Ostatni poniedziałek miesiąca nastał, zatem czas na nasz comiesięczny warsztat! W styczniu zaplanowano dla nas temat geografii, dla takiego malucha jak Tosia kompletnie abstrakcyjny. Ona nie ma jeszcze świadomości samej siebie, a co dopiero miasta, kraju czy kontynentu na którym mieszka. Mogłyśmy ugryźć temat od strony zwierzęcej i zastanowić się w jakich klimatach i gdzie żyją poszczególne zwierzęta i to zrobimy na pewno już niedługo, tylko zakończę mój wielki projekt, o którym zdradzę kilka słów na końcu postu. Nie to jednak zaprzątnęło nas w ostatnich tygodniach, uznałam bowiem, że jest taki dział geografii, który jest bliski i łatwy do zobaczenia nawet dla dwulatka. Temat bardzo sensoryczny, przy którym naprawdę wiele można zdziałać i nasze zmagania na pewno go nie zamykają. Nie zdążyłyśmy z resztą zrobić wszystkiego, co zaplanowałam, ale dokończymy to już poza Dzieckiem na warsztat. Czym się zatem zajęłyśmy? Meteorologią! Zapraszam Was na bardzo pogodowy warsztat pełen słońca, deszczu i oczywiście śniegu!
Na początek wybrałyśmy się w pierwszą podróż do małego, domowego przedszkola, gdzie odkrywałyśmy pogodę wraz z dwoma uroczymi chłopcami, ponad trzyletnim Piotrusiem i ledwie tydzień młodszym od Tosi Grzesiem oraz z ich fantastyczną mamą. Cały dzień wypełniliśmy chmurami, słońcem i śniegiem, o czym teraz szczegółowo Wam opowiem.
1. Piosenki
Na początek postanowiłyśmy, że dzieci muszą się trochę rozruszać, zanim przejdą do poważniejszych zabaw. Wybrałyśmy więc piosenkę, do której w łatwy sposób można było trochę potańczyć i pośpiewać:
2. Malowanki i przebieranki
Po krótkiej zabawie ruchowej zabraliśmy się za prace plastyczne. Wcześniej przygotowałyśmy dla dzieci szablony (możecie je ściągnąć STĄD), które miały zadanie pokolorować, pozaklejać filcem bądź pomponami albo udekorować w dowolny sposób jaki przyjdzie im do głowy. Nie była to zabawa, która młodocianych porwała, ale daliśmy radę przygotować kilka całkiem przyzwoitych strojów potrzebnych nam przy następnym zadaniu:
- płaszcze przeciwdeszczowe
- stroje kąpielowe
- kombinezony
- parasole (do ich zrobienia potrzebny jest szablon czaszy parasola i patyczek logopedyczny)
Poza ubraniami przygotowanymi przez dzieci, same też wcześniej przyszykowałyśmy kilka drobiazgów:
- szaliki (zrobione z włóczki zaplecionej w warkocz)
- rękawiczki (wycięte ze starych skarpetek)
- kalosze (wycięte z folii np. z opakowania na ręczniki papierowe)
- kapelusze słomkowe (ze słomy i filcu przyklejonych do szablonu)
- ciemne okulary
- czapki (z filcu, z przyklejonym na górze pomponem)
Można się jeszcze pokusić o wycięcie z pianki klapek na plażę i wycięcie z futerka śniegowców. Generalnie chodziło o to, żeby nasza zabawa miała w sobie sporo sensoryki, a układane na szablonach z postaciami ubrania miały różną fakturę i były różne w dotyku.
Mama chłopców dorysowała naszym postaciom tło sama, w załączonym wyżej szablonie macie też dołączone chmurki, słoneczko, śnieżynki i krople wody, żeby komponować tło z gotowych elementów po ich wycięciu. Wycinając postacie z grubego kartonu i laminując je, macie też zabawkę nieco trwalszą, na kilka sesji by wiedza porządnie się zagnieździła w głowach. Łatwiej też Wam będzie założyć postaci szalik.
Dopasowywanie odpowiednich akcesoriów do pogody jaką mamy za oknem jest ważnym elementem wczesnej edukacji, zaraz obok samodzielnego ubierania się i rozbierania. Kiedy czasem patrzę na niektóre okazy wędrujące ulicami w siarczysty mróz czy rzęsisty deszcz, dochodzę do wniosku, że wielu ludzi jednak go pomija.
Pewnie zauważyliście, że nasze postacie w każdą pogodę noszą ciemne okulary, to zasługa mojej Myszy, która najwyraźniej uważa, że ciemne okulary są dobre na wszystko. Jak się nad tym dłużej zastanowić, to w sumie poza deszczem, okulary są bardzo przydatnymi akcesoriami.
3. Wiatr i bańki
Po ogólnym opowiedzeniu sobie o pogodzie, przeszliśmy do bardziej szczegółowej analizy i na pierwszy ogień wybrałyśmy deszcz. Po dłuższym siedzeniu przy stole i spokojnej zabawie, przydało nam się trochę ruchu, zaproponowałyśmy więc dzieciom bańki. Cóż innego w domowych pieleszach mogłoby tak dobrze zaprezentować dzieciom jak działa wiatr? Bez wiatru nie ma baniek. Tworzyliśmy więc radosne powiewy, zarówno dmuchając ustami, jak i machając rękami z bańkownicą.
4. Tornado w butelce
Bańki świetnie zaprezentowały nam jak działa delikatny wietrzyk, ale co jeśli wiatr oszaleje i zacznie wiać naprawdę, naprawdę mocno? Opowiedziałyśmy więc maluchom o tornadach, czyli gwałtownie poruszających się kolumnach powietrza łączących ziemię i chmurę, które majestatycznie wędrują zbierając ze sobą wszystko, co stanie im na drodze. Trąby powietrzne to niesamowicie niszcząca siła, o czym doskonale wiedzą Amerykanie mieszkający w Alei Tornad (swoją drogą jak dla mnie szaleni są ludzie, którzy mieszkają w takich miejscach).
Żeby powstało tornado potrzebna jest przede wszystkim chmura burzowa, czyli cumulonimbus, w którym tworzą się tzw. mezocyklony powstające na skutek różnic w prędkości i kierunku wiatru na różnych wysokościach. W wyniku tych różnic powietrze najpierw wiruje pozioma, a gdy prąd wstępujący jest odpowiednio silny, zaczynają się poruszać także w płaszczyźnie pionowej. Idealnie ten proces przedstawia mały eksperyment, który postanowiłyśmy pokazać młodzieży. Żeby go przeprowadzić w domu, będziecie potrzebować:
- dwie litrowe, przeźroczyste butelki plastikowe
- wodę
- podkładka do śruby (wystarczająco duża, żeby nie wpadła do wnętrza butelki w trakcie montażu)
- pistolet na klej
- taśma izolacyjna
- ew. barwnik/bibuła/farba
Dolną butelkę napełniamy mniej więcej do 3/4 wodą i ewentualnie barwimy ją na wybrany kolor. Dookoła otworu wlotowego nakładamy klej, kładziemy nakładkę do śruby (służy ona do tego, by zwęzić wlot do butelki) i nakładamy jeszcze trochę kleju. Następnie łączymy obie butelki i czekamy chwilę aż klej zastygnie. Żeby się upewnić, że wszystko będzie szczelne i będzie się trzymać, możemy nałożyć jeszcze trochę kleju i zakleić wszystko taśmą izolacyjną.
Gotowe!
Poniżej możecie obejrzeć na filmie w jaki sposób zaprezentować dzieciom eksperyment:
5. Pokoje pogodowe
Pogoda wiąże się z pewnymi konkretnymi odczuciami, nie tylko wzrokowymi, ale też kinestetycznymi. A więc kiedy świeci słońce czujemy ciepło, kiedy pada śnieg jest zimno, podobnie jak pada deszcz, choć wtedy jest też znacznie bardziej mokro. Zaprosiłyśmy więc dzieci do pogodowych pokojów, gdzie miały odgrywać to, jak zachowujemy się przy różnych temperaturach i wilgotności.
Najpierw pokój słoneczny, gdzie wchodziło się przez żółte baski z bibuły. Dzieci zastały tam białe baloniki symbolizujące obłoczki, którymi mogły rzucać. Zachęciłyśmy je też żeby zachowywały się tak, jakby było im bardzo gorąco. Wachlowały się, kładły na podłodze, pływały w wyimaginowanym basenie.
Następny był pokój deszczowy, do którego wchodziło się przez granatowe paski z bibuły, a znaleźć tam dzieci mogły granatowe balony symbolizujące burzowe chmury i poduszki, po których mogły skakać jak małe kropelki. W tym pokoju tupaliśmy starając się wywołać dźwięk padających kropel i pluskaliśmy się w kałużach z bibułowych pasków.
Ostatni pokój krył się za jasnobłękitnymi paskami bibuły i był mroźny i zimowy. Dzieci mogły rozrzucać w nim styropianowe kulki symbolizujące śnieżki. Skakały też intensywnie, żeby się rozgrzać, dygotały i szczękały zębami, mocno rozcierając rękami ramiona.
6. Chmury i deszcz
Po bieganiu z pokoju do pokoju i odgrywaniu pogodowych odczuć, przyszedł czas na nieco spokojniejszą zabawę i kolejny eksperyment. Tym razem pokazałyśmy dzieciom w jaki sposób powstają chmury burzowe i dlaczego pada deszcz
Żeby powstała chmura burzowa, potrzebny jest najpierw mały, puchaty obłoczek tzw. cumulus, który zaczyna się rozrastać do góry. Kolejne warstwy wilgotnego powietrza pną się do góry pędzone silnym prądem wstępującym. Pną się i pną, aż osiągną pułap troposfery, czyli mniej więcej wysokość 11 kilometrów. Wtedy zaczynają rozrastać się na boki, tworząc coś na kształt kowadła. To tak zwana faza wzrostu.
Następnie znajdujące się w środku chmury kropelki wody łączą
się ze sobą i gdy osiągną odpowiednio wysoką masę, spadają w postaci
deszczu. To faza dojrzała chmury, po której następuje jeszcze faza zaniku kiedy napędzająca chmurę energia zanika, a duże krople deszczu powoli spadają już tylko z najniższych jej warstw, a po jakimś czasie chmura się rozpada.
Wszystko to pokazałyśmy dzieciom w genialnym eksperymencie, do którego potrzebowałyśmy:
Najpierw położyliśmy sitko na słoik i wrzuciliśmy do niego wspólnie watę symbolizującą naszego małego, puchatego cumulusa, który intensywnie się rozbudowywał do góry.- szklane, przeźroczyste naczynie, najlepiej słoik
- durszlak bądź inne sitko
- wodę
- niebieski barwnik
- watę
Następnie dzieci wylały na watę trochę zabarwionej na niebiesko wody, coraz więcej i więcej, aż w końcu było jej tak dużo, że przeciekła przez sitko i spadła do słoika.
Żeby było lepiej widać, wyżymałyśmy naszą chmurę, sprowadzając na nasz słoikowy świat intensywne opady deszczu. Dzieci na własnej skórze mogły się przekonać, że pełna wody i zbita chmura jest znacznie cięższa od lekkiej, białej chmurki.
Zabawa tak się spodobała, że musiałyśmy dorzucić jeszcze trochę waty i wszystko powtórzyć.
Na koniec, po porządnym wyżęciu, chmura znów była całkiem lekka i zrobiła się jasna, sama też rozłaziła się w rękach.
A tak wyglądały nasze zmagania:
Na placu boju na koniec został najmłodszy uczestnik warsztatów, absolutnie urzeczony watową chmurką |
7. Pogodowe pudełko sensoryczne
Żeby utrwalić zdobytą wiedzę, na sam koniec przygotowałyśmy pudełko sensoryczne, przy którym zamierzałyśmy po kolei przejść przez wszystkie pogodowe niuanse. Żeby stworzyć takie pudełko, będziecie potrzebować:
- ryż w kilku kolorach: białym, błękitnym, niebieskim, granatowym i czarnym
- białą watę
- watę zafarbowaną na czarno
- słoneczko (u nas filcowe, ale może je symbolizować także żółty pompon albo szablon)
- białe druciki kreatywne (jako symbol wiatru, a żeby było bardziej realistycznie, możecie też przygotować słomki do dmuchania w chmury)
- szklane kamyki jako deszcz
- wycięte z kartonu pioruny
- wycięte z papieru śnieżynki
- mleczna folia jako mgła (u nas zwykła foliowa torebka)
Bawiąc się z dziećmi przeszłyśmy przez wszystkie stadia pogodowe, od czystego nieba, poprzez deszcz, burzę, mgłę, aż po intensywną śnieżycę. Wszystko opowiadałyśmy, zachęcając dzieci, by same wrzucały elementy do pudełka. Polecam gorąco jako deszczu użyć szklanych kamyków, efekt uderzania o ryż do złudzenia przypomina dźwięk padającego deszczu. Świetne jest też rozganianie chmur dmuchając przez słomkę i oglądanie ryżowego świata przez mglistą folię. Dla wzbogacenia zabawy można jeszcze dodać karty trójstopniowe z nazwami poszczególnych elementów pogodowych.
Zapomniałyśmy też o tęczy, którą można też bardzo prosto przygotować wbijając w kawałki styropianu kolorowe druciki kreatywne, albo po prostu użyć paski wycięte z kolorowego papieru.
8. Pomponowe pory roku
Dla rozluźnienia i wyciszenia dodałam jeszcze na koniec prostą zabawę w dekorowanie pomponami drzew, zgodnie z tym jak wyglądają w poszczególne pory roku. Instruktarz jak zrobić drzewo z drucików kreatywnych, znajdziecie TUTAJ. W tę zabawę najbardziej zaangażował się najstarszy uczestnik warsztatów.
Białe, zimowe drzewo |
Wiosenne drzewo obsypane białym i różowym kwieciem |
Zielone, letnie drzewo uginające się od owoców |
Buchające kolorami, jesienne drzewo |
Jeśli ciekawi Was czy nasze dzieci bawiły się dystyngowanie i żadne ziarnko ryżu nie spadło na dywan, spieszę uspokoić. Oczywiście bałagan na koniec był niesamowity i nie było innego wyjścia, jak tylko to wszystko poodkurzać.
9. Pogodowe menu
Tego dnia także nasze posiłki zdominowała tematyka pogodowa, a właściwie głównie chmurkowa. Na śniadanie zaserwowałyśmy dzieciom gofry przystrojone słońcem z sera, chmurami z wędliny i stertami śniegu z białego serka. A także wersję słodko-burzową z chmurami burzowymi w formie marmolady i piorunami z żółtego sera.
Na obiad konsumowaliśmy ryż z jabłkiem, również prezentujące letnie niebo.
Na podwieczorek zaś pochłonęliśmy niebieską galaretkę z chmurkami z bitej śmietany.
Byłyśmy bardzo ciekawe jak nam wyjdzie ten warsztat, czy dzieci będą współpracować i jak się zaktywizują. Wyszło całkiem nieźle jak na pierwszy raz i na pewno wspólne warsztaty powtórzymy. Nie wszystko poszło tak, jak planowałyśmy, często dzieci nas zaskakiwały poziomem zaangażowania, bo te po których spodziewałyśmy się fajnej pracy odmawiały w ogóle zabawy w temacie, a te które raczej widziałyśmy gdzieś obok, nagle zatapiały się w zabawie pogodowej. Niemniej było warto i dzieciaki wiele z warsztatu wyniosły.
Dla nas jednak nie był to koniec zmagań. Warsztat odbył się 11 stycznia, więc miałyśmy przed sobą jeszcze całe dwa tygodnie i nie można ich było zostawić tak całkowicie odłogiem. Bawiłyśmy się więc jeszcze we dwie, przede wszystkim odkrywając zimę (o czym możecie poczytać także TUTAJ, choć będzie jeszcze jeden post o naszym badaniu zimowego lasu i tego jak radzą sobie w nim zwierzęta), ale też i zahaczając o inne elementy meteorologiczne.
1. Zabawa plastyczna, czyli burza na kartonie
Zachęcone fajnym efektem na laurce dla babci (KLIK), postanowiłyśmy stworzyć burzę na kartonie, również stosując technikę Erica Carle. Najpierw pomalowałyśmy trzy kartony. Pierwszy używając czarnej farby, niebieskiej i fioletowej. Drugi używając farb żółtej i pomarańczowej. Trzeci używając niebieskiej i białej. Następnie po wyschnięciu farby z żółtej kartki wycięłam pioruny, z błękitnej krople wody, a Tosia przykleiła to wszystko na czarnej kartce. Również tym razem byłyśmy bardzo zadowolone z efektów, a Tosia dobrze już pamięta jak wygląda burza i co się na nią składa.
2. Deszcz z pianki
To bardziej wizualizacja niż eksperyment, ale Tosia na dźwięk tego słowa reaguje taką radością, że czasem stosuję je trochę na wyrost. Będzie zatem kolejny deszczowy "eksperyment", do którego będziemy potrzebować:
- piankę do golenia (starego typu)
- wodę
- niebieski barwnik
- słoik
Słoik do połowy napełniamy wodą, po czym na wierzch wyciskamy trochę pianki, nie za dużo, bo puchnie chwilę po wyciśnięciu. Dalej rozpuszczamy w odrobinie wody barwnik i wylewamy na wierzch naszej piankowej chmurki. Nasza warstwa piany była dość gruba, więc musiałam wylać na nią sporo barwnika, zanim zdołał się przebić na sam dół. Moment, w którym barwnik wylewał się gwałtownie do czystej wody, bardzo fajnie pokazywał to jak wygląda tzw. oberwanie chmury. Wyrzut niebieskiego koloru był nagły i wyglądał naprawdę przyjemnie dla oka.
3. Dopasowywanki pogodowe
Nie byłybyśmy sobą, gdybyśmy nie pobawiły się też w klimatyczne dopasowywanie. Stworzyłam więc dla Tosi, a także poniekąd dla Was, kilka zabaw pogodowych utrwalających wiedzę.
Pierwsza zabawa polega na posortowaniu chmurek, słoneczek i kropli deszczu (można też spokojnie dodać śnieżynki z kolejnej zabawy). Do ich stworzenia będziecie potrzebować elementy wycięte z szablonu, który znajdziecie TUTAJ. Dobrze jest je też zalaminować, będą trwalsze.
Tosia wzbogaciła też zabawę zasłaniając jedno ze słońc chmurkami, a później rozganiając je podmuchami ze swojej "paszczy".
Na koniec sprowadziła na tacę zimę.
Druga dopasowywanka jest znacznie trudniejsza i dla Tosi chyba jeszcze trochę zbyt skomplikowana, ale będziemy się nią bawić co jakiś czas, ucząc się nowych umiejętności. Szablon do jej przygotowania znajdziecie TUTAJ.
Ostatnia zabawa podobała się Tosi zdecydowanie najbardziej. Od długiego już czasu sortowanie kolorów jest jedną z jej ulubionych aktywności, więc nie mogłyśmy się bez niego obyć także tym razem. Zabawa polega oczywiście na dopasowaniu słoneczka do jego chmurki i jest dla dwulatka bardzo prosta. Dlatego żeby skomplikować wprowadziłam element charakterystyczny dla gier memo. Odwróciłam wszystkie obrazki białą stroną do góry, a zadaniem Tosi było odsłanianie po dwie karty na raz i szukanie par. Mogłaby się tak bawić w kółko. Szablon do wykonania zabawy znajdziecie TUTAJ.
4. Rozpuszczamy bałwana
Ta zabawa wywołała u nas zdecydowanie najwięcej emocji i była niesamowicie przyjemna, bardzo gorąco polecamy ją wszystkim, którzy lubią śniegowe masy plastyczne. Do jej przeprowadzenia będziemy potrzebować:
- 2 szklanki sody oczyszczonej
- 2 łyżki soli
- 1 łyżeczkę białego lub przeźroczystego płynu do mycia naczyń
- 8 łyżek wody
- ocet (u nas poszła cała butelka 0,7)
Sodę mieszamy z solą i dolewamy płyn do mycia naczyń. Wszystko rozcieramy razem, masa będzie oczywiście zupełnie sypka, dlatego na koniec dodajemy wodę i mieszamy. Kiedy wszystko się połączy dobrze jest wyrobić masę rękami i sprawdzić czy da się z niej ulepić kulę. Jeśli się rozsypuje można dodać jeszcze wody, po jednej łyżce żeby nie przesadzić.
Kiedy masa jest gotowa można się nią chwilę pobawić, bo jest bardzo przyjemna w dotyku i rzeczywiście przypomina śnieg! Jedyna różnica jest w temperaturze, co w moich zmysłach spowodowało niemały bałagan, bo mózg spodziewał się czegoś zimnego, a dostał całkiem ciepły, a jednocześnie bardzo śnieżny twór. Z masy ulepiłyśmy bałwana, którego następnie rozpuściłyśmy wylewając na niego mnóstwo octu.
Ocet z sodą oczyszczoną zawsze wywołuje świetny efekt, który niesamowicie cieszy nie tylko dzieciaki, ale i dorosłych. Sama byłam zachwycona ilością powstałej piany!
5. Stan skupienia
Na koniec zabrałyśmy się za najpoważniejszą część naszego warsztatu, badałyśmy bowiem to jak zachowuje się w przyrodzie woda (zabrakło jeszcze tworzenia się mgły i chmury, ale na to zabrakło nam czasu i eksperyment przeprowadzimy już poza warsztatem). Wykorzystałyśmy fakt, że ostatnio obrodziło nam śniegiem. Zebrałyśmy go trochę do słoika, na którym zaznaczyłam w którym miejscu kończyła się nasza śniegowa zbitka.
Tyle zebrałyśmy śniegu |
Teraz pozostało nam tylko czekać i obserwować co się stanie, a działo się całkiem sporo. Śnieg bowiem zaczął oczywiście znikać, a na jego miejscu najpierw nie pojawiało się nic. Jedyne co się działo, to nieustannie zmniejszająca się objętość śniegu.
Tosia nie mogła się oprzeć, żeby nie przetestować wytrzymałości tego, co znajdowało się w słoiku:
Na sam koniec okazało się, że śnieg powolutku zmieniał się w wodę, a wcześniej kropelki wody, z której się składał, po prostu coraz bardziej się ze sobą zbijały. Tym, co Tosię zaskoczyło najbardziej, był oczywiście fakt, że wody jest znacznie mniej niż śniegu (mimo, że specjalnie dość porządnie go ubijałyśmy w słoiku).
Byłyśmy ciekawe, czy jesteśmy w stanie przywrócić wodzie postać śniegu, wstawiłyśmy więc nasz słoik do zamrażarki (trafiłyśmy akurat na czas chwilowych roztopów, więc na dworze nie było sensu próbować zamrażania). Wszyscy dorośli pewnie doskonale wiedzą, że śniegu nie udało nam się stworzyć, a w słoiku po wyjęciu na drugi dzień znalazłyśmy... lód.
Lodu było odrobinę więcej niż wody. Wytłumaczyłam też Tosi, że śnieg mogłybyśmy zrobić, gdybyśmy starły lód na tarce, ale babcia niestety nie chciała poświęcić swojej kuchennej tarki dla celów naukowych.
Pokazałam też Tosi, że lód występuje jak najbardziej w przyrodzie, w postaci sopli, które po przeniesieniu do cieplutkiego wnętrza domu, zamieniają się w co? Oczywiście w wodę!
Nasz styczeń obfitował w mnogość zabaw pogodowych, ale wieczorami mama siadywała do czegoś zupełnie innego i dla niektórych zapewne znacznie bardziej geograficznego. Zabrałam się bowiem za szycie filcowej mapy świata. W tej chwili jestem mniej więcej w 1/3 pracy, więc pokażę Wam tylko to, co do tej pory udało mi się wyciąć i zszyć, a za jakiś czas, mam nadzieję jeszcze w lutym, zaprezentuję Wam cały post na temat powstawania tej mapy, tego co potrzeba do jej uszycia.
Dodatkowo poza kontynentami (które będzie można przyczepiać i odczepiać), szyję jeszcze z filcu zwierzęta, które będzie można dopasować do miejsca na świecie, gdzie żyją w naturalnym środowisku. Zajrzyjcie więc do nas za jakiś czas, żeby przekonać się czy podołałam zadaniu i jak wyszła nam cała mapa. Zapraszam!
Scenariusz do naszych zajęć pogodowych oraz wszystkie potrzebne do jego przeprowadzenia szablony znajdziecie TUTAJ.
Rzućcie też koniecznie okiem na to, jak do tematu geografii podeszły inne uczestniczki projektu i jak bawiły się ich dzieci. Żeby to zrobić, wystarczy kliknąć na wybrany avatar:
Koniec psot!
Brawo Wy! Chyba najdłuższy i najfajniejszy warsztat tego miesiąca w dodatku wykonany z jedną z najmłodszych uczestniczek, brawo!
OdpowiedzUsuńBardzo dziękujemy za przemiłe słowa, szczególnie że płyną od wymagającej czytelniczki! :D
UsuńAle dałyście czadu! Wyrazy szacunku!
OdpowiedzUsuńDziękujemy, temat nam podszedł i teraz nieustannie słyszę o słoneczku, chmurkach, kroplach deszczu i śnieżynkach (nie mówiąc o tornadzie ;) )
Usuńogromny szacunek, łał. Piękny bardzo pracowity warsztat... Przejrzałam wszystkie do tej pory i zdecydowanie robi największe wrażenie.
OdpowiedzUsuńBardzo miło to czytać :D Sporo pracy było, ale ileż radości przy tym!
UsuńWow! Najlepszy warsztat jaki do tej pory widziałam. Ogrom ciekawych i świetnych doświadczeń, mnóstwo zabaw plastycznych i ruchowych (zabawa z pokojami - genialna) i nasze ulubione pudełka sensoryczne ;) Jestem pod ogromnym wrażeniem - Brawo!!!
OdpowiedzUsuńBardzo bardzo dziękujemy! Niesamowicie takie komentarze ładują baterie :D A pokój wymyśliła mama chłopaków i zgadzam się, rewelacyjny to pomysł :)
UsuńRoztapianie śniegu wow!
OdpowiedzUsuńŚnieg w słoiku i czy rozpuszczanie bałwana? W sumie obie zabawy świetne i sprawiły nam dużo frajdy :D
UsuńSuper, piękne pudło sensoryczne, uwielbiam takie zabawy!
OdpowiedzUsuńNasza mapa też ma zyskać filcowych mieszkanców, jak tylko czas pozwoli... może do majowego warsztatu się uwinę i będzie jak znalazł na temat o zwierzętach.:)
P.s. gdzie znalazłaś takie kolorowe rzepy?
Przed warsztatem obejrzałam sporo pogodowych pudeł sensorycznych w necie i wszystkie prezentują się niesamowicie, to pewnie zestawienie intensywnego niebieskiego z bielą :D I pięknie wygląda nawet rozniesione przez dzieci po całym domu ;)
UsuńNasza mapa jest szyta sobie a muzom, coś mnie natchnęło w połowie miesiąca i tak sobie dłubię dla przyjemności, a potomka zachwycona zwierzakami.
Rzepy kupiłam w stacjonarnej pasmanterii i na allegro - tu znaczni większy wybór kolorów i zdecydowanie taniej, więc mogę polecić. Kupowałam u w sumie dwóch sprzedawców.
Nie bierzemy udziału w DZnW ale i tak gratulujemy, ekstra działania i w jakiej mnogości.Brawo wy,no brawo. I po tylu dobrych słowach, chyba zmotywowana jesteś,żeby dalej działać ,nie :)?
OdpowiedzUsuńJak najbardziej, naładowałam baterie z energią na luty :D
UsuńBrak mi słów. Podziwiam zaangażowanie mam i dzieci. Super!
OdpowiedzUsuńZ takimi małymi uczestnikami warsztatów, aż się chce bawić i uczyć ^_^
UsuńFantastyczny warsztat, gratuluję pomysłów! Filcowe zwierzęta piękne.
OdpowiedzUsuńDziękujemy! A zwierzątka mnie też urzekły jak zobaczyłam je na blogu Imagine our life jakiś rok temu i przez ten czas bardzo ciężko było mi się zmotywować do uszycia własnej mapy. Najpierw postanowiłam same kontynenty szyć, ale na próbę uszyłam fokę i wsiąkłam :D Teraz tworzę własne szablony, bo mi trochę brakuje, np. europejskiej wiewiórki :3
UsuńWow, alez się napracowaliście przy tym :) Rewelacyjne pomysły, spróbuję niektóre wykorzystać z moimi Szkrabami :) Naprawdę jestem pod mega wrażeniem :D
OdpowiedzUsuńW plikach do pobrania wrzuciłam gotowy scenariusz i wszystkie szablony, więc korzystajcie :)
Usuńsuper pomysły na zabawy dla Dzieciaków i muszę przyznać, że będę KRAŚĆ :D
OdpowiedzUsuńCzęstujcie się na zdrowie :3
UsuńUuuuh. Co za bogactwo zajęć na temat pogody. niektóre pomysły juz gdzieś widziałam, ale kilka mnie zachwyciło. Szczególnie pogodowe pokoje, pudełko sensoryczne i pomponowe pory roku. No i wariacje kulinarne na temat pogody też świetne :)
OdpowiedzUsuńStarałyśmy się, żeby było jak najwięcej rozmaitości, żeby dzieci nie miały kiedy się znudzić. Musiałyśmy wypełnić im cały dzień i przyznam nieskromnie, że udało nam się całkiem nieźle :D
UsuńCudny warsztat!!! REWELACJA!!!! Jak bedziemy zajmowac sie pogoda wrocimy do Was :) Mapa i zwierzaki cudne!!! Tez je robie :) Z tego samego zrodla :)
OdpowiedzUsuńDziękujemy za przemiłe słowa :) A mapa z Imagine our life jest przecudna i szyje się rewelacyjnie! Myślałam, że szycie zwierzątek będzie znacznie żmudniejsze, a to naprawdę wielka frajda! Brakuje mi też kilku zwierząt jak wiewiórka i pokuszę się chyba o zrobienie własnych szablonów ^_^
UsuńŚwietny warsztat. Już się nie mogę doczekać, aż będę działała z Młodym.
OdpowiedzUsuńDziałajcie już teraz! Przede wszystkim sensorycznie :D Dużo faktur, macania i będzie super :)
UsuńJacie ALE SIĘ NAPRACOWALIŚCIE. Bardzo ciekawy warsztat i tyle inspiracji do zabawy. Będziemy zaglądać.
OdpowiedzUsuńmamuska24.pl
Zapraszam serdecznie i dziękuję za podbudowujący komentarz :3
Usuńcudowności! zabawy w pokojach pogodowych skradły moje serce :)
OdpowiedzUsuńoch, mapa! kiedyś chciałam ją uszyć, ale nie zaskoczyło. czuję, że mam drugą szansę, inspirujące zwierzątka!
Też myślałam z początku, że mnie to szycie nie wciągnie, że tylko kontynenty i już. Ale uszyłam fokę i wsiąkłam :D
UsuńA pomysł Anetki z pokojami też mi się nieziemsko spodobał i ile było przy tym radości! Szczególnie w czasie przebiegania przez bibułę i rzucania się kulkami ;)
Podoba mi się bardzo
OdpowiedzUsuńSuper wpis
OdpowiedzUsuńBardzo interesujący wpis
OdpowiedzUsuńPodoba mi się ten wpis
OdpowiedzUsuń