W marcu tematem przewodnim w projekcie Grajmy! są gry karciane. Dlatego chciałam Wam dzisiaj pokazać i opowiedzieć trochę o jeden z naszych ulubionych gier dla najmłodszych. To absolutny tosiowy hit, potrafi namówić do gry każdego, a najbardziej lubi grać z dziadkiem. Gra jest świetna o tyle, że można ją bardzo łatwo zmodyfikować i dopasować do wieku małego gracza. Chcecie dowiedzieć się o niej więcej? Zapraszam!
Przede wszystkim, w podstawowym założeniu jest to rodzaj memo, gry pamięciowej w całkiem sprytny sposób skonstruowanej. W opakowaniu znajdziemy więc sześć uroczych uli i sześć pszczółek w różnych kolorach: zieloną, żółtą, czerwoną, różową, fioletową i niebieską. Do tego dołączony jest zestaw kart, dokładniej jest ich 36. Wszystko wykonane porządnie i estetycznie, mnie najbardziej zauroczyły ule, Tosię oczywiście kolorowe i bujające się pszczółki. Małej do szczęścia wystarczyło w zasadzie chowanie i odkrywanie pszczółek pod ulami i rozpoznawanie kolorów.
Gra jest przeznaczona dla dzieci 4+, więc zasady są bardzo prościutkie i przyjemne. Na środku stołu kładziemy karty, odwrócone obrazkami do dołu, dookoła natomiast ustawiamy nasze sześć uli, pod którymi kryją się pszczółki. Młodszym dzieciom można najpierw pokazać jak ustawione są pszczółki i dopiero ukryć je pod ulami, starszakom lepiej przemieszać po schowaniu, zabawa będzie wtedy lepsza.
Rozgrywka zaczyna się od tego gracza, który jako ostatni jadł miód, jego zadanie polega na podniesieniu pierwszej karty z góry, na której może się znaleźć jedna z trzech rodzajów kart:
- pszczółka - tych kart jest najwięcej i przedstawiają pszczółki z różnymi kolorami pasków. Jeśli wylosujemy np. pszczółkę z różowym brzuszkiem, naszym zadaniem jest nalezienie tego ula, pod którym kryje się taka właśnie, różowa pszczółka. Dla Tosi najtrudniejsza do przełknięcia okazała się zasada, według której można zajrzeć tylko pod jeden ul, najchętniej po prostu zajrzałaby pod każdy, aż znalazłaby odpowiedni kolor pszczółki. Przy czym z każdą kolejną rozgrywką jest coraz lepiej i muszę przyznać, że w zapamiętywaniu pod którym ulem znajduje się która pszczółka, jest lepsza ode mnie czy dziadka.
Jeśli natomiast wiemy i pamiętamy, że wylosowany przez nas kolor pszczółki ma inny gracz, możemy to sprawdzić i jeśli mamy rację, możemy podwędzić ul z pszczółką - w czasie gry z młodszymi dziećmi podglądamy tylko i zostawiamy ul w spokoju, bo uporanie się ze stratą ula może być dla malucha wielkim przeżyciem i lepiej według mnie wprowadzić tę zasadę nieco później (choć dla Tosi to nie jest na szczęście żaden problem). - miś - jeśli trafi nam się karta z misiem, a przed nami stoi ul, niestety miś podkrada nam go. Ul ląduje z powrotem przy kartach.
- ul - to jedna z przyjemniejszych kart i jeśli uda nam się na nią trafić, zdobywamy jeden losowy ul ze środka, bądź jeśli wokół kart nie ma już uli, możemy podebrać go komuś innemu.
Gra jest bardzo przyjemna i odprężająca. W świetny sposób pozwoli małemu użytkownikowi poćwiczyć znajomość kolorów, albo nawet się jej nauczyć. Mam teraz dla Was kilka propozycji zabaw z użyciem elementów z gry.
1. Sekwencje
Do tej zabawy będziemy potrzebować wszystkich pionków pszczółek i jednego ula, oraz kart z każdym kolorem pszczółek i jeden z ulem. Mieszamy karty i wykładamy je przed potomkiem, jedna obok drugiej. Zadaniem malucha będzie ustawić pszczółki i ul zgodnie z układem kart. Przy okazji możemy powtarzać nazwy kolorów.
Można też odwrócić układ, ustawić losowo przed dzieckiem pionki z pszczółkami i poprosić go o dopasowanie do nich kart.
2. Szybki wybór
Do tej zabawy potrzebujemy kart z wszystkimi kolorami pszczółek, ula i wszystkie pionki pszczółkowe. Dziecko ma przed sobą wyłożone wszystkie karty, rodzic stawia przed nim ul z ukrytą pod nim losową pszczółką. Po odsłonięciu pszczółki, maluch musi jak najszybciej znaleźć pasującą do niej kartę. Można też utrudniać zadanie, wkładając pod ul więcej niż jedną pszczółkę.
3. Trzy kubki
Pszczółki idealnie nadadzą się do klasycznej zabawy w trzy kubki, świetnie ćwiczącej skupienie i koncentrację. Do tej zabawy będziemy potrzebować jedną dowolną pszczółkę i trzy ule. Chowamy pszczółkę pod jeden z nich tak, żeby dziecko widziało dokładnie pod który. Następnie mieszamy ule, młodszym dzieciom dość wolno, przy starszych bądź wyćwiczonych w zabawie, można przyspieszyć i prosimy malucha o wskazanie ula pod którym znajduje się pszczółka.
4. Kolory i bujanki
Bawimy się też czasem we wskazywankę, ja mówię kolor, a Tosia ma wybrać odpowiednią pszczółkę, za jakiś czas spróbuję się też z Tosią zamienić, ona będzie mówiła kolor, a ja będę wskazywała pszczółkę. Można też wybrać pszczółkę i zapytać dziecko jaki ma kolor.
Odprężającą zabawą jest też bujanie pszczółek z muzyką w tle, zadaniem dziecka jest wtedy nie dopuszczenie do tego, żeby którakolwiek z pszczółek się zatrzymała.
Grę polecamy wszystkimi kończynami. Sami pożyczyliśmy ją od znajomych (właściciela możecie podziwiać na pierwszym zdjęciu), rozmyślam jednak nad zakupem naszego prywatnego egzemplarza, bo Tosia jest głęboko i bezwzględnie zakochana.
Bardzo mi się podoba ta gra! Myślę, że i u nas by się przyjęła :) ale...u nas ogromnym problemem jest cierpliwość Tomskiego i powstrzymanie go przed zaglądnięciem pod wszystkie ule graniczyłaby zapewne z cudem...:/
OdpowiedzUsuńTaaak, to jest chyba największy problem u takich maluchów. Tosia jest dość cierpliwą istotą, a i tak najchętniej zajrzałaby pod wszystkie po kolei :) Stąd inne pomysły na wykorzystanie gry, a nad zasadami powolutku pracujemy i je wprowadzamy. W sumie Pszczółki to fajny sposób na nauczenie czekania na swoją kolej.
UsuńGra sama w sobie ciekawa a dodatkowo fajnie nią się bawicie :-)
OdpowiedzUsuńMaluch zakochany i chyba będziemy musieli kupić własny komplet, bo będzie tragedia przy oddawaniu prawowitym właścicielom ^_^
Usuńgra musi być naprawdę ciekawa, bo to już drugi wpis o niej w ramach projektu Grajmy!, mimo że ten dopiero się rozkręca :)
OdpowiedzUsuńmi też się podoba jak wiele możliwości zabawy oferuje