, że koszulki na karty są nieodzowne w tym przypadku.







Pomysł na grę jest bardzo prosty, banda niepokornych goblinów, postanawia zwędzić swojemu mistrzowi kilka tajemnych ksiąg, ale żeby tego dokonać, muszą przemknąć przez bibliotekę niezauważanie i zdjąć księgę z biurka. Rigor w tym czasie przechadza się między półkami i coś tam sobie czyta, jak zawsze. Gracze mają do dyspozycji po cztery karty na rękę, dzięki którym mogą poruszać swojego goblina, albo Rigor'a. Na każdej karcie ruchu, w górnych narożnikach, znajdują się symbole kartki, flaszki, kamieni, skrzynki albo kuli, te same symbole znajdują się w rogu każdego pola na planszy (poza kulą, która symbolizuje dowolny znak). Rzucając kartę, gracz może ruszyć swojego goblina albo Rigora o jedno albo dwa pola, zgodnie ze znakami na karcie.




Ilustracja pokazująca jak kierować się wytycznymi z kart ruchu
Dzięki kartom ruchu gracze przemieszają bibliotekę wzdłuż i wszerz, żeby tylko dotrzeć do upragnionego biurka i ksiąg. Co się jednak stanie, gdy ktoś ich wepchnie na pole, na którym stoi Rigor Mortis? Albo tajemniczy mag sam wlezie na nasze pole? Otrzymamy tzw. Krzywe Spojrzenie, czyli kartę, na której zapisano dla nas zwykle dość karkołomne zadanie do wykonania. Możemy trafić na spojrzenia dotyczące różnych części ciała, np. głowy: "trzymaj tę kartę między głową a barkiem, nie upuść!" albo "trzymaj tę kartę między nogami, siedząc, nie upuść!". Karty trzeba trzymać na głowie albo pod pachą, czasem zadanie każe nam siedzieć z otwartymi ustami, albo wywalonym językiem, czasem musimy mieć dłonie jak krab albo na odpowiednie hasło musimy uderzać łokciem w stół bądź nie możemy wypowiadać jakichś konkretnych słów. Im więcej kart Krzywych Spojrzeń w grze, tym jest zabawniej, im gracze bardziej się pilnują tym lepiej, a jak ktoś cię nie pilnuje i uda ci się niezauważenie podnieść upuszczoną kartę - nie przyznawaj się!
Po otrzymaniu karty, lądujemy znów na końcu biblioteki, zgnębieni i jeszcze bardziej zdeterminowani, żeby następnym razem przemknąć się lepiej i jeszcze dokopać współgraczom. Gra kończy się, kiedy któryś z graczy uzbiera cztery karty Krzywych Spojrzeń.




To jednak nie wszystkie zasady. Musimy jeszcze uważać na portale, które przenoszą nas z miejsca na miejsce jeśli tylko na nie nadepniemy, a czasem nie ma wyjścia... Przechodząc przez portal musimy wylosować jeden z sześciu żetonów, dzięki którym możemy otrzymać jedną z magicznych ksiąg Rigora, Krzywe Spojrzenie, albo kompletnie nic. Zdarza się, że wchodzenie na portal rozmyślnie jest całkiem dobrą taktyką na dorwanie kolejnej księgi, np. kiedy uważnie obserwujemy dobierane żetony i wiemy co zostało na końcu (po przemieleniu stosika, żetony są tasowane i ustawiane od nowa).


Do tego dochodzi jeszcze jedna z naszych ulubionych zasad, mianowicie przepychanki między goblinami. Kiedy wejdziemy na pole, na którym ktoś już stoi, przepychamy go w dowolne miejsce (nie możemy tylko przepchnąć go na pole, z którego przyszliśmy). Jeśli mamy przed sobą cały szereg goblinów, przepychanie może spowodować prawdziwą reakcję łańcuchową.


Jak widzicie, zasady gry pozwalają na bardzo dużo goblińskiej złośliwości. Dają szansę pognębić się wzajemnie w bardzo oczyszczający i przyjemny sposób. Przy czym lepiej nie sadzać przy stole dwóch osób, które bardzo się nie lubią, przy tej grze mogłoby się to skończyć dość wybuchowo.
Bardzo lubię tę grę i żałuję, że tak rzadko mam okazję w nią zagrać, bo choć na opakowaniu zapisano, że może w nią grać od dwóch do ośmiu graczy, to jednak w większej grupie gra się znacznie, znacznie lepiej i według mnie Kragmortha to gra dla co najmniej czterech osób.
Goblińska rozgrywka świetnie nada się na początek imprezy, żeby rozluźnić nieco towarzystwo i wprowadzić w dobry nastrój (szczególnie, że w tej grze przeważnie wszyscy dostają łupnia po równo). Dla starszych dzieci i nastolatków, może być idealnym przełamywaczem pierwszych lodów i sposobów na zobaczenie kogoś w nieco innym świetle niż dotychczas.
Odradzam jednak prezentowanie jej dzieciom, które jeszcze nigdy nie miały nic wspólnego z graniem w planszówki. Akceptacja tego, że otrzymuje się nieprzyjemne zadania i wszyscy dookoła się z nas śmieją, może być dość ciężka. Lepiej na początek zaaplikować młodzieży coś lżejszego, wprowadzić w klimat i nauczyć grania i dopiero wtedy przejść do tej jakże zielonej gry.

Post bierze udział w projekcie Grajmy!
Koniec psot!

7 komentarzy:

  1. wow - atmosfera zimnego lochu i przyjmowanie na klatę (tudzież gdzieś pomiędzy uchem a barkiem) Krzywych Spojrzeń! jesteś pewna, że to przełamuje lody? :D
    aż dziw, że dotąd o niej nie słyszałam - wrzucam na listę do przetestowania przy najbliższej okazji

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gra jest bardzo specyficzna i pewnie nie każdemu się spodoba. Polecam wypróbować najpierw na jakimś konwencie :D I dla mnie nieodmiennie przełamuje wszelkie lody, jak zobaczysz kogoś z wywalonym jęzorem albo z brodą opartą o stół, nie da się już mieć do niego dystans! ^_^

      Usuń
  2. Gracz 1: Na co mam uderzać łokciem w stół?
    Gracz 3: Na słowo "kto"?
    Gracz 1: Ok.
    Gracz 2: Kto teraz?
    Gracz 1: Noż jasna... *łup*

    A potem na imprezie ktoś wchodzi do pokoju z graczami, zerka na kogoś z wywalonym językiem, stojącego na jednej nodze, na kogoś z głową przekręconą w bok i łokciami razem.
    Gość: Widział kto...
    Gracz 1: *łup*
    Gość: Nieważne... Chyba więcej nie piję...

    (komentarz wcześniej usunięty ze względu na brak wyświetlania onomatopei)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niewątpliwie ta gra wywołuje mnóstwo emocji :P

      Usuń
  3. Gra sama w sobie wydaje mi się naprawdę ciekawa ale nie wiem czy szata graficzna przypadłaby Dusi do gustu ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie każdemu przypadnie do gustu, bo tematyka jednak specyficzna, ale zawsze można na jej bazie stworzyć coś własnego z przyjemniejszym tłem ^_^

      Usuń
  4. Uwielbiam spędzać czas z moimi dziećmi na graniu w gry planszowe.

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi niezmiernie miło, jeśli podzielisz się swoimi refleksjami :)