9 marca 2016

12 sekretów: nauka wielkości - 5 zabaw


Mam taki kłopot z "12 sekretów", że miały być po dwa posty w miesiącu w ramach projektu, tymczasem od Świąt daję radę wrzucić jeden. Ot, taki ze mnie leń jest. Ale nie martwcie się, na grupie projektowej dziewczyny zawsze od początku miesiąca wiedzą jaki jest temat i działają! Żeby zajrzeć do postów w projekcie i poczytać troszkę na temat sekretów, zajrzyjcie pod TEN link.
Tymczasem zdradzę Wam, że w lutym razem z Tosią rozpoczęłyśmy naukę wielkości, na razie to tylko nieśmiałe początki, ale już mogę Wam pokazać i zaproponować kilka zabaw dla dwulatka, które tę naukę wspomogą. Zadania są bardzo proste, część z nich wymaga posiadania kilku grup przedmiotów tematycznych, ale równie dobrze można je zastąpić nieco bardziej dostępnymi (wielkie guziki zwykłymi dużymi, przy zwierzakach zaś można zrezygnować z figurek i skupić się na obrazkach, albo użyć np. zwierzątek z LEGO czy innych klocków. Zapraszam do lektury i mam nadzieję, że ten krótki i prosty scenariusz przyda się w czasie zabaw z Waszymi toddlersami.




Zacznę od tego, że scenariusz można ściągnąć TUTAJ, zamiast męczyć się z przewijaniem naszego miliona zdjęć - tradycyjnie. Znajdziecie tam pełną listę naszych zabaw, z propozycjami przedmiotów, których można użyć. Przejdźmy zatem do meritum.

1. Sortowanie w "małym" formacie

  • pompony - do tej zabawy będziecie potrzebować pomponów w wersji dużej (najlepiej w jednym rozmiarze, u nas trafiło się kilka większych sztuk i wprowadziły tylko chaos) i w wersji małej, na początek niech będą w jednym kolorze, żeby dziecko złapało koncept, później można wprowadzić mieszankę kolorów. Do tego jeszcze przydadzą się dwie miski, mała i duża oraz kartki z napisami "DUŻE" i "małe". Zadaniem malucha jest posortować pompony według wielkości.
    Przy tej przyjemnej aktywności dowiedziałam się, że Tosia bez problemu potrafi zlokalizować duże pompony i wrzucić je do dużej miski, natomiast małe pompony, choć znajduje i poprawnie nazywa ich wielkość, permanentnie wrzuca do dużej miski... I ten wzór zachowania pojawił się we wszystkich naszych zabawach. Będziemy więc pracować nad nauką wielkości, przede wszystkim na materiale Montessori, o którym opowiem Wam innym razem.





Zabawa pomponami poza stymulacją wzroku, stymuluje też zmysł dotyku, pompony są bardzo milutkie w dotyku i dzieci z przyjemnością z nimi pracują. Do tego chwytanie pomponów to świetny sposób na ćwiczenie chwytu pęsetkowego, a przy tym stymulowanie mięśni, które przydadzą się później w trakcie nauki pisania. Nieco starszym dzieciom polecam też włączyć duże szczypce/pęsetę (np. TAKIE), my kupiliśmy dokładnie takie jak w linku dołączone do zestawu sortującego, o którym również Wam opowiem, bo jesteśmy w nim obie zakochane. Tosia na razie uczy się jak posługiwać się pęsetą, ale zabawa przy tym jest przednia i polecam. Myślę, że dwulatek jest już jak najbardziej gotowy do takiej zabawy, która pięknie wzbogaci i uatrakcyjni wiele aktywności związanych z sortowaniem.
Można też zamiast pęsety włączyć do zabawy łyżkę, a żeby wpasować się w temat, dołączyć małą łyżeczkę do małych pomponów i dużą łyżkę do dużych pomponów. Chyba powinnam napisać osobny post o narzędziach przydatnych w stymulowaniu małej motoryki :)




Wyławianie poszczególnych małych i dużych pomponów było trudne i Tosia szybko się zniecierpliwiła. Dlatego pod koniec, zaproponowałam jej duże i małe pompony dobrane kolorystycznie, do niej należało tylko zdecydować, które idą do której miski i to już szło jej bardzo sprawnie.





Pierwsze koty za płoty, jak to mówią. Zabawa okazała się trudniejsza niż podejrzewałam, ale fajnie otworzyła całą serię wielkościowych aktywności. Myślę jednak, że lepszy efekt byśmy osiągnęły, gdybyśmy zaczęły od guzików, a pompony zostawiły na deser, co też Wam polecam. Różnice w guzikach są bardziej oczywiste i rzucające się w oczy.

 
  • guziki - do zabawy będziemy potrzebować zestawu guzików, również w tym wypadku najlepiej żeby pojawiły się wyłącznie dwa rozmiary. Na początku w jednym kolorze, później można dodać też inne i wymieszać. Miski i napisy takie same jak przy poprzedniej zabawie.
    W tym wypadku dziecko również sortuje wielkościami, wrzucając duże guziki do dużej miski, małe do małej. Tutaj poszło nam nieco szybciej, szczególnie że Tosia opracowała sobie bardzo wydajną metodę, najpierw wyławiając wszystkie małe guziki, później duże po prostu wrzucając do dużej miski. Brawo Myszko!













  
  • figurki zwierząt - do tej zabawy będziemy potrzebować zestawu misek i napisów z poprzednich dwóch zabaw oraz zestawu figurek zwierzaków, gdzie będą występować pary dorosłego osobnika i jego potomka. To właśnie jest prezent, który Tosia dostała od nas na urodziny, mega duży zestaw figurek zwierzaków, w tym całe naręcze maluszków, które idealnie wpasowały się w lutowy projekt.
    Zadaniem dziecka jest podzielić zwierzęta na dorosłe, duże osobniki i ich młode. Tosia na początku nie bardzo wiedziała o co w zadaniu chodzi, dopóki nie wymyśliłam tzw. fluffu (jak to się mówi w fandomie fantastów), czyli opowieści w tle zabawy. Opowieść była bardzo prosta, mała miska do przedszkole, a duża miska to praca. Każda para zwierzątek to rodzic odprowadzający dziecko do przedszkola, po czym sam idący do pracy. Po tym wstępie samo zadanie okazało się banalne. Przy czym tuptanie zwierzątkami i ich dialogi pożegnalne skradły moje serce!












2. Sortowanie w "dużym" formacie

Do tej zabawy nie potrzeba wiele, wystarczy rozejrzeć się po domu i zebrać kilkanaście przedmiotów, które występują w wersji dużej i małej. U nas były to np. skarpetki i bluzki (mamy i Tosi), piłki, pluszaki (duży i mały miś oraz duża i mała krówka Milka), puzzle, książki, kulki styropianowe, krążki taśmy klejącej, poduszki i krzesła. Wszystko znalazłam w naszym pokoju zabawowo-sypialnym. Gdybym zapuściła się jeszcze do kuchni dobrałabym sztućce w różnych rozmiarach, miski, może talerze, z łazienki zabrałabym szczotki do włosów itd. Pełna dowolność, grunt żeby przedmioty były bardzo podobne i dwóch ewidentnie różniących się wielkością rozmiarach.
Do tego przydadzą się kartki z napisami z poprzednich zabaw i ewentualnie duże i małe pudło, do których można wrzucić przedmioty, ale my poradziłyśmy sobie bez nich. Przy tej zabawie, tak jak przy pomponach, najtrudniejsze okazało się położenie małych przedmiotów na odpowiedniej kartce. Bardzo się mocno zastanawiam czemu problem dotyczy wyłącznie małych przedmiotów, ale dojdę do rozwiązania w końcu!















Na koniec każda z nas usiadła na odpowiednim krześle, dzięki czemu Tosia dowiedziała się, że jest mała, a mama jest już duża.


3. Gdzie jest moja mama? - zabawa z kartami trójstopniowymi

Do tej zabawy przydadzą się karty trójstopniowe, które możecie sobie ściągnąć TUTAJ. Rozkładamy przed dzieckiem karty z młodymi w różnych gatunkach (pies, kot, krowa, świnia itd.), do ręki zaś dostaje plik z kartami, na których znajdują się dorosłe osobniki. Zadanie polega na dobraniu zwierząt w pary dorosły (duży) + młode (mały).
Z tym zadaniem Tosia poradziła sobie błyskawicznie i nie nastręczało jej żadnych trudności, co w sumie trochę mnie zaskoczyło, bo bezbłędnie potrafiła stwierdzić jak wygląda mała krówka, choć dotąd żadnej nie widziała.









4. Gdzie jest moja mama? - wersja z figurkami zwierząt

Dobieranie zwierzaków w gatunkowe pary przeprowadziłyśmy też przy użyciu figurek, co przy okazji pozwoliło nam porozmawiać chwilę o ich wyglądzie i różnicach pomiędzy dużymi i małymi osobnikami. To zaś zaskutkowało krótką rozmową na temat tego czym my się różnimy, duża ja od małej Tosi. Miałam też niewątpliwą przyjemność poinformować moją dwulatkę, że jak będzie większa, to urosną jej piersi, taki psikus.













5. Sortowanie ubrań Tosi i mamy

W związku z tym, że różnimy się wzrostem i ogólną wielkością, także nasze ubrania są duże w moim przypadku i małe w przypadku Tosi. Dlatego rozłożyłam na dywanie pary poszczególnych części ubioru, a zadaniem Tosi było je posortować. Oczywiście po raz kolejny pojawił się problem z odkładaniem małych rzeczy w odpowiednie miejsce. Efektów i przebiegu Wam nie pokażę, bo z ubraniami działy się bardzo różne, złe i gnieciowe rzeczy zakończone dwoma zmiętymi i mało estetycznymi stertami.


Mam nadzieję, że dobrze bawiliście się z nami w świecie "DUŻYCH i małych" obiektów, podobne zabawy na pewno się jeszcze u nas pojawią, między innymi w rozmaitych kartach pracy. Polecamy szczególnie te aktywności, przy których jedyne, co potrzeba to przedmioty codziennego użytku.

Pliki do pobrania:

Jeśli ktoś ma chęć zapoznać się bliżej z projektem oraz poznać blogi i posty biorące udział w projekcie, zapraszam do pierwszego posta KLIK. Do udziału zapraszam wszystkich chętnych, tych doświadczonych i tych nie czujących się jeszcze swobodnie w blogowym świecie, kreatywnych i tych, którzy dopiero się tego uczą na nowo (szkoła w wielu z nas niestety zabiła kreatywność, robimy teraz wszystko, by ją pobudzić na nowo!). Postaram się zrobić wszystko, żeby projekt był inspirujący i ciekawy, już po zamieszczanych na blogach, biorących udział w wyzwaniu, postach widać ogrom radości, weny twórczej i niczym nieskrępowanej wyobraźni, które ze sobą niesie.

Koniec psot!

2 komentarze:

  1. Świetne zabawy. Zresztą jak zawsze :)
    Nasz Synuś lubi figurki zwierząt. Ma takie dziecięce, ale przymierzam się do zakupu takich realistycznych. Jest kilka firm, ale nie potrafię się zdecydować. Czy możesz mi zdradzić, jakie ma Tosia?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przede wszystkim Animal Planet od Trefla, ale fajne mają też z Collecty i Schleich (choć drogie). Ja kupuję na aros.pl jak mają promocje albo na http://www.figurkiswiata.pl/ ;)

      Usuń

Będzie mi niezmiernie miło, jeśli podzielisz się swoimi refleksjami :)