Chwila założenia mojego pierwszego bloga, to lata świetlne wstecz. Przepysznik powstał jako coś w rodzaju książki kulinarnej, bo chciałam mieć wszystkie swoje przepisy w łatwo dostępnym miejscu, wszędzie gdzie jest Internet. Z czasem zaczęłam pisać także dla innych, bo ilość komentujących stale rosła, co mnie uskrzydlało i niesamowicie motywowało. Późniejsze zawirowania życiowe sprawiły, że porzuciłam blogowanie na dwa lata, moje życie odwróciło się do góry nogami, wszystko się zmieniło, przestałam być studentką i swobodnym elektronem dbającym wyłącznie o siebie. Zmieniły się priorytety, zmieniło się postrzeganie rzeczywistości. I zmienił się także powód prowadzenia bloga. A także pojawił się nowy pomysł.
Przepysznik przeistoczył się z kolażu kulinarnego, w blog z konkretnym przekazem i z konkretnym typem dań. Od kilku miesięcy jest zbiorem przepisów, które można zaserwować nawet najmniejszemu członkowi rodziny, przepisy są zdrowsze, bardziej dbam o dobór składników, czytam etykiety (wreszcie), modyfikuję przepisy i wyszukuję nowe, a potem dzielę się nimi ze światem. Obok są tosiowe igraszki i tu również jest konkretny temat, od którego staram się nie odbiegać, choć na wyzwania blogowe jest malutki wyjątek. Piszę o moich pomysłach na zabawy, zabawki i wszelkie aktywności dla dzieci, które je rozwijają, uczą i bawią. Piszę o mojej córce jako o towarzyszce i głównym uczestniku przygody z dorastaniem, mając nadzieję, że kogoś może zainspiruję, komuś może pomogę, zachęcę, odważę.
Blogi motywują mnie do czegoś więcej, do szukania natchnienia, do grzebania, rozwijania się i zdobywania doświadczenia. Nic w życiu nie zmobilizowało mnie tak do działania jak moje własne blogi. Dwie notki niżej wrzuciłam ogromnego posta z trzema własnoręcznie wykonanymi zabawkami stworzonymi dla Tosi, gdyby nie blog zapewne nigdy by nie powstały, bo choć bardzo chcę sprawiać mojemu dziecku radość, to kupno zabawki czy podanie jej pustej butelki z suchym makaronem jest łatwiejsze. Do zrobienia zabawek trzeba ruszyć cztery litery, pomyśleć, zrobić plan, spiąć się, żeby zdążyć (wyzwania blogowe są tu nieocenione w motywowaniu). Potrzeba stworzenia fajnej notki, marzenie o tym, by być dla kogoś źródłem weny, są niezwykłym i niesamowitym motorem dla aktywności. A trzeba wam wiedzieć, że z natury jestem strasznym leniwcem, potwornym leniwcem, który nieustannie musi się strofować, że powinien coś zrobić. Pracuję nad swoją wewnętrzną motywacją i delikatną zmianą w osobowości, idzie opornie, ale jak widać po blogach, jest coraz lepiej.
Jak wynika z powyższego wywodu, tym czego nikt wam nie powie o blogowaniu, jest to jak bardzo wkrada się ono w codzienność. Wżyna w każdy dzień i godzinę. Nagle przestaję patrzeć na talerz z jedzeniem jak na talerz, a zaczynam jak na przyszłe zdjęcie i przepis. Zaczynam czytać książki o fotografii kulinarnej, tworzę swój domowy kącik do fotografowania w ciemnym pomieszczeniu, specjalnie na zimowe dni, kiedy światło jest kiepskie i zdjęcia w naturalnym zrobić jest ciężko. Patrzę na moje dziecko i zastanawiam się, co inne matki chciałyby przeczytać na temat jej edukacji, co jeszcze zmienić, co ulepszyć, jak sprawić, żeby ułatwić jej start, a jednocześnie móc się tym podzielić z innymi. Patrzę na siebie i myślę intensywnie, co sama muszę jeszcze zrobić, żeby moje blogi były lepsze, jak rozwinąć siebie. I to też cenię w blogowaniu najbardziej, nieustanny rozwój, odkrywanie, progres. Jeśli tylko chcemy, by blogowa przygoda coś nam ofiarowała, wystarczy tylko, że sami damy jej kawałek swojego czasu, a ona już nas porwie w wir szaleństwa, w dodatku w towarzystwie wspaniałych ludzi.
Post bierze udział w wyzwaniu blogowym "5 dni do lepszego bloga", które po raz ostatni niestety, organizuje na swoim blogu Ula.
Mam tak samo, nic tak w zyciu nie zmusilo mnie do grzebania w pewnych sprawach (np kuchennych) jak pisanie bloga. Pozdrawiam serdecznie Beata
OdpowiedzUsuńJeśli się wie, że ktoś na nas liczy, to uskrzydla i dodaje sił, nawet na siedzenie po nocach i pisanie :)
UsuńPięknie napisane, doskonale rozumiem to o czym piszesz. Dla mnie blog to też ogromna praca nad samą sobą, ale też niesamowita satysfakcja. Chcę go rozwijać, chcę żeby był coraz lepszy. Tym bardziej boli mnie, że tak w zasadzie jest nijaki, o niczym. Przez kilka lat pisałam o książkach, "wyrosłam" w tym środowisku. Później była przerwa, a potem wróciłam chcąc pisać w zasadzie o czymś innym, ale zabrakło mi jakoś odwagi, żeby zaczynać od poczatku, w końcu tu już miałam czytelników; to był błąd. Piszę teraz o wszystkim tym, co lubię i każda z tych rzeczy sprawia mi radość, ale wiem, że to taki masz masz, z którego każdy bierze tylko fragment ignorując resztę. A właśnie z tej perspektywy patrzę na bloga coraz czesciej. Chciałabym być bardziej (uwaga, brzydkie słowo!) parentingowa (wiem też - dzięki statystykom - że tego chcą czytelnicy), zmienić się, ale znowu brakuje mi trochę odwagi i uporu, nie potrafię nie zachwycić się książką, którą ostatnio przeczytałam. Z kolei prowadzenie dwóch blogów nie wchodzi w grę, nie mam na to czasu, poza tym znowu gdzieś musiałby być początek.
OdpowiedzUsuńNo nic, wybacz to morze refleksji, ale naszły mnie po Twoim tekście. Pozdrawiam :)
Osobiście nie przepadam za blogami parentingowymi, za dużo w nich pisania o ciuchach, modzie dziecięcej i za dużo czystych zdjęć, gdzie dzieci wyglądają jak rasowi modele. Wolę jak na zdjęciach z dziećmi widać bałagan, dzieci są uhahane od ucha do ucha, ubabrane po pachy i robią rzeczy, które nie uchodzi :D Nie wiem czy takie blogi odnoszą sukces, ale ja mam do nich sentyment i swój blog chciałabym utrzymać w podobnym klimacie dziecięcej swobody i radości :)
UsuńPS. Ja bym chętnie czytała tylko i wyłącznie o książkach, to może pójdź w tę stronę i same recenzje książek rozmaitych od dziecięcych, przez kobiece, fantasy, horrory, aż po obyczajówkę, kryminał i literaturę piękną :) Taki blog na pewno znajdzie sporo odbiorców.
Takich blogów jest milion, dosłownie. A ja właśnie mam już dość pisania tylko o książkach, to te inne tematy interesują mnie najbardziej.
UsuńO, mi akurat zawsze będzie daleko do ciuchów i pustych, czystych przestrzeni. ;) Też tego nie znoszę. Za to parenting traktuję bardzo szeroko, Twój blog też bym do tej grupy zaliczyła. ;)
Może mi się po prostu słowo źle kojarzy :) Dla mnie blog przede wszystkim ma sprawiać przyjemność i nieść treści, które coś wnoszą do blogowego świata. Coś segregują, coś pokazują, czegoś uczą. Także ja mogę podpowiedzieć chyba tylko tyle, żebyś poszła za głosem serca :D
UsuńBlogowanie daje możliwości dużego samorozwoju. To jest niesamowite, jak ludzie się dokształcają po to, żeby pisać lepiej, robić lepsze zdjęcia, trafiać do większej ilości osób. I nie potrzeba specjalnego coucha, nagród, systemu motywacyjnego, bo każdy sam się motywuje na tyle, ile potrzebuje. :) Super sprawa:)
OdpowiedzUsuńDokładnie tak i to jest przewspaniałe. Wewnętrzna motywacja jest najsilniejszą jaka istnieje i tylko taka sprawia, że się szybko i trwale uczymy :)
UsuńBlogowanie faktycznie jest częścią życia. Na pewno sprawy spogląda się inaczej, pod kątem bloga, aby wyszło jak najlepiej. Nie da się zaprzeczyć, że blog motywuje też do działania :)
OdpowiedzUsuńDlatego tak, jak niektóre z dziewczyn biorących udział w akcji, też niektórym znajomym polecam prowadzenie bloga, jako coś terapeutycznego :)
Usuń