10 czerwca 2015

Przygody z książką 2: Mmmmm


Miałam pisać dzisiaj o czymś zupełnie innym, nie o książce kupionej, ale zrobionej własnoręcznie, ale życie jak zwykle pisze własne scenariusze. Przede wszystkim zwaliło mi się sporo na głowę, załatwiania, papierkologii i biegania po urzędach mam sporo, więc i projektu dopieścić nie ma kiedy. Poza tym mój pierwotny plan okazał się mało estetyczny, musiałam uciec się do pomocy lepsiejszych, a co za tym idzie musiałam dłużej poczekać na efekty. I tak post, który miał być dzisiaj pod sztandarem wspaniałej akcji "Przygoda z książką 2", będzie prawdopodobnie w weekend, a dziś zaserwuje wam pocieszający deser. Książeczkę, którą moja Tosia pokochała tak bardzo, że chce ją przeglądać każdego ranka, a później co jakiś czas sięga po nią w ciągu dnia. To przy niej nauczyła mi się pchać na kolana i prosić o opowiedzenie historii.





Jest to bowiem opowieść dość niezwykła, jedynym słowem jest w niej tytuł, a narratorem staje się rodzic, bądź samo dziecko jeśli jest już starsze. Dlatego też za każdym razem historia opowiedziana w "Mmmmm" jest nieco inna, albo wręcz zupełnie inna, jeśli tylko się postaramy.



Do tego jeszcze autorzy zastosowali bardzo ciekawą i niespotkaną przeze mnie nigdzie indziej, metodę ilustrowania, najbardziej zbliżoną do animacji poklatkowej. Kolory są ciepłe i jaskrawe, przyjemne dla oka, kontury bardzo niewyraźne, nic nie jest oczywiste na pierwszy rzut oka. Tak jak opowiedziana historia żarłocznego misia, tak same ilustracje zdają się przy każdym przejrzeniu zmieniać.




Bardzo podoba mi się sposób podejścia autorów do małego odbiorcy, czuć tutaj szacunek dla dziecięcej wyobraźni. Przed dzieckiem stawiane są niezwykłe wymagania, nie podaje mu się niczego na tacy, samo musi wkroczyć w świat misiowej baśni i odkryć każdy jego kawałeczek. Dzisiaj miś pożarł cały miodek, zamarzył mu się ul, w którym miodku jest dużo, poszedł więc po radę do jeża, który skierował go na szczyt drzewa. A jutro miś obudzi się rano, a tam ktoś mu wyjadł cały miód ze spiżarni! Pobiegł prędko do jeża, żeby mu się poskarżyć, a ten go uspokoił, że przecież sam lunatykuje i je miodek przez sen, ale niech się nie martwi, bo o tutaj wisi przecież ul pełen miodu, niech tylko uważa na pszczółki! Pojutrze natomiast miś zje miodek i pójdzie po więcej do jeża, ale ten odeśle go z kwitkiem, bo miś zeżarł mu cały miodek poprzednim razem... I tak dalej i tak dalej, niekoniecznie do końca zgodnie z ilustracjami. Czasem Tosia kartkuje tak szybko, że muszę na bieżąco skracać i modyfikować historię, żeby nadążyć. A czasem w ogóle nie chce, żebym jej cokolwiek opowiadała, tylko sama bacznie studiuje każdą stronę, mrucząc sobie coś pod nosem. Pewnie ona też ma swoje wersje tej bajki, już się nie mogę doczekać, kiedy którąś z nich usłyszę.







A na koniec trzy gify, które udało mi się sklecić, a pięknie ilustrują poklatkowość Mmmmm:





Post bierze udział w projekcie Przygoda z książką 2:


Zapraszam też do obejrzenia blogów innych uczestniczek projektu, znaleźć je możecie TUTAJ.

14 komentarzy:

  1. Widziałam już tą książkę. Jest genialna! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Była już nawet w Przygodzie z książką 2, tylko nie pamiętam u której z dziewczyn. Widać jej moc po blogowych wpisach :3

      Usuń
  2. Gdzieś mi kiedyś ta książeczka mignęła :) Bardzo fajna jest

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Była, była w Przygodzie, ale jest warta tego, żeby o niej mówić często :D

      Usuń
  3. Na tą książka to moja córcia juz niestety za duża , ale propozycja fajna :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A tam za duża, ja sama się przy tej książce świetnie bawię, choć może ja to taki wyrośnięty berbeć jestem i mnie wiele drobiazgów cieszy ^_^

      Usuń
  4. Okładka gdzieś mi mignęła:) Musimy mieć, koniecznie!:)

    OdpowiedzUsuń
  5. u nas na kartonówki już (na razie!) za późno, szkoda, bo cieszy oko
    czekam na tę Waszą własną i niepowtarzalną!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Postaram się jak najszybciej ją skończyć. Zdjęcia już dotarły, teraz tylko trzeba wydrukować podpisy, pociąć co trzeba i skleić. Może do końca tygodnia się z tym uwinę :P

      Usuń
  6. Nie mamy, niestety, i mam pewność, że już dla nas na tę książkę za późno - wprawdzie w każdym wieku można się nią cieszyć, ale pewnie po początkowej fali entuzjazmu leżałaby w kącie wyparta przez przygody Oktonautów czy Basi. A taka fajna!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak to już jest z dzieśmi, rosną ^_^ Już mnie serce boli na samą myśl o przyszłych nowościach wydawniczych, które będą dla Tosi zbyt infantylne. Przyjdzie chyba konieczność postarania się o drugiego potomka, żeby żadna dobra księga nam nie umknęła. Tera pozostaje tylko pytanie, ilu potomków wytrzyma nasz domowy budżet? :D

      Usuń
  7. Fajna! Otwarta formuła się nie nudzi, no i można animować samemu ;-)
    Jestem ciekawa tej książki własnej roboty :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Złapałam się na tym, że co chwilę modyfikuję fabułę, raz jeżyk jest od razu proszony o pokazanie ula, bo jest najmądrzejszy w lesie, a innym razem miś prosi jeża o miodek, a ten rozkłada ręce i stwierdza, że może co najwyżej pokazać ul do zdobycia. I tak dalej i tak dalej :D
      Co do książki własnej roboty, to jest w kolejnym poście :3

      Usuń

Będzie mi niezmiernie miło, jeśli podzielisz się swoimi refleksjami :)